Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyznał, że chciał zabić psa Popiołka, bo... pogryzł mu buty

Anna Klaman
Anna Klaman
Schronisko dla zwierząt w Chojnicach "Przytulisko"
W środę (26.06) w chojnickim sądzie była pierwsza rozprawa 63-letniego Eugeniusza P. To mężczyzna, który zgotował Popiołkowi, małemu pieskowi, niemal pewną śmierć. Zadał mu trzy ciosy młotkiem w głowę, a potem wyrzucił go do pojemnika na śmieci. Popiołek na szczęście przeżył.

Popiołek jest nadal pacjentem kliniki weterynaryjnej. Również dlatego, że przejawia agresywne zachowania, co, jak zeznał weterynarz, może mieć związek z urazami, których doznał. Piesek jest tonowany lekami. Do nowego właściciela przekazano go po ośmiu tygodniach, właśnie z tego powodu.

Mieszkanki Chojnic znalazły w kontenerze na śmieci... żywego pasa. Chojnicka policja prowadzi śledztwo w tej sprawie.Do niemal makabrycznego odkrycia doszło na ul. Zielonej 24. W poniedziałek (11 lutego) dwie mieszkanki Chojnic zauważyły, że w kontenerze na śmieci coś się rusza. Okazało się, że to... żywy pies zapakowany w foliowa torbę.Straż miejska zabrała psa do miejscowego schroniska. Popiołek - bo tak został nazwany - jest osłabiony i wychudzony. Według lekarza został pobity tępym narzędziem po głowie oraz skopany po całym ciele. Sprawę zgłoszono już policji. Jak potwierdza st.sierż. Justyna Przytarska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Chojnicach, funkcjonariusze rozpoczęli czynności zmierzające do wykrycia, kto w tak makabryczny sposób potraktował zwierzę.

Żywy pies w torbie wyrzucony na śmietnik w Chojnicach [zdjęcia]

Do dramatu Popiołka doszło w lutym. Sprawca, Eugeniusz P., przyznał się do winy. Tak - chciał zabić psa. Wczoraj w sądzie określił zdarzenie jako wypadek, potem się szybko poprawił, że to było naganne zachowanie.

Swoje działanie starał się przedstawić jako niemal humanitarne. Gdy padło pytanie, czy przewidywał, ile ciosów musi zadać (300 gramowym młotkiem dekarskim), by zabić psa, zeznał: - Chciałem, by to było najmniej bolesne, bez bólu dla niego. Na co dzień czegoś takiego nigdy nie robiłem. Kultura, dobre wychowanie wyklucza takie rzeczy. Musiałem być pewny, żeby się nie męczył. Nie znęcałem się. Chciałem go „wykluczyć”.

„Wykluczyć”, bo gdy 11 lutego wrócił do mieszkania, zastał pogryzioną wykładzinę i buty. Podjął decyzję o zabiciu psa. - Mam małą rentę, nie stać mnie na szkody - tłumaczył.

Utrzymywał też, że próbował znaleźć kogoś, kto przejmie psa. W sądzie pojawili się pełnomocnicy z ramienia obrońców zwierząt. W imieniu „Popiołka” zadawali konkretne pytania. Wykazali, że do zdarzenia doszło w godzinach popołudniowych, do godz. 15. Wcześniej Eugeniusz P. był w mieście, załatwiał swoje sprawy.

Padło pytanie: - Ile czasu upłynęło od pana powrotu do domu, a chwilą, kiedy poszedł pan z Popiołkiem do piwnicy (tam oskarżony potraktował psa w opisywany sposób).

- Na pewno przemyślałem to. Próbowałem coś załatwić. Nikt go nie chciał. Próbowałem znaleźć dla niego miejsce.
I kolejne pytanie. - Z kim pan próbował się skontaktować? Także z poprzednimi właścicielami psa?
- Również.
- Tego samego dnia?
- Tak.

Jednym ze świadków był chłopak poprzedniej właścicielki psa. Zeznał, że takiego kontaktu nie było.

Sąd zdecydował o przeprowadzeniu badań psychiatrycznych oskarżonego.

Flesz - wypadki drogowe. Jak udzielić pierwszej pomocy?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Przyznał, że chciał zabić psa Popiołka, bo... pogryzł mu buty - Gazeta Pomorska

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki