Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport z pytań - ćwiczenia z logiki

Henryk Tronowicz
Henryk Tronowicz
Henryk Tronowicz
Stoczni polskich ubywa. Pytanie: dobrze to czy źle? Jedni powiadają - bardzo źle. Tak źle, że gorzej być nie może. Są jednak inni. Tacy, którzy do kodeksów moralności wagi nie przywiązują i według nich pytanie, czy zgoda na zamykanie stoczni ma uzasadnione podstawy, to... pytanie chybione, źle postawione.

Słówko "źle", jak widać, dobrze porozumieniu nie służy. Zwolennicy podporządkowania każdego segmentu gospodarki nieubłaganym regułom ekonomicznej efektywności są bardziej niż święcie przekonani, że na tym polega istota kapitalizmu, że lepszego wyboru nie ma.
Pytanie drugie: na pewno nie ma?

Na pewno to upadła komuna, jeśli zaś przyjrzeć się decyzjom zapadającym w Brukseli, kruchość wspomnianego założenia lekko roztkliwia. Coś tu nie gra. Natrafiłem przedwczoraj w telewizyjnym kanale TVP Polonia na program "Warto rozmawiać", w którym - chce traf - dyskutowano akurat o problemach polskich stoczni... Wsłuchiwałem się przede wszystkim w głos gdańskiego europosła Janusza Lewandowskiego. I ucho przecierałem!

W opinii pana posła, Komisja Europejska nie ma dobrej ręki do europejskiego przemysłu stoczniowego. Europejskie stocznie osiągają - w porywach - ledwo dziesięć procent zamówień z całej puli światowej.

Zdaniem Lewandowskiego, europejski przemysł stoczniowy stanowczo wymaga ochrony. Zasługuje na pielęgnowanie, a nie na restrykcje (tak powiedział), szczególnie w dobie kryzysu. Niezależnie jednak od kryzysu - twierdzi Janusz Lewandowski - polscy europosłowie muszą jak niepodległości bronić zasad uczciwej konkurencji, ponieważ tylko dzięki uczciwej rywalizacji polscy producenci potrafią osiągać sukcesy.

Nie mam pytań. Tylko że inni brukselscy bywalcy z kolei głoszą, że reguły regułami, a kto w unijnym lobbingu silniejszy, ten lepszy. Mamy zatem pytanie kolejne: w tej unijnej Brukseli są równi i równiejsi?

Pytaniom nie ma końca. Bo dlaczego im mniej stoczni, tym wokół nich głośniej? Może dlatego że wtedy kiedy mleko jeszcze nie było rozlane, o polskich stoczniach mówiono tylko półgębkiem (albo nic nie mówiono). Kiedy w swoim czasie zwróciłem na to uwagę, głos zabrał jedynie profesor Piotr Dominiak w "Rejsach po gospodarce". Więcej wypowiedzi nie pamiętam. A samym tupaniem na ulicy stoczniowcy lepszej pogody nie wytupią.

Tu wiadomość miła pro domo sua. W jednej z rozgłośni radiowych abp Leszek Sławoj Głódź, wypytywany o orientację co do tego tupania, antytupania i gotowość do mediowania, odparł, iż on - metropolita gdański - wie tyle, ile wyczyta w "Polsce Dzienniku Bałtyckim". Bóg zapłać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki