Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport z zawirowań. Gryząca trauma

Henryk Tronowicz
Kiedy wczoraj gdańszczanie obchodzili Dzień swego miasta, mnie przypadła przyjemność dłubania w opasłym tomie "Gdańsk i jego przeszłość". Jego autor, dr Peter Oliver Loew (badacz z Deutsches Polen Institut w Darmstadt), tę dociekliwą książkę poświęcił kulturze historycznej miasta Gdańska - od końca XVIII wieku do dzisiaj.

To nie mój pomysł, aby tom wydany przez gdańską oficynę Słowo/Obraz Terytoria, a będący pracą doktorską Petera Loewa, uznać jako opasły. Prawda, jest opasły. Ale to sam autor tak żartuje z własnego doktoratu. W przedmowie zresztą nie za bardzo zachęca do lektury: "Kto się lęka obcości, ten niech od razu odłoży moją książkę". Mnie autor nie zniechęcił. Prawda rodzi się w sporach. A dzieje kultury historycznej Gdańska to dzieje wiecznego sporu o tradycje i status miasta, wikłanego przez wieki w zawirowania polityczne i w to, co dr Loew nazywa koniunkturami pamięci. To również dzieje gryzącej traumy, która po latach 1939-1945 nie opuszcza ofiar nazizmu.

Staram się rozumieć intencje wyrażane przez dr. Loewa, który upomina się o rzetelne badania nad dziejami kultury historycznej Gdańska. Autor chwali obiektywizm w postawach i publicystyce Jerzego Sampa oraz Andrzeja Januszajtisa.
Przeszłością Gdańska zajmuje się dzisiaj grono stu lokalnych historyków, ale dr Loew uważa, że: "U progu nowego tysiąclecia aktywność Gdańska na niwie nauk historycznych miała charakter zaledwie drugoligowy". Wyraża nawet pogląd, że w latach 1998-2011 pamięć o Gdańsku ulegała trywializacji. Mimo to rozdział zatytułowany "Gdańsk po 1997", dr Loew kończy zdaniem oto takim: "Gdańsk stał się Gdańzigiem".

Czytaj więcej Czytaj więcej raportów Henryka Tronowicza

Pracując nad swoją dysertacją Peter Loew korzystał z imponującego zestawu źródeł. Wśród nich z "Dziennika Bałtyckiego". Lekturę gazety zakończył jednak na roczniku 1997. A szkoda, ponieważ w jego tomie nie ma ani słowa o artykułach red. Tadeusza Skutnika, który w roku 2000 opublikował obronę profesora Rudolfa Spannera, do 1945 r. dyrektora gdańskiego Instytutu Anatomicznego. Otóż Skutnik obalił wysunięty przez Zofię Nałkowską w "Medalionach" ponury zarzut, jakoby prof. Spanner dopuszczał się produkcji mydła z ludzkich zwłok.

A teraz drobiazg. Przekopując się przez 150 stron przypisów, natrafiłem na wzmiankę o felietonie Henryki Dobosz, która w roku 1975 na łamach "Głosu Wybrzeża" wybrzydzała, że na ulicy Długiej zamiast przewodników po Gdańsku sprzedaje się kapustę i mięso mielone.

Po 1989 r. na Długiej są przewodniki i szyneczka. Natomiast interpretacje stanowisk historycznych pozwolę sobie pozostawić historykom.

CZYTAJ INNE FELIETONY/ BLOGI:

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki