Rafał Chwedoruk: PiS jest w sytuacji alarmowej. Zraziło młodzież

Politycy Prawa i Sprawiedliwości starają się usilnie bagatelizować znaczenie czarnego protestu. Rzeczywiście tak myślą?
To marketingowy standard reagowania na kryzysy. Zajmowanie się teraz kwestią aborcji było tej partii wyjątkowo nie na rękę. PiS, poza trzonem swoich zwolenników, a więc wyborców konserwatywnych światopoglądowo, bardzo dużo zyskało przez przedstawienie siebie jako partii zajmującej się rewitalizacją państwa, skoncentrowanej na prowadzeniu polityki społecznej, gospodarczej, stosunków międzynarodowych. W dodatku, będąc w opozycji, wielokrotnie krytykowało koalicję PO-PSL, że odwołują się do spraw światopoglądowych, żeby przykryć niepowodzenia rządu. Tymczasem okazało się, że PiS nie potrafiło zapobiec temu konfliktowi, co można było osiągnąć, odrzucając oba projekty zmiany ustawy antyaborcyjnej.

Zobacz też: Czarny protest na Pomorzu. Strajk kobiet w Gdańsku i innych miastach [ZDJĘCIA, WIDEO]

Przecież w kampanii wyborczej zapowiadali, że nie będą odrzucać projektów społecznych w pierwszym czytaniu.
I w efekcie doszło do zakłócenia delikatnej równowagi. Warto przypomnieć, że środowisko PiS, choć generalnie konserwatywne, nie jest pod tym względem homogeniczne. Nurt narodowo-katolicki nie jest tam wiodący. To, co grozi teraz PiS, to społeczne odebranie go jako formacji endeckiej. Przerabiali to już, kiedy pozostawali w koalicji z LPR i - w efekcie - wszelkie stereotypy dotyczące ówczesnego Romana Giertycha zostały przypisane PiS.

Teraz jest podobnie. Kontrowersyjny projekt był autorstwa stowarzyszenia Ordo Iuris, a protestowano przeciw PiS.
Właśnie. PiS musi się tłumaczyć z nieswoich działań, obrasta w stereotyp partii skrajnej, nieodpowiedzialnej, niezdolnej do rządzenia. Bardzo dużo ich kosztowało zlikwidowanie tego stereotypu w świadomości społecznej. Prócz tego PiS grozi też problem młodego pokolenia...

Ale przecież to właśnie młodzi wyborcy wynieśli ich rok temu do władzy?
PiS cierpiało na deficyt poparcia ze strony młodego pokolenia i dużo kosztowało ich zdobycie 20-25 proc. „przyczółka” w pokoleniu dwudziestolatków. Dużą rolę odegrały tu błędy Donalda Tuska, który poprzez konflikt z kibicami piłkarskimi, a wcześniej sprawę ACTA przegrał młode pokolenie dla Platformy.

Teraz PiS powieliło ten błąd?
Na podstawie jednego dnia protestów trudno wyciągać daleko idące wnioski, ale pewne rzeczy można zasygnalizować. Dla PiS kompletnie niegroźne były kolejne protesty KOD, m.in. dlatego, że grupowały one niemal wyłącznie zdeklarowanych wyborców partii liberalnych, z pokolenia 50 plus, będących beneficjentami transformacji ustrojowej. Pojawienie się na protestach aborcyjnych kręgów licealistów i studentów powinno być dla PiS sytuacją alarmową. Pokolenie dwudziestolatków jest na ogół bierne. Trudno uzyskać tam sympatię, natomiast bardzo łatwo jest stać się negatywnym punktem odniesienia. Lepiej nie mieć tego pokolenia przeciwko sobie.

Co rządzący mogą teraz zrobić?
Najprostsze rozwiązanie to jak najszybciej utrącić ten konserwatywny projekt i czekać, aż rzeczywistość przyniesie inne tematy, dużo ważniejsze dla opinii publicznej.

Słychać zapowiedzi złożenia przez PiS własnego projektu, który zaostrzałby trochę obecne regulacje, ale będzie bardzo odległy od projektu Ordo Iuris.
Tak czy inaczej będą temu towarzyszyły protesty i PiS w sposób ostateczny stanie się negatywnym punktem odniesienia.

Zyska na tym opozycja?
Oczywiście sprawą aborcji nikt wyborów nie wygra i ani nie przegra. Trzeba natomiast mieć na względzie, że elektorat Platformy jest mocno sfeminizowany. Teraz opozycja, niezależnie od tego, kto zostanie jej liderem, dostaje temat dodatkowo mobilizujący jej wyborców, podczas gdy PiS swoich konserwatywnych wyborców ma już dawno zmobilizowanych. To się składa na bilans potencjalnych strat PiS w kolejnych wyborach.

[email protected]