Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport z prozy. Historia furczy każdemu inaczej

Henryk Tronowicz
Henryk Tronowicz
Henryk Tronowicz
Historia furczy. Ale jak to jest? Nasza polska historia każdemu furczy inaczej. Roman Stinzing - autor wydanej przed kilku laty "Sopockiej Trylogii" - lansuje na przykład stanowisko, wedle którego historia człowieka poczciwego... furczy prozą życia. Autor tezę tę eksplikuje manifestacyjnie do przesady.

wa dni temu Roman Stinzing prezentował w Bibliotece Filia Gdańskiej przy ulicy Mariackiej nową książkę "Nie wystarczy jednego życia". Zarysowuje w niej przeżycia i losy trzech pokoleń swej sopockiej rodziny. Wspomina nawet prapradziadków, którzy byli Kaszubami i którzy "z pokolenia na pokolenie pielęgnowali polską mowę i polskie obyczaje". Kreśli portrety osób najbliższych, przyjaciół, kolegów.

Czytaj więcej raportów Henryka Tronowicza na blogu publicysty

Muszę powiedzieć, że wprost to niewiarygodne, jak kurczowo Stinzing w opisie trzyma się banalnego konkretu. Mocno przecenia walory detalu w dialogach sprzed lat. Przedwczoraj w czasie spotkania autor wspomniał, że spotyka się z opiniami, że z jego opisu sopockich lat sześćdziesiątych wyłania się obraz świata lukrowanego. On tymczasem broni swej wizji owego świata. Tylko taką - pogodną i od trosk wolną sopocką młodość - zapamiętał (z sali rozległy się wyrazy solidaryzujące się z głosem Stinzinga). W jego szkolnym środowisku, powiada, nawet Grudzień 1970 był jedynie przelotnym epizodem. Był Stinzing w tamtych latach opętany bez reszty muzyką Beatlesów (tu wtrącę, że 18 sierpnia, w czasie gdańskich obchodów jubileuszu The Beatles, pan Roman dokona na Motławie wodowania... żółtej łodzi podwodnej!).

Wyłaniają się pewne kwestie. Oto Beatlesi dla melomanów w pokoleniu Stinzinga byli tym samym - a może nawet czymś więcej - niż nieco wcześniej dla kinomanów była paryska Nowa Fala. Sztuka pozwalała przetrwać. Dzisiaj rzadko pisze się o tym, że na tych, co w tamtych latach wychylali się polityczne, reżim nakładał surowe sankcje. Z racji wieku Stinzing osobiście nie przeżył opisywanych tragicznych doświadczeń swoich przodków. Nie omija jednak brunatnych koszul, skutków aneksji Wolnego Miasta Gdańska i późniejszych okupacyjnych zbrodni i podłości. Ale podłości nie brakowało i w PRL. Muzyka Beatlesów nie zagłuszała totalnej blagi. W zwięzłym posłowiu do książki historyk Jacek Borkowicz pisze o przodkach autora: Kulingowie "mieli w sobie poczucie polskości, raczej intuicyjne niż świadome. A z kolei Stinzingowie - rodem ze Lwowa - przybyli nad morze jako wygnańcy po 1945 roku, jako dumni powiernicy legendy utraconej, przedwojennej ojczyzny".

Tom "Nie wystarczy jednego życia" ukazał się nakładem gdańskiego Wydawnictwa Oskar.

CZYTAJ INNE FELIETONY/ BLOGI:

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki