Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport z drugiej ręki: Świat Hanny Domańskiej

Henryk Tronowicz
Gdańskie Wydawnictwo Oskar wydrukowało książkę "Hanna Domańska i jej świat", zbiór wspomnień poświęconych zmarłej niedawno, zasłużonej sopockiej pisarce, historykowi architektury i sztuki, konserwatorowi i popularyzatorce zabytków. Badała i opisywała dzieje kultury kaszubsko-pomorskiej, dzieje masonerii i Żydów na Pomorzu i Sopotu.

Edycję ubogacono obszernymi wspomnieniami pani Hanny o jej matce, Bożenie Domańskiej.
Chciałbym zaznaczyć, że nasze zawodowe ścieżki nigdy się nie przecięły. Raportuję więc z drugiej ręki. Nasze rodziny przed wojną mieszkały w Poznaniu. Ulica w ulicę!

W czasie okupacji obie znalazły się w Warszawie, a tuż po wojnie wylądowały w Gdańsku. Mój ojciec przybył do Gdańska wiosną roku 1945. Pani Hanna osiadła z matką w roku 1946 w Sopocie. Dwa lata temu pisałem w tym miejscu o książce pani Hanny "Sopockie rozmaitości". Tom ten autorka poprzedziła całą serią edycji: "Opowieści sopockich kamienic", "Magiczny Sopot" i "Tajemniczy Sopot".

Tydzień temu mąż pani Hanny Domańskiej, p. Leon Lifsches, uprzejmie zaprosił mnie do Dworku Sierakowskich na promocję edycji wspomnień. Sędziwy pan Leon dołączył do książki zarys własnej biografii, wartej uwagi badaczy historii najnowszej. Domańską poznał na sopockim cmentarzu żydowskim. Nadzorowała tam służbowo prace konserwatorskie. Potem wspólnie wydali sześć książek. Zbieranie materiałów do nich autorce kojarzyło się z szukaniem igły w stogu siana.

Komentując wagę trudu Hanny Domańskiej, prof. Józef Borzyszkowski za walor jej opracowań uważa "uwzględnienie życia codziennego, wręcz rodzinnego badanej i opisywanej społeczności". Domańska "była nie tylko historykiem, zwłaszcza sztuki, ale i osobą o znacznym opanowaniu sztuki pisarskiej".

Na cechy podobne w jej twórczości wskazuje Marek Borowski: "Analizowała materiały źródłowe przez pryzmat losów żywych ludzi". I choć "z trudem w ostatnich latach poruszała się o własnych siłach, była do końca pełna poznawczego wigoru, czasami porywcza i drażliwa, jednak z rozbrajająco dyskretnym humorem zachowywała sceptyczny dystans do otoczenia".

Ona sama nie kryła, że ma niewyparzony język. Ewa Stieler, wychowanka Domańskiej, wspomina ją jako mistrzynię celnych uszczypliwych uwag. Przy okazji przypomina peerelowskie czasy i obyczaje. Oto pewnego razu dyrekcja ich placówki przeprowadziła "po godzinach" kontrolę zawartości biurek pracowników. W biurku dr Domańskiej wykryto kieliszek!

Była to miarka do dawkowania lekarstw... A gdzie ukazały się pierwsze publikacje Domańskiej? W "Dzienniku Bałtyckim", w 1958 r.

Zobacz także: Raport z Helu. Najszczęśliwszy człowiek na świecie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki