Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przygotujmy się do wielkanocnego rodzinnego misterium

M.T. Woźniakowie
M. T. Woźniakowie
Porady ojca Jana Grande to niezwykłe kompendium wiedzy z zakresu poradnictwa żywieniowego i ziołolecznictwa. Rozmawiali z nim Marzena i Tadeusz Woźniakowie.

Ojcze Janie, od tysięcy lat wszystkie ludzkie kultury i religie przestrzegały postów, ściśle wiążąc je z troską o rozwój duchowy, poprawę postawy moralnej itd. Pomówmy dzisiaj o poście w aspekcie zdrowia fizycznego.
Jestem wielkim orędownikiem postów i wszelkich diet ograniczających. Niczego nowego tu nie wymyślimy, Kościół w dawnych czasach narzucił rygor tzw. suszenia w piątki i dobrze byłoby do tego zwyczaju wrócić.

Kto ma silną wolę - niech poprzestanie w jeden dzień w tygodniu na trzech kromkach chleba i herbacie. Nałogowcom jedzeniowym zalecam dwa posiłki, wyłącznie jałowe; surowe owoce, niesłodzone płyny. Za moich młodych lat pościło się oprócz piątków dodatkowo w środy stawiając na stole zupy jarzynowe na oleju, kasze z masłem lub olejem, groch z kapustą, do picia barszcz, kwas chlebowy. Dłuższy post, na przykład ten poprzedzający Wielkanoc, oczyści organizm i przygotuje go do wiosenno-letniej aktywności.

Ponieważ w zimie jadamy ciężko: grochówki, fasolówki, dużo wieprzowiny, wołowinę, polewamy kartofle, kasze i kluski zawiesistymi sosami, smakuje nam wybornie smalec ze skwarkami itp., to po tym okresie organizm z ulgą przyjmie postne wypalanie nadmiaru zgromadzonych kalorii i wymiatanie niestrawionych resztek. Wyjdzie nam na zdrowie, jeśli w tym czasie zrzucimy parę kilogramów.

Ograniczona ilość dostarczanego z zewnątrz pożywienia spowoduje, że organizm uruchomi odżywianie wewnętrzne i nawet w ten sposób pomoże wyleczyć niejedną chorobę.

POST I DIETA


Jak jednak powstrzymać się od jedzenia i zagłuszyć ssanie w żołądku? Czy ojciec Jan zaleca stosowanie specyfików, które na przykład pęcznieją w żołądku, pozorując sytość?

Nie zalecam tego. Jeśli wypełnimy żołądek czymś, co da uczucie sytości, ale jest puste kalorycznie, to raz czy drugi oszukamy organizm, w końcu jednak upomni się on o swoje i to w dwójnasób.

Niektóre panie po takim odchudzaniu wręcz przybierały na wadze. Nie szukajmy więc niczego innego poza własną silną wolą, która pozwoli przetrwać ograniczenia ilościowe spożywanych pokarmów. Przy czym muszą być one rozsądne, nie silmy się na wyczynową ascezę jedzeniową. Układ trawienny po kilku dniach przyzwyczai się do zmniejszonych racji i uczucie głodu zniknie.

A specjalistyczne, opracowane naukowo diety oczyszczająco-odtruwające? Co ojciec Jan o nich sądzi?
Powiem dosadnie: uważam je za jakąś nową formę naukowego idiotyzmu. Człowiekowi wydaje się, że dzieło Pana Boga należy poprawiać. Tymczasem dzieło to, czyli ludzki organizm, jest pod każdym względem doskonałe.

Znajduje się w nich wzorcowy wręcz system oczyszczający, na który składają się „rafineria” wątrobowa, „oczyszczalnia ścieków” w postaci nerek, wreszcie zbierające zbędne resztki jelito grube z odbytnicą. Jeśli to wszystko funkcjonuje właściwie - wątroba oddziela toksyny i przekazuje je do nerek (zachowując te substancje, które przetworzone w materiał regenerujący wracają do organizmu), jeśli nerki po przefiltrowaniu usuwają na zewnątrz po dwa litry toksycznego moczu dziennie, a jelito grube wydali niepotrzebne resztki - to z czego my się mamy oczyszczać?

Jeden jest tylko sposób na to, żeby wesprzeć proces samooczyszczania organizmu - tym sposobem jest picie surowej wody. Zalecam wszystkim spożywanie dziennie co najmniej sześciu szklanek czystej, niegotowanej wody wprost z kranu. Obmyje ona organizm od wewnątrz, oczyści go i nawilży. Jakość wody wodociągowej w Polsce spełnia dzisiaj wymagania Unii Europejskiej, możemy ją pić bez żadnych obaw, dla zdrowia, a także dla urody, bo nawilżona skóra później się starzeje.

POKUTA

Kiedy już mowa o poście, to niemal na jednym oddechu pytamy o przygotowania do świąt wielkanocnych…
Kto wierzący, niech przystąpi do spowiedzi wielkanocnej. Szukajmy dobrych spowiedników, którzy potrafią człowiekowi coś serdecznie poradzić, wesprzeć. Spowiedź ma spowodować przełom i wewnętrzne odrodzenie, a nie tylko mechaniczne odklepanie pokuty.

Mówi się ostatnio o wykorzystaniu internetu dla sprawowania sakramentu pokuty…

Moim zdaniem jest to niedopuszczalne... A o przygotowaniach do świąt trzeba zacząć myśleć jakieś trzy tygodnie przed nimi, żeby potem nie robić wszystkiego naraz. Możemy więc zasiać owies, który łatwo kiełkuje, wyrasta na wysokość 8 - 10 cm i stanowi piękne tło dla cukrowego baranka z czerwoną chorągiewką. Owies sadzimy w doniczkach lub ozdobnych pojemnikach wypełnionych ziemią, a więc inaczej niż rzeżuchę, której wystarczy lignina, woda i tydzień czasu na wyrośnięcie. Stawiamy pojemniki w ciepłym miejscu, podlewamy. Przypomnę, iż dawniej w polskich gospodarstwach pierwszym wyrośniętym owsem dzielono się na Wielkanoc z bydlątkami, tak jak opłatkiem w noc wigilijną.

Dziesięć dni przed świętami należy włożyć do dzbanków z wodą gałązki wiśni względnie forsycji. Zakwitną one biało lub złociście akurat pod koniec Wielkiego tygodnia. Nikomu nie trzeba przypomić o uszykowaniu palmy na Niedzielę Palmową z przyozdobionych barwnie, wierzbowych gałązek - to wiedza, którą mamy od dzieciństwa.

Potem, już poświęcone, niech stoją w wazonie czekając na Niedzielę Wielkanocną, kiedy to zakładamy je za obraz wiszący na ścianie naczelnej.

Cóż to takiego ta ściana naczelna?

Niegdyś nazywano tak ścianę największego pokoju znajdującą się naprzeciw drzwi, z reguły bez okien, co zapobiegało przeciągom. Wisiał na niej duży obraz o religijnej treści będący własnością pokoleń.

Dla wierzących święta Zmartwychwstania Pańskiego są najważniejsze. Mimo że motyw zmartwychwstania (podobnie jak motyw jajka symbolizującego życie) występuje w innych religiach - bardzo wyraźnie w starożytnym Egipcie - to jednak nigdzie nie splótł się on tak mocno z życiem doczesnym jak w chrześcijaństwie. Przekroczenie progu śmierci i spojrzenie na siebie „z tamtej strony” czyni nasze istnienie celowym i sensownym.

WIELKANOCNY STÓŁ


Jakie potrawy powinny znaleźć się na świątecznym stole?

Wielkanocne śniadanie, podczas którego dzielimy się jajkiem i składamy sobie życzenia, jest rodzajem rodzinnego misterium. Stół wcale nie musi uginać się pod ciężarem jedzenia, ważne, by królowała na nim święconka w koszyku i wielkanocny baranek, półmisek gotowanych jaj oblanych majonezem i udekorowanych wianuszkiem drobno posiekanej rzeżuchy, którą też zjadamy.

Nie żałujmy sobie tych jaj, w okresie wiosennym wręcz odradzają one organizm; białko daje siłę, żółtko zawiera wszystkie mikroelementy, biopierwiastki i witaminy, w tym i lecytynę zapobiegającą miażdżycy. Tak więc gadanie o miażdżycy, którą rzekomo jajka powodują, można włożyć między bajki.

Najważniejsze jednak, moi drodzy, by się nie przejadać, a także spożywać potrawy w odpowiedniej kolejności. Na pierwszy ogień niech idą kompoty i potrawy słodkie - najłatwiejsze do trawienia, następnie wszelakie mięsiwa, a na końcu rosół, który organizm przyswaja z największymi oporami.

Czemu ma służyć to odwrócenie kolejności spożywanych dań? Przecież burzy ono wszelkie nasze przyzwyczajenia.
Ochroni nas, nie tylko w święta, przed bałaganem trawiennym i narażaniem organizmu na niepotrzebny wysiłek. Trzeba wiedzieć, że kultura kulinarna celebrująca jedzenie, dopatrująca się w nim przyjemności, ma za sobą tradycję nie dłuższą jak trzy wieki. Wcześniej żywienie było bardzo proste, obiady jedno- lub dwudaniowe. Dostarczały one organizmowi koniecznych dla życia, naturalnych, mało przetworzonych składników, które nie sprawiały kłopotów trawiennych. Modę na to, by bawić się jedzeniem, tworzyć przy stole wielodaniowy obrządek, serwować pełne sztucznych smaków i upiększeń desery, zamulające system trawienny, zapoczątkowały bogate, znudzone życiem i jedzeniem jako odżywianiem, arystokratyczne sfery Francji.
A po obiedzie, moi drodzy, żadne zaleganie na krzesłach czy kanapach i oglądanie telewizji, nawet jeśli kusi nas ona jakimś nadzwyczajnym programem. Człowiek myślący powinien sobie w pewnym momencie uświadomić, że oto dzieje się coś niedobrego, bo nudzi go własne życie, jedyne, niepowtarzalne, którego każda godzina darowana jest przez Stwórcę, a pociąga i ciekawi coś sztucznego, wymyślonego dla zarobienia pieniędzy. Święta są najlepszą okazją ku temu, żeby trochę otrząsnąć się z uzależnienia od telewizji.

Tak więc po wielkanocnym obiedzie cała rodzina wyrusza na spacer, bez względu na pogodę. Chodzimy, wypatrujemy pierwszych oznak nadchodzącej wiosny i porządnie oddychamy.

Jak mamy rozumieć to porządne oddychanie?
Cała nasza populacja operuje pół-oddechami nie zdając sobie sprawy z tego, że po latach niewentylowany, niedotleniony organizm zacznie mieć poważne kłopoty z krążeniem. Należy oddychać tak, jak to robią hinduscy jogowie: wciągamy powietrze głęboko nosem, dobrą chwilę je zatrzymujemy wentylując dolne partie płuc, po czym wydychamy ustami razem z uzbieranym szkodliwym dwutlenkiem węgla. Wykonujemy takie ćwiczenie kilka razy dziennie podczas spaceru albo stojąc przy otwartym oknie.

Często powtarzam, że gdyby człowiek zwrócił uwagę na to co je, jak przyrządza swoje pożywienie i jak żyje chroniąc się przed stresami - mógłby dożyć do 120 lat, i to w każdych czasach. Na tyle są w nas zakodowane siły żywotne. I moglibyśmy przeżyć wszystkie te lata nie znając nawet słowa „lekarz”...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki