Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport z wycieczki. Tyrania kąta prostego

Henryk Tronowicz
Przemek Świderski
Niedawno zadzwonił do mnie przyjaciel z sugestią, że może wybrałbym się na zwiedzanie Gdyni. Stęknąłem z przykrością odmownie. Nie nudzi mnie tylko łażenie po Paryżu. Mówiąc słowami Zbigniewa Herberta - w Paryżu nie ma tyranii kąta prostego.

Prędko decyzję jednak zmieniłem. Przyjaciel w dłonie klasnął: zbiórka w poniedziałek na przystanku Gdynia Osobowa! O jedenastej!

Parę dni potem z SKM wysypało się 20 osób i - pod komendą przewodnika Jarosława Kaczmarczyka - ruszyliśmy w Gdynię szlakiem moderny. Kąty proste na każdym rogu? Otóż nie! Bo kiedy przecinamy ulicę Wójta Radtkego, w oczy rzuca się szerokie półkole fasady gmachu sądu. Tu mam ciekawostkę dla tych, co zachwycają się tempem budowy gdańskiego stadionu PGE Arena. Otóż gmach sądu w Gdyni oddano w roku 1936 do użytku po dziewięciu miesiącach od chwili położenia pierwszej cegły.

Dochodzimy do Hali Targowej, a ściślej do kompleksu trzech hal, a nawet czterech. Ta czwarta - nie miałem zielonego pojęcia o tym - mieści się w rozległych podziemiach. Gdyńscy kupcy prosperują w nich od lat. Warto zaś wiedzieć, że w roku 1936 wznoszenie konstrukcji stalowej zaczęto od sklepienia dziewięciu potężnych łuków (pod którymi ulokowano przypominającą hangar halę warzyw i owoców). A więc ta moderna w architekturze Gdyni przybierała formy różnorodne. Różnorodne do tego stopnia, że styl pobudowanego w roku 1954 dworca Gdynia Główna (modernizowanego ostatnio) jedni kojarzą z socrealizmem, inni z modernizmem... powojennym.

Lecz z kolei mało znane są dzieje pobudowanego w roku 1926 dworca, który spłonął w czasie działań wojennych w roku 1945. Albo na przykład to, że szczyt okazałej kamienicy u zbiegu Starowiejskiej i Dworcowej przed wojną zdobiła kopia nowojorskiej Statuy Wolności. Komuś nie po drodze było z symbolem wolności.

Ikoną moderny jest siedziba dawnego Banku Gospodarstwa Krajowego przy ul. 10 Lutego, obiektu w korpusie mieszkalnym, słynącego z dwustumetrowych apartamentów. Przewodnik wprowadza nas na ekskluzywną klatkę schodową. To klatka z duszą - fortepian można było po niej wnosić w podskokach. Drzwi obramowane czarnym marmurem, ozdobne posadzki. A na dziedzińcu - pierwszy w Gdyni podziemny garaż dla 20 pojazdów.

Po paru godzinach wędrówkę kończymy na skwerze Kościuszki. Ale to już rejon z innej architektonicznej bajki, z Sea Towers w tle. Wstępujemy do baru na herbatę. Zachwytów nad wieżami nie słyszę. Za to raz jeszcze Gdynię podziwiamy jako fenomen tamtego Wielkiego Wybuchu, który - zaledwie w ciągu jednej dekady - pięknie eksplodował tyranią moderny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki