Przedstawiciele największej na Pomorzu organizacji pozarządowej, reprezentującej ponadpółmilionową grupę mieszkańców, chcą poznać opinie sceptyków.
W sobotę zakończyło się wyjazdowe spotkanie Rady Naczelnej ZK-P. Obradowano w Pucku, m.in. dlatego że jednym z najważniejszych tematów była właśnie ewentualna lokalizacja elektrowni jądrowej w Żarnowcu. Wysłuchano ekspertów, którzy mówili o zaletach takiej siłowni dla rozwoju pomorskiej energetyki. Członkowie zrzeszenia chcieliby jednak poznać "ciemną stronę" budowy przez rząd reaktora nad morzem. Dlatego na wniosek Jacka Ciskowskiego z Jastrzębiej Góry rada naczelna wstrzymała się z podjęciem uchwały w sprawie elektrowni do czasu, gdy jej członkowie wysłuchają przeciwnych argumentów.
- Na sobotnim spotkaniu w Pucku przedstawiciel Energi SA roztaczał przed nami wizję korzyści płynących dla nas z budowy reaktora na Pomorzu. Tych ekonomicznych, ale i na przykład także związanych z rozwojem naukowym - powiedział nam Artur Jabłoński, prezes ZK-P. - Tymczasem nie usłyszeliśmy nic o minusach takiego przedsięwzięcia. Dlatego zrezygnowaliśmy z podjęcia uchwały, a na jedno z najbliższych spotkań zaprosimy osoby będące w opozycji do takiego projektu.
Głosów przeciwnych nie brakuje w samym zrzeszeniu.
- To złe rozwiązanie i niebezpieczne - mówi Zygmunt Orzeł, prezes oddziału ZK-P we Władysławowie, który do uczestników puckiego spotkania wystosował apel, aby wstrzymali się właśnie z podjęciem uchwały. - Popieram stanowisko krokowskiego oddziału, aby przeprowadzić lokalne referendum.