Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radomir Szumełda z Jarosławem Gowinem o związkach partnerskich rozmawiają na Facebooku [LISTY]

Kamila Grzenkowska
Misztal/ Świderski
Czy adresat listu może odpowiedzieć na list, który został napisany, ale nie został do niego wysłany? Może. Tak zrobił minister sprawiedliwości, Jarosław Gowin, do którego list "którego nie wysłał", ale napisał, Radomir Szumełda - członek PO, który przed kilkoma miesiącami publicznie przyznał się do tego, że jest gejem.

Szumełda na początku tygodnia, na Facebooku opublikował list, którego "nie wyśle do adresata", a który skierowany był do ministra sprawiedliwości. Była to reakcja na jeden z artykułów prasowych, w których minister Gowin wypowiadał się na temat związków partnerskich.

"Postanowiłem napisać do Pana list, którego nie wyślę. Nie ma po co wysyłać listów do kogoś, kto i tak nie ma zwyczaju na nie odpowiadać.Na początku pragnę wyrazić swoją radość, że obnażył Pan swoje prawdziwe intencje głosowania przeciwko skierowaniu projektów ustaw o związkach partnerskich do dalszych prac w komisji.
Od początku twierdziłem, że zarzut niekonstytucyjności jest wygodnym pretekstem użytym przez Was, by nie powiedzieć mniej lub bardziej wprost: jestem homofobem i żadne pedały i lesby nie będą mi tu miały legalnych związków" - napisał w "liście" Radomir Szumełda.

- "Szlag mnie trafia, kiedy nie widzi Pan powodu, by przyznawać nieuzasadnione przywileje(!) tym, którzy nie chcą wchodzić w związek małżeński. Po pierwsze, ja może bym i chciał wejść w związek małżeński, ale Pan mi na to nie pozwala. Po drugie podłością jest nazywanie nieuzasadnionym przywilejem prawa do decydowania za partnera w szpitalu, kiedy on umiera czy też prawa do pochowania partnera, że o dziedziczeniu, darowiznach czy innych "przywilejach" nie wspomnę [...] Narzucacie wszystkim swój własny światopogląd mając gdzieś kilka milionów ludzi chcących żyć inaczej i dziwicie się, że spotykacie się z oporem i krytyką".

Ku zaskoczeniu "nadawcy" listu, minister Gowin... odpowiedział na "korespondencję".

"Jako poseł, mający prawo do własnych przekonań, zachęcać będę zawsze członków Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej, by w decydujących głosowaniach opowiadali się przeciwko projektom mającym na celu instytucjonalizację związków partnerskich [...] Uważam, że również moim zadaniem jako polityka jest obrona rodziny jako podstawowej komórki życia społecznego. Sprzeciwiałem się i nadal będę się sprzeciwiał wszelkim próbom podważenia konstytucyjnej definicji małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny" - napisał minister Gowin z kolei na swoim profilu na Facebooku. - "Nie rozumiem Pana zaskoczenia moją deklaracją, że w ostatecznym głosowaniu nie poprę żadnego projektu instytucjonalizującego związki inne, niż małżeństwo rozumiane jako związek kobiety i mężczyzny. Ze zdumieniem przyjąłem Pana stwierdzenie, że w ten sposób obnażyłem swoje prawdziwe motywacje. Mój negatywny stosunek do prawnego usankcjonowania związków nieformalnych nie jest bowiem w najmniejszym stopniu światopoglądowym coming outem, lecz konsekwencją wartości, którym od lat hołduję w życiu publicznym".

Radomir Szumełda nie ukrywa, że był zaskoczony tym, że minister odpowiedział na jego.

- To już trzeci raz, kiedy wysłałem list. Na wcześniejsze nie dostawałem odpowiedzi - przyznał.

Czy listy otwarte zamieszczane na portalach społecznościowych staną się nową formą komunikacji między członkami PO?

Trudno powiedzieć. Szumełda przyznaje jednak, że lepszy taki dialog niż żaden.

- Ja bardzo chętnie spotkałbym się z konserwatystami w PO i porozmawiał z nimi - mówi Szumełda, dodając, że nie godzi się na to, by o jego życiu decydowali politycy według "ich" światopoglądu i dyskutowali o tym, co mu wolno. Przyznaje też, że dobrze się dzieje, że coraz więcej rozmawia się o związkach partnerskich i homoseksualizmie, bo dzięki temu "walka" o ustawę dotycząca związków partnerskich staje się intensywniejsza.

Na kolejnych stronach znajdziesz listy Szumełdy i Gowina.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Szanowny Panie Radomirze,

Cieszę się, że w reakcji na mój wywiad z 18 lutego zdecydował się Pan - jako Obywatel i mój partyjny Kolega - wyrazić swoje zdanie na tematy poruszone w rozmowie z dziennikarkami "Gazety Wyborczej". Wiele z twierdzeń zawartych w Pana "niewysłanym liście" uważam za głęboko niesprawiedliwe i krzywdzące nie tylko dla mnie, ale i tych spośród naszych Koleżanek i Kolegów, którzy podzielają moje przywiązanie do tradycyjnych wartości. Jednocześnie wrzawa, którą rozpętało głosowanie dotyczące związków partnerski, pokazała, jak bardzo Platforma Obywatelska potrzebuje dziś dialogu i jasnego formułowania poglądów przez jej działaczy. W reakcji na tę potrzebę odpowiadam dziś na Pana list z nadzieją, że potraktuje go Pan jako wyraz otwartości na merytoryczną dyskusję o faktach, a nie pretekst do demagogicznych ataków na polityków o odmiennych od Pana poglądach.

W debacie nad projektami dotyczącymi związków partnerskich zabierałem głos jako minister sprawiedliwości. Występując w tej roli rekomendowałem Sejmowi głosowanie za odrzuceniem wszystkich trzech projektów jako niezgodnych z art.18 Konstytucji RP. Jako poseł mający prawo do własnych przekonań zachęcać będę zawsze członków Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej, by w decydujących głosowaniach opowiadali się przeciwko projektom mającym na celu instytucjonalizację związków partnerskich.

Od chwili, gdy związałem się w Platformą Obywatelską - a stało się to podobnie jak w Pana przypadku w 2005 roku - nie ukrywałem swoich poglądów zbieżnych z ideowymi fundamentami naszej partii. John Godson przypomniał niedawno fragment deklaracji ideowej Platformy Obywatelskiej z 2001 roku, która stanowi, iż zadaniem Państwa jest roztropne wspieranie rodziny i tradycyjnych norm obyczajowych, służących jej trwałości i rozwojowi. Uważam, że również moim zadaniem jako polityka jest obrona rodziny jako podstawowej komórki życia społecznego. Sprzeciwiałem się i nadal będę się sprzeciwiał wszelkim próbom podważenia konstytucyjnej definicji małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny.

Równie konsekwentnie staram się opowiadać za ograniczeniem regulacji krępujących codzienne życie obywateli. Wbrew temu, co mi Pan zarzuca, z aprobatą przyjmę wszelkie zmiany, które bez godzenia w instytucję małżeństwa uproszczą życie tysięcy Polaków żyjących w związkach nieformalnych. Jestem przekonany, że bliscy sobie ludzie powinni mieć prawo do informacji o stanie zdrowia partnera czy prawo do decydowania o pochówku. Uważam jednak, że zmiany te wprowadzać należy upraszczając obowiązujące przepisy, a nie tworząc nowe kategorie podmiotów uprzywilejowanych. Jako minister sprawiedliwości dokładam na co dzień wszelkich starań, by zerwać z praktyką polegającą na rozwiązywaniu problemów przez obejmowanie kolejnych sfer życia społecznego i gospodarczego coraz to nowymi regulacjami. Wierzę, że życie ludzi pozostających w nieformalnych związkach uprościć możemy udoskonalając obowiązujące prawo cywilne i usuwając zbędne przepisy, nie zaś tworząc nowe kategorie instytucji prawnych.

Wydaje mi się, że jako parlamentarzysta Platformy Obywatelskiej i minister rządu Donalda Tuska wielokrotnie dawałem wyraz zarówno przywiązaniu do tradycyjnych wartości podzielanych przez większość pluralistycznego, co słusznie Pan podnosi, społeczeństwa, jak i przekonaniu o potrzebie ograniczenia biurokratycznego pędu do regulowania kolejnych sfer życia obywateli. Nie rozumiem Pana zaskoczenia moją deklaracją, że w ostatecznym głosowaniu nie poprę żadnego projektu instytucjonalizującego związki inne, niż małżeństwo rozumiane jako związek kobiety i mężczyzny. Ze zdumieniem przyjąłem Pana stwierdzenie, że w ten sposób obnażyłem swoje prawdziwe motywacje. Mój negatywny stosunek do prawnego usankcjonowania związków nieformalnych nie jest bowiem w najmniejszym stopniu światopoglądowym coming outem, lecz konsekwencją wartości, którym od lat hołduję w życiu publicznym.

Jestem bliski pewności, że wykładając moje racje nie przekonałem Pana do zmiany stanowiska w sprawie związków partnerskich czy nawet drobnej korekty w ocenie mojej politycznej działalności. Nie mam takich ambicji. Mam jednak nadzieję, że mój list skłoni Pana do tego, by zmienić język i sprawić, byśmy mogli wzajemnie szanować nie tylko siebie, ale również odmienność w sprawach, które nas różnią. W Platformie Obywatelskiej niezwykle cenię sobie pluralizm i dominujący - wbrew medialnym przekazom ostatnich tygodni - wśród naszych Koleżanek i Kolegów szacunek dla różnic światopoglądowych. Mam nadzieję, że różniąc się diametralnie w sprawie związków partnerskich przyłożymy się do tego, by dialogu budującego obywatelską wspólnotę naszej partii było więcej.

Z poważaniem,

Jarosław Gowin

LIST DO GOWINA, KTÓREGO NIE WYŚLĘ DO ADRESATA, CO WYJAŚNIAM W TREŚCI LISTU.

Szanowny Pani Ministrze,
po przeczytaniu wywiadu z Panem w dzisiejszej Gazecie Wyborczej postanowiłem napisać do Pana list, którego nie wyślę. Nie ma po co wysyłać listów do kogoś, kto i tak nie ma zwyczaju na nie odpowiadać.
Na początku pragnę wyrazić swoją radość, że obnażył Pan swoje prawdziwe intencje głosowania przeciwko skierowaniu projektów ustaw o związkach partnerskich do dalszych prac w komisji.
Od początku twierdziłem, że zarzut niekonstytucyjności jest wygodnym pretekstem użytym przez Was, by nie powiedzieć mniej lub bardziej wprost: jestem homofobem i żadne pedały i lesby nie będą mi tu miały legalnych związków.
Dokładnie to, choć innymi słowami, powiedział Pan dzisiaj w Wyborczej.
Nie jest ważne czy projekt Dunina będzie według Pańskiego uznania konstytucyjny czy nie, Pan go nie poprze. Nie ma żadnej wersji związków partnerskich, którą by Pan poparł.
Po co było opowiadać tę historię o niekonstytucyjności projektów ustaw? Szczerość Panie Ministrze, szczerość jest cnotą, a nie bajdurzenie!

Z dużym zażenowaniem dowiedziałem się o sobie, że jestem wykreowanym przez media sztucznym światem i do tego oderwanym od życia milionów Polaków. Przyzwyczaiłem się do tego języka pogardy i wykluczenia. Jest tylko jeden kłopot. Z jakiegoś bliżej mi nieznanego powodu jestem całkiem żywą, zaopatrzoną w uczucia i emocje istotą, a do tego jestem Polakiem, obywatelem tego Państwa i podatnikiem jak każdy inny. A teraz najgorsza dla Pana wiadomość. Takich jak ja jest tu miliony. Miliony, którymi Pan gardzi, którym odmawia Pan prawa do samostanowienia o sobie w imię Pańskich prawd. Myślę sobie, że skoro moje problemy są wyimaginowane, wykreowane i nieważne, to może moje podatki są również tak samo nieistotne i nieważne dla Pana jak cały ja?

Szlag mnie trafia kiedy nie widzi Pan powodu by przyznawać nieuzasadnione przywileje(!) tym, którzy nie chcą wchodzić w związek małżeński. Po pierwsze, ja może bym i chciał wejść w związek małżeński, ale Pan mi na to nie pozwala. Po drugie podłością jest nazywanie nieuzasadnionym przywilejem prawa do decydowania za partnera w szpitalu, kiedy on umiera czy też prawa do pochowania partnera, że o dziedziczeniu, darowiznach czy innych "przywilejach" nie wspomnę.
Co prawda w innym miejscu przyznaje Pan, że ewentualnie coś tam gdzieś można by pozmieniać w ustawach, ale brzmi to mniej więcej tak: "no, skoro już są, to niech tam grzebią się w grobach i niech tam mają prawo do informacji w szpitalu, od tej łaski korona nam nie spadnie".
Dziękuję Panie Ministrze za taką łaskę, nie skorzystam.

Widzę, że postanowił Pan również postraszyć Polaków Francją i Anglią!
Cóż to za szaleńcy ten lewicowy Hollande i konserwatywny Cameron! Co za brak gowinowskiej wrażliwości na sprawy etyczne i ta bezczelność Camerona, który sprzeniewierzył się wartościom konserwatywnym bezmyślnie legalizując związki małżeńskie osób tej samej płci!
Ufff, jak dobrze, że Polska ma swojego Gowina, dzięki któremu te wszystkie nieszczęścia nie spadną na nasz kraj!
Przepraszam Panie Ministrze, ale żałość we mnie wzbiera, rzecz delikatnie ujmując.

Rozumiem z tekstu wywiadu, że powinienem wyrazić współczucie za to, że spadły na Wasze głowy kalumnie ze strony środowisk liberalnych i lewicowych, ponieważ Pan użala się nad tym.
Jednak nie współczuję.
Po pierwsze, porównywanie fali krytyki jaka Was spotkała, nawet jeśli czasem przybierała podłe formy, do aktów homofobii jest niemoralne. Każdego dnia dostaję listy, w których nie obraża się mnie jako polityka, nie szydzi się z moich poglądów czy działalności publicznej, ale w niewybredny sposób atakuje się moją naturę, osobowość, uczucia i więzi, które buduje, a więc to wszystko co składa się na głęboko ludzką godność.
Po drugie, to nie środowiska lewicowe i liberalne narzucają Wam swój światopogląd czy styl życia, tylko to Wy nie pozwalacie nam żyć w zgodzie z naszym systemem wartości.
Narzucacie wszystkim swój własny światopogląd mając gdzieś kilka milionów ludzi chcących żyć inaczej i dziwicie się, że spotykacie się z oporem i krytyką?
My nie kupujemy Waszej recepty na nasze życia!
Walczył Pan z komuną, z rządami, które wszystkim bez wyjątku narzucały swój system wartości. Pytam się Pana, a czym Pan mentalnie różni się od Gomułki poza tym, że nie używa Pan opresji i przemocy? Proszę o wybaczenie, ale coraz trudniej dostrzec mi tę mentalną różnicę.

Koledzy z PO krytykowali mnie za wypowiedzi w których wyrażałem swój pogląd, że konserwatywne skrzydło PO, głosując przeciwko projektom ustaw bez jakiegokolwiek komentarza, podpisało się tym samym pod mową pogardy i nienawiści poseł Pawłowicz. Jak widzę, nie myliłem się. Dobrze się Pan czuje w obecności poseł Pawłowicz. Gratuluję wybornego towarzystwa.

Już na zakończenie. Przypomina Pan w wywiadzie, że Platforma Obywatelska jest partią pluralistyczną. Chętnie przypomnę Panu, że społeczeństwo polskie też takie jest. Nie wszyscy są tacy jak Pan.
Szanuję Wasze prawo do posiadania odmiennych od moich poglądów w sprawie związków partnerskich i in vitro, bo to święte prawo, ale nie szanuję Waszych poglądów, bo nie akceptuję autorytaryzmu.
Przyszliście do polityki nie po to by rządzić ludźmi, ale by im służyć. Wszystkim, bez wyjątku.
Tymczasem popełniacie grzech pychy, a to grzech ciężki.
Na tym kończę mój niewysłany do Pana list, który w najlepszym przypadku znalazłby swoje miejsce w Pańskim podbiurkowym koszu na śmieci.

Radomir Szumełda
18.02.2013

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki