Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radomir Szumełda o Annie Grodzkiej, Krystynie Pawłowicz i związkach partnerskich [ROZMOWA]

rozm. Tomasz Słomczyński
Radomir Szumełda
Radomir Szumełda
Z Radomirem Szumełdą, pierwszym działaczem Platformy Obywatelskiej, który się publicznie przyznał do orientacji homoseksualnej, rozmawia Tomasz Słomczyński.

Dlaczego Janusz Palikot wysunął kandydaturę Anny Grodzkiej na wicemarszałka Sejmu?
Po pierwsze, jest to na pewno jakaś forma prowokacji politycznej. Chodzi o to, żeby sprowokować środowiska prawicowe do tego, by obnażały swój daleko idący negatywny stosunek do samej Anny Grodzkiej i do odrębności seksualnych w ogóle. Po drugie zaś, mam taką nadzieję, zrobił to z chęci oswajania społeczeństwa z obecnością w życiu publicznym osób nieheteroseksualnych. Zakładam, że zrobił to z chęci oswajania społeczeństwa z myślą, że takie osoby mogą zupełnie normalnie funkcjonować w polityce, zajmując najważniejsze stanowiska w państwie.

Czy ta, jak sam to powiedziałeś, polityczna prowokacja, nie odbije się czkawką na środowisku LGBT (z ang. Lesbians, Gays, Bisexuals, Transgenders)? Czy nie spowoduje wzrostu nienawiści do odmienności seksualnej? Mówiąc inaczej - czy w ten sposób Palikot nie świadczy osobom nieheteroseksualnym niedźwiedziej przysługi?
Nie sądzę. Myślę, że w krótkiej perspektywie czasowej największy koszt poniesie sama Anna Grodzka, skupiając na sobie negatywne emocje, obraźliwe opinie. W dłuższej perspektywie jej obecność w Sejmie, na stanowisku wicemarszałka, odniesie pozytywny skutek. Polacy się przekonają, że osoba transseksualna może być wyważona i umiarkowana w opiniach i sprawna w zarządzaniu.

Czy to nie jest jednak tak, że Anna Grodzka uczyniła ze swojej transseksualności legitymację polityczną, dzięki której teraz obejmie jedno z wyższych stanowisk w państwie?
Pani Anna Grodzka była bardzo aktywna społecznie przez ostatnie 20 lat, zanim się dostała do Sejmu. Kiedy startowała w wyborach, miała bardzo duże poparcie w środowisku LGBT, jako osoba dobrze znana i popularna. Bardzo długo pracowała na swój mandat. Choć oczywiście wprowadzenie osoby transseksualnej na stanowisko wicemarszałka Sejmu to konsekwencja strategii politycznej Ruchu Palikota, który chce się wyróżniać na tle innych partii, i się wyróżnia. Jednakże jak sami posłowie Ruchu Palikota twierdzą - to, że Anna Grodzka jest transseksualna, nie powinno mieć znaczenia. I mają rację - nie powinno. Nie powinno ani otwierać żadnych drzwi, ani ich zamykać. Zresztą, z tego co wiem, Anna Grodzka jest osobą dość lubianą w Sejmie. Więc dlaczego nie miałaby być wicemarszałkiem? W czym jest gorsza od innych posłów i posłanek? W tym, że jest transseksualna?

Mówisz, że jest lubiana. Słyszałeś wypowiedź posłanki PiS Krystyny Pawłowicz...
To, co zrobiła, to było podłe. Równie dobrze można by podobne uwagi czynić na temat pani Pawłowicz. O nikim nie wolno się w ten sposób wypowiadać.

Jednak osoba Anny Grodzkiej u wielu ludzi budzi... nazwijmy to, mieszane uczucia. Chodzi mi o jakiś sprzeciw, który się odczuwa na poziomie zarówno estetycznym, jak i ideologicznym, światopoglądowym, w końcu - religijnym. Rozumiesz to uczucie, które jak mniemam, nie jest obce wielu Polakom?

Pamiętam, jak 30 lat temu zdziwienie budził czarnoskóry człowiek na ulicy. Teraz czarnoskóry może być fajnym kolegą, normalnym człowiekiem, współpracownikiem, sąsiadem itd. Coś się zmieniło. Rozumiem ten rodzaj zdziwienia, atmosferę trochę niezdrowej sensacji, swego rodzaju zainteresowania transseksualnością Anny Grodzkiej. Ale uwierz mi, że gdybyś panią Annę bliżej poznał, napił się z nią wódki, pogadał, stwierdziłbyś, że jej transseksualność nie ma żadnego znaczenia, że jest po prostu fajnym człowiekiem.

Jak przyjąłeś sejmowe wystąpienie premiera podczas debaty o związkach partnerskich?
Stanął po stronie obywateli obrażonych i poniżonych przez poseł Pawłowicz z PiS i posła Woźniaka z Solidarnej Polski. Stąd taki ładunek emocjonalny. Poza tym jego słowa to była odpowiedź na wcześniejsze wystąpienie Jarosława Gowina, który stwierdził, że regulacje są niezgodne z konstytucją. To była niezręczna i nieuprawniona wypowiedź. Jarosław Gowin mówił to nie jako poseł Gowin, tylko jako minister rządu. Skądinąd wiem, jaki jest stosunek premiera do kwestii związków partnerskich. Rozmawiałem z nim o tym nieraz. Uważa, że brak regulacji w tym zakresie to jest rzeczywisty problem dla wielu Polaków i chce wprowadzić Polskę do grona tych europejskich krajów, które ten problem już rozwiązały.
Rozmawiał Tomasz Słomczyński
[email protected]

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki