Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rammstein w Ergo Arenie: Ciężki, ciemny, pruski rock (RECENZJA)

Tomasz Rozwadowski
Strona wizualna gdańskich koncertów była perfekcyjna w najdrobniejszych szczegółach
Strona wizualna gdańskich koncertów była perfekcyjna w najdrobniejszych szczegółach Grzegorz Mehring
Mam nadzieję, że nikogo nie obrażę, ale po dwóch trójmiejskich koncertach Rammsteina nie mogę się powstrzymać od refleksji, że ten niemiecki zespół ma publiczność znacznie brzydszą od publiczności wszystkich innych znanych mi wykonawców. Po pierwsze, to wrażenie subiektywne, po drugie, mam na myśli tylko cielesne powłoki, po trzecie, nie wyłączam z tej zbiorowości także siebie.

Oj, nie była to publiczność plastikowa! Ale jaki zespół, tacy fani. Trzeba jeszcze powiedzieć, że i tak nie umywali się nawet do fizjonomii frontmana Tilla Lindemanna i większości z jego pięciu kolegów.

**

Zobacz zdjęcia z koncertu Rammstein w Ergo Arenie

**

Rammstein to fenomen pod wieloma względami. Są jedynym przykładem prawdziwie światowej kariery zrobionej przez wykonawców, pochodzących z byłej Niemieckiej Republiki Demokratycznej.

W doskonały sposób udało im się połączyć skrajnie brutalnego i buntowniczego industrialnego rocka z najbardziej kiczowatymi, parszywymi wręcz brzmieniami muzyki klubowej, osiągając ogromny sukces komercyjny i niewiele mniejszy artystyczny.

To zespół, który potrafi w swojej muzyce wywlec wszystkie upiory niemieckiej historii - pruskiej, nazistowskiej i komunistycznej - i uczynić z nich przedmiot dokładnie pół na pół odrażającego i komicznego, ale imponującego i fascynującego spektaklu. W dodatku prowokuje i bulwersuje w bardzo podobny sposób już od blisko dwudziestu lat i wciąż zachowuje świeżość. To udaje się tylko najlepszym.

Wszystko, co mówi się - najgorszego i najlepszego - o niemieckim sekstecie, potwierdziło się w pełni podczas dwóch koncertów w hali Ergo Arena. Obie imprezy promowały przekrojowy album "Made in Germany 1995-2011", ze sceny popłynęły więc właściwie same przeboje.

PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Wszystko o zespole Rammstein

Jeśli w Ergo Arenie znalazł się ktokolwiek, kto słabo znosi estetykę brzydoty, aluzje do totalitaryzmu, obsceniczne efekty i klimaty sado-maso, mógł poczuć pewien dyskomfort.

Potwierdziła się także opinia o wyjątkowości show, w którym do efektów pirotechnicznych oprócz wybuchów, fajerwerków i strumieni żywego ognia z olbrzymich miotaczy należały także eksplozje imitujące potężne ejakulacje.

Jeśli to się jednak akceptowało, a z reakcji w hali można wnosić, że tak było, spektakl był czymś nieporównywalnym z tym, co zwykle widzi się na koncertach. Wszystkie elementy monumentalnej układanki pasowały do siebie idealnie, tworząc totalnie, jeśli można by użyć tu tego słowa, spójną całość.

O ile zeszłoroczny koncert Lady Gagi pokazał możliwości nowej hali i z dnia na dzień wypromował ją w całym kraju i państwach ościennych, to koncert Rammstein pokazuje, jak może wyglądać życie koncertowe w Trójmieście w przyszłości.

W Ergo Arenie naprawdę można z powodzeniem pokazać widowiska, przy których oczy stają w słup, a język kołowacieje.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki