Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport o śmieszności. Komiczne poczucie humoru

Henryk Tronowicz
Henryk Tronowicz
Henryk Tronowicz
Bohdan Dziemidok, jeden z najbardziej dowcipnych profesorów, jakich dane mi było słuchać, opublikował traktat "O komizmie. Od Arystotelesa do dzisiaj". Czasy dzisiaj porobiły się takie, że nie specjalnie krztusimy się od śmiechu. Rzuciłem się więc z niejakim łakomstwem na tom poświęcony śmieszności. Ale śmiech śmiechem, wszelako czyżby Arystoteles nie miał poczucia humoru?

Czytam w traktacie, że śmieszność była dla filozofa czymś wstrętnym i zwyrodniałym. Tylko - twierdzi Dziemidok - nie wszystko to, co Arystotelesowi wydawało się komiczne, jest komiczne w naszym rozumieniu współczesnym.

Dziemidok zresztą powątpiewa, czy naturę komizmu w ogóle można poddać definicji! Profesor przybliża poglądy teoretyków, którzy dokonują karkołomnych prób sklasyfikowania niezliczonych form komizmu. Próby nadawania racjonalnego ładu tej różnorodnej mnogości skazane są raczej na klęskę. Na chybił trafił przytoczę tu tylko tytułem przykładu. Znany jest oto komizm czysty ("czyste" komedie Moliera). Istnieje komizm humorystyczny (uwaga, uwaga, według Thackeraya to połączenie dowcipu z... miłością). Albo - komizm absurdalny, czyli pure nonsens, czyli sensowny nonsens (jak go nazywał Artur Sandauer).

Śmieszne to trochę, bo uniwersalnej formuły komizmu unikał Henri Bergson, autor słynnego dzieła "O śmiechu". Referując koncepcję Bergsona, Dziemidok przywołuje twórczość Charlie Chaplina ("Dzisiejsze czasy") i Jacques'a Tati ("Mój wujaszek"). Autor oprócz tego przywołuje w traktacie sporo dzieł René Claira, wysoko ceni również poczucie humoru Woody'ego Allena (nazywając go Czechowem naszych czasów).

Przytacza też dziesiątki smakowitych satyr i anegdot, na przykład taka z Heinego: "W ogólności ludność Getyngi dzieli się na studentów, profesorów, filistrów i bydło, które to cztery stany bynajmniej ściśle odgraniczone nie są". Albo z mądrości żydowskich: "Jeśli masz opinię człowieka wstającego o świcie, możesz spokojnie spać do południa". Albo z Leca: "Gdyby nikt nie chorował, w jakim żałosnym stanie byłaby medycyna!".

Komizmowi współczesnemu patronują Rabelais i Jonathan Swift, ale tak samo Gogol i Fredro. Na tej zaszczytnej liście mamy oczywiście także Sławomira Mrożka. Tu przypomina mi się ciekawostka. Autor "Tanga" w liście do Erwina Axera pisał, że za najgłupszy i najbardziej jałowy rodzaj uważa tak zwane myśli złote i aforyzmy. Po czym prosił o dyskrecję: "Żeby tylko Lec się nie dowiedział".

Pracę Dziemidoka uzupełnia antologia tekstów przygotowana przez Monikę Bokiniec. Tom wydała gdańska oficyna Obraz/Słowo Terytoria.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki