Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Radości" Grzegorza Kwiatkowskiego. Współczujący grabarz padłych saren

Jarosław Zalesiński
fot. Michał Szlaga
Nie jest łatwo domyśleć się, jak brzmi tytuł kolejnej książki gdańskiego poety Grzegorza Kwiatkowskiego, bo słowo "Radości" ukryte jest w podobnych do piktogramów literach. Co prawda kiedy otworzymy książkę, już na pierwszej stronie napotykamy na wiersz zatytułowany "Radości", ale wiele nam to nie pomaga.

Co jest bowiem radosnego w opisywanym w tym wierszu zajęciu, polegającym na zakopywaniu na wiosnę znajdowanych w lesie padłych saren? "Uczucie radości po dobrze wykonanej robocie" - wyjaśnia Kwiatkowski.

Ale co jest tą "robotą"? Makabryczna chłopięca zabawa? Pożyteczne dla innych oczyszczanie lasu z padliny? Czy może to, że owe pochówki są formą ostatniej posługi, oddanej sarnom, które zginęły głupio albo podle, a na ich śmierć nikt nie zwrócił uwagi?

Po przeczytaniu całej (niewielkiej zresztą, raptem 22 wiersze) książeczki skłaniałbym się do tej ostatniej odpowiedzi. Każdy z wierszy jest osobną historią śmierci. Tak, bo śmierć jest tu zawsze jakąś historią, czy będzie to śmierć Żydów palonych w jedwabieńskiej stodole, czy śmierć młodego niemieckiego skoczka narciarskiego, który w 1940 roku zabił się na skoczni w gdańskiej Dolinie Radości, czy będzie to pozbawiona dramatyzmu śmierć Williama Blake'a. Wszystkie te historie mają ten wspólny mianownik, że - kończą się śmiercią. Tyle że jest ona raz mniej, a raz bardziej niegodna. Ale i sarny z wiersza "Radości" umierają jedne z głodu, a inne dlatego że "wpadły w sidła i wykrwawiły się". Jedne z powodów naturalnych, inne dlatego że ktoś brutalnie, bezwzględnie odebrał im życie.

Ze wszystkich dotąd wydanych książek Kwiatkowskiego ta jest najbardziej bezosobista i beznamiętna. To oczywiście pozór, bo pod spodem tego niby beznamiętnego rejestru różnych śmierci wyczuwa się bardzo intensywną emocję. Jaką właściwie? To pewna zagadka tej książki.

Kwiatkowski z wieloma swoimi poetyckimi rówieśnikami wydaje się dzielić podobne odczucie, że nasza "postreligijna" rzeczywistość jest jakby pozbawiona sedna, substancji. Inni obwijają to odczucie pustki serpentynami zdań, Kwiatkowski natomiast w coraz prostszych zdaniach wydaje się nam komunikować, że świat ma jednak swoją "substancję", a jest nią - zło. Naturalne i powszechne. "psy zjadające trupy/, dziewczyny które gniły z kijem między nogami/byli częścią pejzażu/jak drzewa i cała reszta" - mówi w wierszu "Sylvie Umubyeyi, ur. 1974". Czy to makabryczna, chłopięca zabawa? Skłonny jestem wierzyć, że to jednak wołanie o współczucie.

Grzegorz Kwiatkowski, Radości, Biuro Literackie, Wrocław 2013, cena 25 zł.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: "Radości" Grzegorza Kwiatkowskiego. Współczujący grabarz padłych saren - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki