- Gdzie? Jak? Skąd mają sprzęt? Kto im w ogóle kupił mobilny fotoradar? Po co strażnikom taki sprzęt? - pytali na wyścigi i nie na żarty wystraszeni właściciele aut.
I alarmowali władze miasta, że fotki, które wykonali im mundurowi, były kompletnie niepotrzebne. Bo pasy zapięli, kierowca przez komórkę nie rozmawiał (tylko sprawdzał, kto do niego dzwoni...), auto jechało z prędkością mniejszą niż dozwolona - itd.
Sprawdziliśmy. Rzeczywiście, pucka SM pojawia się na mieście i rejestruje to, co dzieje się na jego ulicach. A zażalenia na strażników rejestratorów drogowych wykroczeń wypłynęły do puckiego magistratu. Urzędnicy ze zdumieniem przecierali oczy.
- Nie zdążyliśmy wrócić z patroli, a listy skargi już znalazły się w magistracie - śmieje się Grzegorz Szadkowski, komendant Straży Miejskiej w Pucku. - Mało tego, niektórzy dzwonili do mnie z prośbą, abym zdyscyplinował swoich podwładnych.
Tymczasem okazało się, że sytuacja z pucką strażą i jej fotoradarem jest jak w starym dowcipie. Rzeczywiście, SM jest, ale nie ma fotoradaru, a zwykły, cyfrowy aparacik. Rzeczywiście funkcjonariusze jeżdżą i przez okna auta robią foty, ale nie kierowcom, a plakatom i banerom wyborczym.
Po co? To dokumentacja mająca pomóc w rozliczeniu komitetów poszczególnych kandydatów za zajętą przestrzeń na ulicach Pucka. a
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?