Okupują korytarze, leżą na dostawkach, w środku nocy są przewożeni karetkami np. z Gdańska do Starogardu, bo dosłownie nie ma ich gdzie położyć.
- Zamieniono nas w jedną wielką izbę wytrzeźwień - wzdycha dr Leszek Trojanowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego na gdańskim Srebrzysku. - Tylko w ostatni piątek na dziesięciu pacjentów przyjętych na Srebrzysko, trafiła się jedna osoba chora psychicznie. Pozostali mieli we krwi od jednego promila w górę. Wystarczy, że taki osobnik po spożyciu alkoholu zacznie się awanturować lub wybełkocze "ja się zabiję" i już pogotowie albo koledzy lekarze z innych szpitali uznają, że ma depresję lub psychozę.
Psychiatrzy opowiadają o pewnym panu z rozpoznaną "schizofrenią" , przysłanym karetką ze Szpitala Marynarki Wojennej. Pan ów miał ponad trzy promile alkoholu we krwi, żadnych objawów schizofrenii i dobrze był znany lekarzom ze Srebrzyska. Wcześniej odwiedził szpital ze trzydzieści razy, nigdy na trzeźwo.
- Sytuacja jest naprawdę dramatyczna - mówi dr Trojanowski. - Nasz szpital dysponuje 335 łóżkami, mamy jeszcze 33 tzw. dostawki i to wszystko. Cierpią na tym pacjenci chorzy psychicznie, którym te miejsca są bardzo potrzebne, kłopot mają też czekający na leczenie odwykowe.
550 zł - tyle kosztuje przewóz karetką pijaka z Gdańska do Kocborowa
Kolejka oczekujących na przymusowe leczenie odwykowe, nakazane przez sąd, prze kroczyła w gdańskim szpitalu już sto osób. Termin oczekiwania sięga roku! Z kolei przy przyjmowaniu na leczenie dobrowolne niezbędne jest, by pacjent był całkowicie trzeźwy. Metodą na ominięcie kolejki jest - wręcz przeciwnie - napicie się i wezwanie karetki.
Problemem Pomorza jest brak miejsc, gdzie zatrute alkoholem osoby mogłyby znaleźć fachową opiekę. W całym województwie działają tylko dwie izby wytrzeźwień - w Gdańsku ( jako pogotowie socjalne na 30 miejsc) i Słupsku.
- Mamy lekarza, ale umowa pozwala nam na przyjmowanie jedynie nietrzeźwych znalezionych w Gdańsku - wyjaśnia Sławomir Kunkel, kierownik pogotowia. - Koszt pobytu to 20 złotych na dobę. Płaci zaledwie co czwarty nasz gość. Resztę pokrywa miasto.
Mieszkańcy pozostałych miast i wsi trafiają, już za darmo, do szpitali.
- Kłopot psychiatrów to wierzchołek góry lodowej - twierdzi dr Jacek Anand, toksykolog z gdańskiej Akademii Medycznej. - Podejrzewam, że 90 proc. nietrzeźwych pacjentów dowożonych jest do szpitalnych oddziałów ratunkowych.
Lekarz wojewódzki dr Jerzy Karpiński tłumaczy - sytuacja jest patowa. Bez badania trudno ocenić, czy osoba nietrzeźwa jest absolutnie bezpieczna. Jeśli doszło do zatrucia lub istnieje zagrożenie życia pacjenta lub kogoś z jego otoczenia, pozostawienie osoby nietrzeźwej bez pomocy oznacza poważne kłopoty prawne dla lekarza. Jeśli się go przywiezie - kłopot (finansowy) ma szpital, jego personel i pozostali pacjenci.
Blokują łóżka
Maciej Łukowicz, dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego w Gdańsku
Naszym największym problemem są pacjenci nietrzeźwi, którzy ze względu na brak izb wytrzeźwień trafiają do szpitalnych oddziałów ratunkowych, blokując łóżka i generując koszty szpitali. Konieczne jest oszacowanie skali problemu i znalezienie środków zaradczych. Nad rozwiązaniem powinni wspólnie zastanowić się prezydenci pomorskich miast, przedstawiciele samorządu, wojewody i Narodowego Funduszu Zdrowia. Nieuchronnie zbliża się 2012 r., kiedy w związku z ME w piłce nożnej na Pomorze trafią tysiące turystów. Muszą na nich czekać efektywnie działające SOR-y, a nie szpitale zablokowane przez osoby pijane.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?