Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rajd Dakar: Przez ruchome piaski do krainy pełnej wina

Leszek Jaźwiecki z Argentyny
Zawodnikom ścigającym się w Rajdzie Dakar pozostały do mety już tylko trzy rozstrzygające o wszystkim etapy. Końcówka zapowiada się fascynująco.

Fiambala to na mapie Rajdu Dakar wyjątkowe miejsce. Na wydmach Fiambali wielokrotnie decydowały się losy wyścigu, tutaj w piachu grzebali swoje szanse na sukces nawet najlepsi kierowcy świata. Dobrze o tym wiedzą Hiszpan Nani Roma czy jego rodak Carlos Sainz. Niektórzy twierdzą wprost, że Fiambala wyznacza granicę między chłopcami a mężczyznami. Jazda w ekstremalnych warunkach, w potwornym upale, wymaga od zawodników niezwykłych umiejętności.

Na wydmach Fiambali groźne jest przede wszystkim zjawisko fesh-fesh. Co to takiego? Dla dakarowców to prawdziwy postrach. To coś w rodzaju ruchomych piasków, stanowiących nawet śmiertelną pułapkę. - Idziesz lub jedziesz po twardym i nagle zapadasz się po kolana, potem po pas i już trudno się wydostać - tłumaczy niecodzienne zjawisko Adam Małysz. - Z czymś takim spotkałem się tylko tutaj.

Nic dziwnego, że zawodnicy chcą przejechać niezwykłą trasę jak najszybciej i za wszelką cenę unikają zakopania się w piasku. Udaje się to jednak tylko nielicznym.

Zmęczeni psychicznie kierowcy muszą walczyć także z prażącym słońcem. W styczniu w tych rejonach średnia temperatura wynosi 35 stopni Celsjusza. Na piaskach Fiambali słupek rtęci dochodzi do 50.

- W kabinie naszej ciężarówki, w przeciwieństwie do samochodów, nie ma klimatyzacji - mówi Dariusza Rodewalda, który jedzie w ekipie lidera w klasyfikacji ciężarówek Holendra Gerarda de Rooya. - Temperatura przekracza więc 60 stopni!

Dwa ostatnie etapy Rajdu Dakar to prawdziwe piekło, ale i moment prawdy. Małysz na etapie wokół Belen, gdzie rajd zaledwie dotknął Fiambali, miał ogromne problemy i o mało nie skończyło się wycofaniem. - Po problemach ze sprzęgłem, gdzie straciliśmy wiele godzin, myślałem że już nic gorszego nie może nas spotkać, a jednak się myliłem - opowiadał mi Małysz.

Wydarzenia z udziałem załogi samochodu z numerem 325 potoczyły się błyskawicznie. Przedzierając się do przodu kolumny były skoczek narciarski chcąc ominąć ciężarówkę... spadł z kilkumetrowego urwiska uderzając w drzewo. Stracił przednią szybę, potem na tym samym etapie jeszcze dachował, a na końcu miał problemy z napędem.

- Wrażeń wystarczyło, by obdzielić kilka etapów - stwierdził wiślanin. - Ostatnie kilometry jechaliśmy już 20-30 na godzinę, żeby nie obciążać sprzęgła. Dobrze, że organizatorzy skrócili trasę - dodał, a po chwili opowiedział kolejną historię: - W końcówce wjechaliśmy w jakąś śmierdzącą wodę, trudno było wytrzymać, a na dodatek włączyły nam się wycieraczki, choć jechaliśmy bez szyby. Było nawet zabawnie, pośmialiśmy się z Xavierem i trochę to rozluźniło atmosferę.

Wczoraj, po zaliczeniu wydm Fiambali, dakarowa karawana zameldowała się La Rioja, która słynie przede wszystkim z uprawy wina i oliwek. Produkowane tutaj wino Malbec znane jest i cenione na całym świecie. Dobre warunki, odpowiednia wilgotność, a przede wszystkim wysoka temperatura sprzyja uprawie. Argentyński przemysł winiarski jest piątym pod względem wielkości na świecie.

Na etapie z Belen do La Rioja świetnie pojechał Stephane Peterhansel i został nowym liderem. Polacy pojechali ze zmiennym szczęściem. Najlepiej spisał się Marek Dąbrowski zajmując szóste miejsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki