Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radosław Glonek: Już dawno nie czułem się na planszy tak dobrze

Rafał Rusiecki
Radosław Glonek zbliża się do formy sprzed kontuzji
Radosław Glonek zbliża się do formy sprzed kontuzji Tomasz Bołt
Rozmowa z Radosławem Glonkiem, florecistą Sietom AZS AWFiS Gdańsk.

- Odpowiada Ci katorżnicza praca na obozach treningowych?

- Generalnie ją uwielbiam. Jestem świeżo po obozie w Cetniewie. Podczas treningów czuję się bardzo dobrze psychicznie i fizycznie. Dają mi poczucie satysfakcji, jeśli idą za tym sukcesy. Po długiej kontuzji wygrałem ostatnio zawody Pucharu Polski. Dawno nie czułem się tak dobrze na planszy.

- Daleko czy blisko jest Ci do wyjazdu na igrzyska olimpijskie?

- System kwalifikacji jest dość skomplikowany. W pierwszej kolejności liczy się drużyna. W przypadku kwalifikacji cała drużyna, czyli trzej floreciści, walczą także w turnieju indywidualnym. Jeśli to się nie uda, to wtedy drugą szansą jest indywidualny ranking światowy.

- Jak przedstawiają się szanse polskiej drużyny?

- Sprawa jest otwarta. Polska jest w tej chwili na 9 miejscu w rankingu. Do końca marca musimy wyprzedzić Niemców i Rosjan. Szanse teoretycznie na to mamy. Musimy jednak w trzech turniejach drużynowych Pucharu Świata walczyć o wysokie lokaty. Musimy osiągać co najmniej półfinały, ale to też nie gwarantuje nam kwalifikacji. Będzie bardzo trudno. W ubiegłym sezonie na Pucharach Świata ani razu nie udało nam się wejść do "ósemki". Udało się tylko na mistrzostwach świata, zajmując czwarte miejsce.

- Próżno szukać Ciebie w czołówce światowej. Zajmujesz w rankingu 90 miejsce.

- Na razie najistotniejsze jest to, co wydarzy się do końca marca, bo do tego czasu liczone są punkty dające szansę występu w igrzyskach. Chciałbym więc do tego czasu znaleźć się około 20 miejsca w rankingu. Wiele zależeć będzie także od tego, ilu Europejczyków, którzy nie zakwalifikowali się z drużyną, będzie na liście przede mną.

- Ostatnie wielkie sukcesy, medale światowych zawodów święciłeś w 2008 roku. Tęsknisz za podobnymi wynikami?

- Zbliżam się do formy sprzed kontuzji. Muszę znaleźć jej potwierdzenie w turniejach międzynarodowych. W ubiegłym roku walczyłem, ale jeszcze czułem skutki urazu barku. Teraz to mi nie doskwiera. Czuję się dobrze. Muszę tylko postawić kropkę nad "i".

- Czujesz, że to ważny etap w Twojej karierze sportowej?

- Na igrzyska w Pekinie [2008 rok - przy. red.] nie awansowałem. Chyba nie byłem jeszcze na nie gotowy. Teraz jestem mocno nastawiony na Londyn. Chociaż przyznam, że dużo motywacji zabrała mi kontuzja. Jestem w wieku najlepszej wydolności, mam spore doświadczenie. Szermierze mogą długo walczyć na planszach. To ważny moment w mojej karierze, ale mam nadzieję, że te najważniejsze są jeszcze przede mną.

- Weekend upłynie pod znakiem pierwszej poważnej próby w tym roku - turnieju Pucharu Świata w Paryżu. Denerwujesz się?

- Nie. Jestem spokojny. Wiem, że solidnie pracowałem na zgrupowaniach. Jestem pewny swoich umiejętności. Jestem też przekonany, że stać mnie na powrót do światowej czołówki.

- Pytam, bo na początku 2010 roku nabawiłeś się poważnej kontuzji barku. Jesteś przesądny?

- Nie. Wtedy to był początek złej passy. Kilka miesięcy później, na zgrupowaniu, uraz barku się odnowił ze zdwojoną siłą. Długo musiałem wracać do zdrowia. Od kilku startów utwierdzam się w tym, że wszystko jest na tyle w porządku, że nie muszę się obawiać.

- Ostatnio o gdańskim florecie mówi się w kontekście odejść zawodniczek do Warszawy. Gdańsk będzie jeszcze stolicą polskiego floretu?

- Mam nadzieję, że w tej kwestii nic się nie zmieni. Ja też chciałbym przyczynić się do tego, aby Sietom AZS AWFiS był nadal najmocniejszy w Polsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki