Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radosne zjednoczenie z Bogiem? To stan właściwy świętym, nie poetom- rozmowa z Jarosławem Zalesińskim, autorem tomu "Wiersze przebrane"

Gabriela Pewińska
"Jakie słowo poetyckie przychodzi, takie staram się zapisać"
"Jakie słowo poetyckie przychodzi, takie staram się zapisać" Maja Zalesiński
Prawdziwa duchowość jest dla mnie czymś wcielonym. Świętej Teresie ponoć najlepiej lewitowało się nad garnkami w kuchni - mówi Jarosław Zalesiński, poeta, autor tomu „Wiersze przebrane”.

Na okładce tomu czytamy, że wybór ów to „liryczne streszczenie etapów życia duchowego”, duchowej wędrówki. Jej bohater nie wyprawia się jednak daleko. Idzie do łazienki, do kuchni, na strych, do piwnicy, zagląda do dziecięcego pokoju. Albo do słoika z miodem. Przypomina mi się wers z wiersza Andrzeja Stasiuka: „W kuchni dowiadujemy się, że umrzemy”.

Ta moja wyprawa jest zarazem podróżą przez rzeczy i sprawy najprostsze. W tych okruchach, w tych kawałeczkach codzienności jest wszak wszystko. Trzeba je tylko odpowiednio poukładać.

„Moja modlitwa to ciche obieranie warzyw” - ktoś powiedział. Codzienne życie, zwykłe sprawy były tu inspiracją?

W codzienności tkwimy po uszy, czy nam się to podoba, czy nie. Wszyscy mądrzy świadkowie życia wewnętrznego mówią, że właśnie w tym, co jest nam bezpośrednio dostępne, odbija się - czy jest zawarte - to, co zdawałoby się, niedostępne. Duchowość to nie jest spirytualizm. To nie jest coś oderwanego od materii, coś polatującego nad chmurami. Prawdziwa duchowość jest dla mnie czymś wcielonym. Świętej Teresie ponoć najlepiej lewitowało się nad garnkami w kuchni.

Jej słowa z „Twierdzy wewnętrznej” stały się mottem tego tomu.

Ta książka to obraz duszy złożonej z „wielu mieszkań”, a wśród nich jest „jedno najważniejsze, w którym zachodzą najbardziej tajemne rzeczy”. Aby tam dotrzeć, trzeba najpierw przejść przez wszystkie wcześniejsze komnaty. Ostatnia z komnat, Sypialnia, to miejsce najbardziej intymnego spotkania człowieka z Bogiem, do tego wszak ostatecznie ta wędrówka zmierza. W tomie „Wiersze przebrane” posłużyłem się znanym w tradycji teologii duchowości podziałem drogi duchowej człowieka na trzy etapy: oczyszczenie, oświecenie, zjednoczenie.

Jednym z rozdziałów jest też „Rozproszenie”.

U mistyków wszystko kończy się na owym intymnym, radosnym zjednoczeniu z Bogiem. Jednak to stan właściwy raczej świętym, nie poetom. Stąd etap rozproszenia, który dodałem, etap zwieńczony pytaniem: Gdzie ostatecznie ktoś wędrujący w tych wierszach się znalazł? Czy w miejscu, do którego dążył, czy zupełnie gdzie indziej?

„Długo wędrowałem, aż doszedłem do siebie” - pisze Różewicz.

Rzeczywiście, to mógłby być cel, tylko co znaczy owo „dojście do siebie”? Niektórzy z tych mistyków twierdzą, że to w ludzkim sercu, jeśli wpatrzeć się głębiej, widać wszystko, całe istnienie. W takim sensie podróż ta jest dotarciem do własnego ja. Ale tylko w takim.

Każdy z wierszy tego tomu opatrzony jest odnośnikami do biblijnych wersetów. Raz pomyliłam wersety, ale przesłanie i tak współgrało z wierszem idealnie…

Pojemnością biblijnego słowa jestem coraz bardziej zdumiony. Już wcześniej - przy okazji publikacji ostatnich tomów - zdecydowałem się na swoisty coming out, odsłaniając, że podglebiem mojej poezji jest często słowo biblijnie. Zdecydowałem się na ten coming out, kiedy się zorientowałem, że nie znajduję tu rozmówcy, że ten charakter mojego pisania bardzo często rozmija się z czytelnikiem, który tego przekazu po prostu nie dostrzega. Po części za namową redaktorki jednego z moich tomów zdecydowałem się więc za którymś razem dołączyć do wierszy biblijne odnośniki. Ale jeśli ktoś nie ma czasu albo zwyczajnie nie ma w domu świętej Księgi, może potraktować te liryki jako tekst autonomiczny. Dobrze jednak, żeby wiedział, że słowo biblijne jest ważną jego częścią. A jeśli za sprawą tych wierszy ktoś po Biblię sięgnie, będę szczęśliwy. Zwłaszcza że nie zawsze to werset z Biblii był dla mnie punktem wyjścia, czasem to wiersz szukał dla siebie słowa biblijnego.

Szukanie wersetów jest tu podobne do pracy detektywa. Jest odkrywaniem tajemnicy.

Sięganie do Księgi i sprawdzanie, jak to, co znajdziemy, współżyje z wierszem, to frajda także dla mnie. Święta Księga stała się dziś tekstem dramatycznie zapomnianym. Nie ma jej nawet w najbardziej snobistycznych sieciach hotelowych, choć jeszcze niedawno w szufladzie hotelowej szafki przy łóżku była! Można było przed zaśnięciem do tekstu sięgnąć.

Jeden znany pisarz otwierał go co rano, na chybił trafił. Werset miał być przesłaniem dnia.

Biblii nie ma już nie tylko w naszych domach i hotelach, nie ma i w bibliotekach, nie ma w naszej świadomości i wrażliwości, a co najgorsze - nie ma jej w naszej kulturze. To strata dla poezji, dla literatury, dla sztuki w ogóle. Mnie powrót do Księgi zajął niemałą część życia intelektualnego i duchowego. Ojcowie pustyni mieli rację, twierdząc, że jak się przeczyta trzy razy, to nie wchodzi się jeszcze w komitywę z Biblią, co to to nie, ale jednak zaczyna ona wtedy z nami rozmawiać. Jestem tym odkrywaniem coraz bardziej zdumiony, zadziwiony, jak czasem jeden wers, jedno słowo potrafi się przed cierpliwym czytelnikiem otworzyć. To jest też zdolność mowy poetyckiej, ale nie tak fascynująca jak zdolność do otwierania się słowa biblijnego. Wciągnęło mnie to. Dlatego jeśli ktoś, czytając moje wiersze, chce się ograniczyć li tylko do liryki - jego strata. W kolejnej książce. „Wiersze wersetów”, nad którą właśnie pracuję, też sięgam do Pisma. Może to zawężenie, jakieś ubóstwo, nie wiem, ale rzeczywiście, chce mi się czytać już tylko słowo biblijne. W ostatnich tomach słowo poetyckie było na pierwszym planie, a Biblia ukrytym tłem. W nowym oba będą równoprawne. Może to odważne, ale…

A może to nie poeta, a wiersz decyduje, o czym chce być?

Wiersz ma dużą autonomię. To tajemnicza sprawa. Zszarpałem się wewnętrznie, próbując dociec, na czym to polega. Umęczyłem się tym nurkowaniem, ale i tęższe ode mnie głowy nurkowały i nic z tego nie wynikło. Zarzuciłem więc to i po prostu, jakie słowo poetyckie do mnie przychodzi, takie staram się zapisać. Nie mam innego wyjścia.

Rozmawiała Gabriela Pewińska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki