Trwa zbiórka funduszy dla jednego z mieszkańców miejscowości Debrzno w pow. człuchowskim. Pan Jerzy od około roku walczy z ciężką chorobą nowotworową - międzybłoniakiem opłucnej i jest już między innymi po częściowej resekcji guza. Niestety wszystko wskazuje, że chory nie będzie mógł wrócić do aktywności zawodowej, a sytuację leczniczą dodatkowo skomplikowało zakażenie koronawirusem. Pan Jerzy musiał przełożyć chemioterapię.
- Jesteśmy na kwarantannie. Mąż miał zaplanowane kolejne podanie, ale teraz chemia jest przełożona, nie wiadomo na kiedy. Nie wiemy, co się będzie działo. Od razu ta zaległa chemia, czy znów trzeba będzie robić badania? A przecież na wyniki czeka się do trzech tygodni. Do tego czasu ma nie być leczony? - pyta żona Katarzyna.
To nie pierwszy raz kiedy epidemia wpływa na możliwości terapeutyczne pacjenta. W ostatnim czasie pan Jerzy wzywał na pomoc karetkę pogotowia.
- Gdy kilka tygodni temu, po chemioterapii, Jerzy czuł się fatalnie, dostał gorączki, bólu, wezwaliśmy karetkę. Ale ratownicy nie zdecydowali się go zabrać. Jasno powiedzieli, że nie wiedza, jak długo i dokąd mogliby go zawieść. Że to dla niego ryzyko złapania wirusa - wspomina żona chorego. - Dali mocniejsze leki przeciwbólowe i powiedzieli, że jeśli będzie gorzej, lepiej samemu przyjechać do szpitala. Mąż przemęczył się weekend, w poniedziałek miał poradę telefoniczną, dostał mocniejsze leki na ból. Na szczęście minęło.
Dodatkowo uciążliwa jest kondycja finansowa, w której znalazła się rodzina. Chory na chemioterapię musi dojeżdżać do Piły i za każdym razem wykonuje test na koronawirusa. Do tego dochodzą inne badania, leki i konsultacje. Tymczasem domownicy utrzymują się z renty żony i zasiłku rehabilitacyjnego.
Pana Jerzego wspiera rodzina - obok żony, również dwie córki, a także dwie wnuczki - a chory obecnie z niecierpliwością czeka na narodziny kolejnej wnuczki. W tej trudnej sytuacji pomaga z pewnością hart ducha i zamiłowanie do sportu - chory przez całe swoje życie był bardzo aktywny, grając między innymi w rugby czy piłkę nożną.
- Trzeba się trzymać – przecież nie możemy się załamać oboje. Najgorszy jest strach. I brak kontaktu z rodziną. Z córkami i wnuczkami rozmawiamy telefonicznie, tęsknimy - podkreśla żona.
Jak można pomóc panu Jerzemu?
Obecnie Pan Jerzy jest podopiecznym Fundacji Onkologicznej Alivia i bierze udział w programie skarbonka. W tej trudnej sytuacji cały czas trwa zbiórka pieniędzy na dojazdy i koszty leczenia.
Więcej informacji otrzymamy na stronie internetowej fundacji.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?