Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyszła wiosna, a wraz z nią nie tylko epidemia, ale także susza - kolejny poważny problem, przed którym stoi nasz kraj

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Archiwum Polska Press
Pożary lasów, nieurodzaj, wysokie ceny żywności, brak wody w miastach i przerwy w dostawach prądu - to część możliwych konsekwencji braku opadów w ostatnich miesiącach. Susza już trwa i jest kolejnym problemem Polski, pokiereszowanej przez epidemię koronawirusa.

Pomorze może odczuć niedobory wody. - Spodziewamy się suszy hydrologicznej i hydrogeologicznej - informował pod koniec marca Bogusław Pinkiewicz z Zespołu Komunikacji Społecznej i Edukacji Wodnej Wód Polskich w Gdańsku. Wg ostrzeżenia Państwowej Służby Hydrologicznej, w naszym województwie, podobnie jak na terenach Lubuskiego, Wielkopolskiego, Kujawsko-Pomorskiego, Warmińsko-Mazurskiego, Dolnośląskiego, Opolskiego, Śląskiego i Lubelskiego, występuje tzw. niżówka hydrogeologiczna, czyli obniżenie poziomu wód podziemnych. Oznacza to, że na obszarach niżówki, mogą lokalnie występować niedobory, m.in. w ujęciach komunalnych.

Raport „Idzie wiosna i susza” Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie, wskazuje ponadto na niskie stany w rzekach. Utrzymują się na one w Polsce południowej, środkowej, a na północy wody jest mało, m.in. w rzekach: Wda, Radunia, Liwa, Pasłęka, Łyna, Pisz.
- Zaczynam być ostrożny z mówieniem, że w kranach woda na pewno będzie - mówił z kolei w portalu Forsal.pl prof. Zbigniew Karaczun ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, ekspert Koalicji Klimatycznej. Karaczun przypomniał, że wody zabrakło m.in. w Skierniewicach w roku 2019, a ponad 300 gmin ogłosiło różne rodzaje ograniczeń w jej wykorzystywaniu (np. przy podlewaniu ogródków działkowych).

Prognozowany suchy, słoneczny kwiecień może spowodować, że i w tym roku, w niektórych miastach nastąpi przeciążenie sieci wodociągowej. Możliwe, że niskie stany wody w rzekach doprowadzą do czasowego ograniczenia w dostawach energii elektrycznej - taka sytuacja miała np. miejsce latem 2015 r.). Konsekwencją suszy może być również zagrożenie pożarowe w lasach (wg Instytutu Badawczego Leśnictwa ono występuje już dziś w całym kraju). Susza jest konsekwencją braku opadów (deszczu i śniegu) w grudniu 2019 r. oraz styczniu 2020 r. Wg dr Małgorzaty Stolarskiej, kierownik zespołu naukowego, który we współpracy z Wodami Polskimi przygotowuje pierwszy w Polsce plan przeciwdziałania skutkom suszy, w tym okresie deficyt opadów w całym kraju sięgał 40-60 proc. normy. Warto nadmienić, że sucho było w roku ubiegłym i kilku poprzednich latach, co spowodowało, że zasoby wód generalnie nie zostały odbudowane.

- Choć wilgotność gleby poprawiła się (na skutek opadów w lutym i marcu - red.), to prawdopodobnie, wraz ze wzrostem temperatur, pojawi się też susza rolnicza - podkreśla Bogusław Pinkiewicz.

Porządnie padać ma dopiero za miesiąc, jak wskazuje prognoza Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. To oznaczać może straty w rolnictwie. Uprawy roślin, czy to ozime czy jare, potrzebują wody do wzrostu już teraz. Problemem są także występujące nocami przymrozki oraz potęgujące efekt wysychania roślin i erozję gleb wiatry. Na Pomorzu tzw. susza rolnicza szczególnie może dotknąć uprawy na lekkich glebach, m.in. na Kaszubach (mniejszą skalę może przybrać na podmokłych Żuławach). Byłby to kolejny rok, gdy rolnictwo musi sobie radzić z niedoborem opadów (wg Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach susza rolnicza trwa w Polsce od czterech lat). Straty rolników z powodu suszy niemal co roku są rekompensowane specjalnymi, „klęskowymi” dotacjami.
- Jest coraz trudniej. Ewidentnie widzimy, że pogoda się zmienia - mówiła w ub. roku w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” Ewa Szymańska, wicedyrektor Pomorskiego Oddziału Doradztwa Rolniczego. - Trwają badania nad metodami uprawy ziemi, przy zachowaniu jak największego poziomu wilgoci w glebach.

Skutkom suszy ma zapobiegać opracowany w Wodach Polskich program. Zawiera on listę inwestycji, które mają zwiększyć w kraju m.in. naturalną i sztuczną retencję wody. Miałyby to zapewnić m.in. nowe urządzenia, przebudowa zbiorników istniejących. Wg Przemysława Dacy, prezesa Wód Polskich, należy odwrócić m.in. trend likwidacji zadrzewień śródpolnych zabagnień, co miało miejsce w ostatnich dekadach na krajowych polach uprawnych. Poprawiony ma być stan lokalnej melioracji - kanałów i jazów. - Na „pierwszy” ogień idzie województwo zachodniopomorskie, gdzie za 40 mln zł ma zostać wyremontowanych blisko 150 urządzeń wodnych, które mają poprawić retencję wody na terenach rolniczych - informował prezes Wód Polskich, na stronie projektu „Stop Suszy”.

Projekt zakłada także kampanię społeczną, np. zachęcanie do oszczędzania wody w domach czy zastąpienie przydomowych trawników łąkami kwietnymi lub tzw. ogrodami deszczowymi. O krok dalej idzie pozarządowa organizacja Koalicja Klimatyczna. Jej przedstawiciele postulują wprowadzenie regulacji prawnych dot. zużycia wody.

- Powinniśmy się nauczyć zatrzymywać wodę w miastach, tak by radzić sobie zarówno z jej nadmiarem, jak i brakiem. Sprzyjałyby temu nowe regulacje prawne, zachęcające do oszczędzania wody oraz do wykorzystania tzw. wody szarej ze zmywania, kąpieli, prania - podkreśla Urszula Stefanowicz, ekspertka Koalicji.

W dobie epidemii koronawirusa realizacja przedsięwzięcia „Stop suszy” wartego 400 mln zł (jego pierwszy etap powinien zakończyć się w tym roku) jest utrudniona. Na razie wstrzymano prace planistyczne, spotkania z rolnikami i samorządami.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki