Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Chwedoruk: Mit Tuska to mit polityka umiejącego wygrywać wybory

Agaton Koziński
Agaton Koziński
Donald Tusk
Donald Tusk Przemyslaw Swiderski
Problem Tuska polega na tym, że on jako premier był politykiem z lat 90. Przejawem tego było jego hasło „Nie róbmy polityki, budujmy mosty” - mówi prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Ile dziś waży Donald Tusk w polskiej polityce?
Mówimy jednak o polityku, który jest zakorzeniony w europejskiej polityce, więc cały czas posiada spory kapitał.

Jest w grze - przynajmniej na poziomie spekulacji - przy obsadzie funkcji szefa kolejnej Komisji Europejskiej.
Nie zmienia to faktu, że Tusk chudnie z dnia na dzień. Jego waga w krajowej polityce jest coraz mniejsza.

Ma z czego tracić.
Ale jeśli kiedyś będzie jeszcze chciał odegrać rolę w polskiej polityce, to niewykluczone, że będzie musiał kiedyś przejść taką drogę, jaką pokonała Lechia Gdańsk.

Jego ulubiony klub piłkarski.
Dlatego do niego nawiązuję. W latach 90. Lechia praktycznie zbankrutowała. Wtedy ten klub musiał się właściwie zbudować od nowa i dźwigać w górę z bardzo niskiej pozycji.

I się wydźwignęli - w ostatnim sezonie zdobyli Puchar Polski i niemal do końca walczyli o mistrzostwo.
Niewykluczone, że Tuska czeka podobna droga. Jak grecka partia Nowa Demokracja, która jest w tej samej rodzinie politycznej co Platforma. To ugrupowanie się rozsypało, w 2015 r. utraciło władzę na rzecz nowej partii Syriza.

Niedługo w Grecji odbędą się przedterminowe wybory i Nowa Demokracja najprawdopodobniej je wygra.
Jeśli Tusk chce mieć podobną przyszłość, też będzie musiał na jakiś czas zniknąć. Podobnie jak Jerzy Buzek. W 2001 r. był najbardziej przegranym politykiem w kraju, tak się przynajmniej wtedy wydawało. A jednak kilka lat później świetnie się odnalazł, choć już w innej roli.

Teraz Pan mówi, że Tusk nie powinien startować w najbliższych wyborach prezydenckich, bo i tak nie ma szans ich wygrać?
Gdyby wystartował w 2020 r., doszedłby do drugiej tury - ale w niej przegrałby z Andrzejem Dudą. Musiałoby dojść do poważnego tąpnięcia w polskim życiu politycznym, żeby szanse na wygraną się przed nim otworzyły.

Dziś polska polityka wydaje się bardziej stabilna niż kiedykolwiek.
Raczej wcześniej niż później przyjdzie poważny kryzys gospodarczy, który to zmieni. Bo ten kryzys wyborcy odczuliby w kieszeniach - a wtedy to szybko przełoży się na politykę.

Poważnego kryzysu do 2020 r. raczej nie będzie - a następne okno transferowe otworzy się dopiero w 2023 r. Tusk doczeka do niego? Będzie miał 66 lat.
Średnia długość życia w Polsce ciągle rośnie, kariery polityczne też się wydłużają. Te reguły obowiązują też Donalda Tuska. Leszek Miller, zgodnie ze swoją nieśmiertelną refleksją o początku i końcu polityka, najlepiej pokazuje, że wiek w polityce odgrywa coraz mniejszą rolę.
Na pewno Tusk zdobędzie mandat europosła w dowolnie wybranym przez siebie momencie. Ale czy w 2023 r. będzie w stanie powalczyć o pełną pulę?
Elektorat, który głosuje w Polsce na partie liberalne, zwykle nie bierze udziału w wiecach partyjnych, spotkaniach z politykami. On swoje decyzje podejmuje na innej podstawie.

Czy dziś w Polsce można zaobserwować takie zjawisko jak „mit Tuska”? Albo „mit Polski Tuska”?
Bardziej mit Tuska, niż mit Polski Tuska. Na pewno dla byłego premiera ostatnie lata były bardzo udane - jeśli je mierzyć w kategoriach sukcesów osobistych. Jego problem polega jednak na tym, że on niczego ważnego nie zaczął ani niczego ważnego nie skończył. Za jego rządów nie weszliśmy do Unii. Wielka zmiana polityczna, która się dokonała w Polsce po aferze Rywina, zaczęła się od rządów PiS-u. Z kolei w Europie, od kiedy Tusk odgrywa w niej ważną rolę, wszystko drży. Wielu Europejczyków może utożsamiać go z brexitem. Na to wszystko nakłada się jeszcze kwestia samej Platformy.

Tusk jest jej honorowym przewodniczącym - co jest zakomunikowane na stronie internetowej partii.
Ale realną władzę w PO przejęli politycy, z którymi był w wewnętrznym konflikcie od 2009 r.

Wtedy Tusk wyrzucił Grzegorza Schetynę z rządu.
On przejął władzę nad partią i trudno się spodziewać, aby w najbliższej przyszłości miał ją oddać. I czuć, że w tej PO Tusk jest kontestowany. Poza tym zmieniła się Polska. To już inny kraj niż ten, w którym rządził Tusk. Jednocześnie on sam był ciągle aktywny w polityce krajowej, choćby w kampanii przed eurowyborami. Przez to się zbanalizował. To nie przypadek, że jego wystąpienia z 4 czerwca, które przecież miało być takie ważne, dziś nikt już nie pamięta.

Fakt, nie pamiętam. Ale w czasach, gdy był premierem, Polska przeszła przez potężny kryzys gospodarczy. W tym czasie jako jedno z nielicznych państw zachowaliśmy wzrost gospodarczy.
Ale Tusk obejmował władzę w chwili, gdy krajowa gospodarka rozwijała się bardzo szybko - tak że przejście suchą stopą przez kryzys nie zostało powszechnie uznane za wielki sukces.

W sensie, że trudno dostrzec coś, czego się nie straciło?
Jeszcze inaczej. Przede wszystkim dziś jest za wcześnie, by w pełni ocenić, czy wtedy to był autentyczny sukces, czy nie. Na pewno na tle innych krajów wypadliśmy wtedy dobrze. Ale trzeba też pamiętać, że wtedy nastąpił lawinowy wzrost zadłużenia. Na to nałożyły się jeszcze duże koszty społeczne.

Zawsze można powiedzieć, że gdyby nie właściwe zarządzanie kryzysem, te koszty byłyby jeszcze większe.
Możliwe. Ocenimy to dopiero wtedy, gdy wystąpi kolejny kryzys - i będziemy wiedzieli, czy można było nim zarządzać lepiej, czy nie. Rządy Tuska staną się punktem odniesienia i tak naprawdę prawdziwym momentem weryfikacji przyjętej wtedy strategii.

Za czasów Tuska rozpoczął się też program budowy autostrad - i jednak sporo ich powstało, po raz pierwszy w historii Polski. To nie jest coś, na czym można budować mit?
We wstępie programu Platformy z 2011 r. - na marginesie, padają tam słowa o „dobrej zmianie” - napisano o pierwszym etapie modernizacji kraju. Sugeruje to, że autor tych słów miał ambicję dokonać unowocześnienia Polski. Tyle że pojęcie modernizacji we współczesnym świecie nieco się skomplikowało. Nie kryją się już pod nim takie procesy jak urbanizacja, industrializacja, społeczeństwo masowe itp. Dziś kluczowe są pytania o jakość życia, nie o ilość. Donald Tusk moment, gdy definicja modernizacji się dokonała, przeoczył.
Nadrabiał zaległości po poprzednich epokach - przecież autostrady w Polsce powinny powstać kilka dekad wcześniej.
To spójrzmy na rynek pracy w Polsce w czasach jego rządów. Przecież potężna migracja w tamtym okresie nie wynikała z ciekawości świata i chęci poszerzenia horyzontów, tylko była wymuszona niskimi zarobkami w kraju i brakiem możliwości znalezienia pracy. Albo spójrzmy na „orliki”.

Jeden z symboli rządów Tuska.
To był świetny pomysł - tylko teraz nawet liberałowie zwracają uwagę, że ich utrzymanie oznacza koszty. A przecież za pieniądze na ich budowę można byłoby przez wiele lat utrzymywać klasyczne boiska trawiaste, na których miejscu najczęściej powstawały „orliki”. Tymczasem rząd Tuska je budował - a jednocześnie przegapił moment, kiedy szybko zaczęły rosnąć aspiracje Polaków.

Kolejny mit - Tuska jako człowieka, który jako jedyny pokonał Kaczyńskiego w debacie telewizyjnej. Który zdołał dwa razy w wyborach pokonać PiS. Ten mit dziś działa?
Dla zwolenników Tuska to ważne elementy jego mitu jako o polityku sprawnym, potrafiającego wygrywać wybory. To w przyszłości może mieć znaczenie. Podobnie jak miało w przypadku Leszka Millera, który także wrócił do kierowania SLD w 2011 r. - choć na krótko, jak się potem okazało.

Wróży Pan Tuskowi podobną karierę, gdyby jednak się zdecydował na powrót?
Dziś PiS kreśli bardzo demoniczny mit Tuska. W przyszłości on się nie utrzyma. On nie będzie personifikacją wszystkiego, co złe - bo to nie miałoby wiele wspólnego z rzeczywistością.

Przewiduje Pan, że jeszcze docenimy Polskę Tuska - gdy nasz kraj wpadnie w jakieś poważne turbulencje gospodarcze?
Tak w prosty sposób to nie działa. Wcześniej zwolennicy Tuska muszą wyjść z przekonania, że powinno być tak jak było. Bez tego trudno im będzie w ogóle cokolwiek zbudować.

Wymieniam kolejne sukcesy, które notowała ekipa Tuska w czasie jego rządów - ale Pan konsekwentnie je rozbraja. Naprawdę nie ma za co chwalić Tuska?
Ja go chwalę za to, że zdemontował - częściowo - OFE. Należało to zrobić jak najszybciej. On miał odwagę tego się podjąć i za to należy mu się szacunek.

Zrobił to, będąc pod presją deficytu budżetowego.
Problem Tuska polega na tym, że on jako premier był politykiem z lat 90. Przejawem tego było jego hasło „Nie róbmy polityki, budujmy mosty”. Podczas gdy świat, po fazie odprężenia, od 11 września 2001 r. zaczynał godzić się z polityką, on dalej tkwił w latach 90. i tamtejszych doktrynach o „końcu historii”. Nie zauważył, że rzeczywistość się zmienia, przesuwa w inne miejsce. A gdy to wszystko zaczęło wychodzić na wierzch, Tusk przeniósł się do Brukseli - pozostawiając Platformę w pacie.

Ale w ten sposób istnieje jeszcze jeden mit - że za Tuska był spokój. Za PiS-u co chwila kontrowersyjne zmiany, protesty na ulicach, niekorzystne dla Polski wyroki TSUE. Za Tuska nic takiego nie miało miejsca, Polacy mieli święty spokój.
Owszem, ale to jeden z powodów, dla których opozycja jest dziś w tym miejscu, w którym jest - i nie może ruszyć z miejsca. Bo teraz dla nich każdy ruch to eksperyment - a jak to z eksperymentem, nigdy nie wiadomo, jaki przyniesie on efekt. Z kolei stanie w miejscu to gwarancja kolejnych porażek - bo działające wcześniej opowieści o tym, że trzeba powstrzymywać PiS przestały już działać.
Rozumiem, że podpisuje się Pan pod tezą Roberta Krasowskiego o tym, że teraz mamy Polskę Kaczyńskiego - a Tusk jest do niej zaledwie przypisem?
Na pewno Kaczyński w większym stopniu definiuje współczesną politykę niż Tusk. Prezes PiS zaczął ją tak wyraźnie definiować od momentu, kiedy Platforma zdecydowała się podnieść wiek emerytalny. Decyzja o tym, żeby czas pracy wydłużyć do 67. roku życia otworzyła PiS na Polaków, to wtedy zaczęła się otwierać przestrzeń, która później dała im rządy.

A także obecne sondażowe prowadzenie.
Po prostu świat poszedł w całkowicie inną stronę niż zakładali to liderzy Platformy kilka lat temu. Poszedł też w inną stronę, niż zakładał PiS. On jest jeszcze gdzieś indziej. Ale bezradna wobec tych zmian jest dziś przede wszystkim PO.

Czyli nic po rządach Tuska w Polsce nie zostało? Tak mam rozumieć Pana słowa?
Nie. Na pewno pozostanie po nim mit człowieka, który potrafił wygrywać wybory. Polityka, który wywalczył awans na wysokie stanowisko europejskie. Natomiast inne kwestie będą się z czasem rozmywały.

Zabawmy się więc w prognozy. Gdy za 50 lat będziemy przeglądać podręczniki do historii - ile w nich będzie o Tusku, a ile o Kaczyńskim?
Wiele będzie zależeć od tego, kto będzie te podręczniki pisać (śmiech). Ale na pewno w tych podręcznikach będą wzmianki o nich obu. Choć o Tusku będzie pewnie tyle, ile dziś jest o kolejnych premierach II Rzeczpospolitej - zostanie odnotowane, że stał na czele rządu i niewiele więcej. Pozostanie postacią w podręczniku z racji pełnionych funkcji - ale nie będzie przy nim wzmianek dokumentujących jego osiągnięcia.

A te emocje polityczne, które dziś wokół niego rezonują? Wspomnienie o nich nie wytrzyma próby czasu?
To są emocje naszego pokolenia. Ale czy dzisiejsi dwudziestolatkowie je podzielają? Wątpię. Za 50 lat będą one równie gorące jak dziś dla nas gorący jest przewrót majowy. Przecież dziś nawet nikt nie pamięta nazwiska prezydenta, którego w 1926 r. Piłsudski odsunął od władzy.

Jeśli rzeczywiście nie pamiętają, to przypomnijmy - Stanisława Wojciechowskiego.
Ale od razu ostrzegam: tak prostych analogii snuć dziś nie można. Wszyscy jesteśmy świadomi tego, że i Unia Europejska, i cały świat przejdą gruntowną przemianę. Rzeczywistość się radykalnie zmieni - a dziś nie da się przewidzieć, kto wtedy będzie grał pierwsze skrzypce.

A może Tusk w czasie tych przemian będzie wspominany z sentymentem jako ostatni premier, kiedy był spokój? Trochę jak dziś Gierek, który wielkich sukcesów nie miał, ale budzi ciepłe wspomnienia - że za jego czasów nie było tak źle. Może taki mit po Tusku zostać?
Nie można tego wykluczyć - na zasadzie takiej, że za jego czasów dużo ludzi zaciągnęło kredyty, ale w końcu je spłacili, mieszkania zyskały na wartości, więc oni są zadowoleni. Poza tym on rządził w czasach, gdy Polacy jeszcze wspólnie coś przeżywali. Teraz to się mocno zmieniło. Wspomnienie po tym poczuciu jedności może pozostać.

Rafał Chwedoruk
Doktor habilitowany, politolog i historyk idei, profesor Uniwersytetu Warszawskiego. Autor kilku książek, m.in. „Nasza scena polityczna”, „Syndykalizm rewolucyjny - antyliberalna rewolta XX wieku”. Ostatnio wydał „Polityka historyczna”. Komentator polityczny radiowy i telewizyjny

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rafał Chwedoruk: Mit Tuska to mit polityka umiejącego wygrywać wybory - Portal i.pl

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki