Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemysław Odrobny: Marzę o mistrzostwie w Gdańsku [ROMOWA]

Rafał Rusiecki
Andrzej Banas
Przemysław Odrobny, wychowanek Stoczniowca Gdańsk i reprezentacyjny bramkarz, mówi o wrażeniach z mistrzostw świata dywizji IA.

Z perspektywy kilku dni jak oceniasz występ naszej reprezentacji na mistrzostwach?
Myślę, że nie jestem kompetentny, aby oceniać naszą drużynę narodową. (śmiech) Wyszło jednak całkiem dobrze. Od pierwszego do ostatniego meczu wszyscy dawaliśmy z siebie tyle, ile mogliśmy. Nie było to więc 100 procent, ale czasem nawet 200. Przed mistrzostwami niewiele osób w nas wierzyło. Raczej słychać było głosy, że na zapleczu Elity nie zagrzejemy miejsca. W każdym meczu wyjeżdżaliśmy z założeniem, żeby się nie bać, tylko za każdym razem walczyć o zwycięstwo. Zostało to nam wpojone już w czasach, kiedy kadrę prowadził sztab szkoleniowy z Rosji, a teraz kontynuuje to trener Jacek Płachta. Myślę, że to procentuje.

Wygraliście dwa mecze, trzy przegraliście...
Pierwszy mecz z Włochami był jak pierwsze śliwki robaczywki. Przegraliśmy 1:2. W kolejnym wyczekaliśmy Japończyków do końca i opłaciło się, bo wygraliśmy 2:0. Przeciwko zespołom ze Wschodu zawsze gra nam się ciężko, a potrafiliśmy pokonać także Ukraińców 3:2. Byliśmy po prostu konsekwentni. Kazachstan był pretendentem do awansu. Ma w składzie 16 zawodników z KHL, czyli drugiej na świecie ligi. Postawili nam bardzo wysokie warunki. Przegraliśmy 2:3, ale w pełni kontrolowali mecz i podkręcali tempo w kluczowych momentach. Z Węgrami od początku do końca chcieliśmy zagrać na zero z tyłu. Dusili nas w dwóch pierwszych tercjach. W trzeciej straciliśmy bramkę, ale wyrównaliśmy, grając 6 na 5. To był dobry manewr trenera. Widzieliśmy, że jesteśmy milimetry od awansu, bo potrzebowaliśmy kolejnego gola. Znowu zjechałem do boksu, ale Węgrzy zdołali strzelić do pustej bramki. Czar prysł i każdy z nas zdał sobie sprawę, że jeszcze nam trochę brakuje do Elity.

Poziom mistrzostw dywizji IA czymś was zaskoczył?
To już zaplecze Elity. Tutaj zawsze pojawiają się dwaj spadkowicze, którzy wcześniej grali z takimi drużynami jak chociażby Kanada, USA czy Czesi. Jak to powiedział Adam Bagiński: Tutaj nie grają ogórki. Wszystkie zespoły są wyrównane, na niezłym poziomie. Ich gra nas nie zaskoczyła. W ostatnich dwóch latach, oprócz Japonii, graliśmy z tymi zespołami na turniejach Euro Ice Hockey Challenge. I potrafiliśmy z nimi wygrywać. Spodziewaliśmy się jednak ciężkiej przeprawy i dlatego trzy tygodnie przed mistrzostwami poświęciliśmy na mordercze treningi. Bywało tak, że mieliśmy problem z wchodzeniem po schodach. Trzeba jednak było wykonać ten ogrom pracy. Przez to udało nam się w Krakowie zająć trzecie miejsce. Po ostatnim meczu z Węgrami wszyscy pospuszczali głowy. Potem jednak ochłonęliśmy i powiedzieliśmy sobie, że dobrze wykonaliśmy pracę. Ten brązowy medal cieszy. Będzie dobrze zapamiętany. Awansowaliśmy przecież z dywizji IB do dywizji IA i graliśmy jako beniaminek. Dostaliśmy pozytywnego kopa i w przyszłym roku chcemy awansować do Elity.

Czy równie solidnie moglibyście zagrać, gdyby turniej był organizowany poza Polską? Wiadomo przecież, że Kraków przejął mistrzostwa od Doniecka.
Ciężko powiedzieć. Poza granicami graliśmy w turniejach niższej rangi. Na pewno kibice pomogli nam w tym, że zajęliśmy trzecie miejsce. Cieszymy się, że byli z nami. To nie jest codzienność w Polsce, że tyle osób jest na hokeju. A już na pewno nie na meczach ligowych. To wręcz sensacja, że na ostatnim meczu z Węgrami było prawie 13 tysięcy ludzi. W NHL średnia to 15 tysięcy widzów. Na meczach międzynarodowych jest ich więcej. Z przyjemnością graliśmy w takich warunkach. Słyszałem i widziałem wiele osób z Gdańska. Ludzie potrafili przejechać cały kraj, aby nas wspierać. To nam bardzo pomogło. Chciałbym, aby tak się stało, że zaszczepiliśmy w sercach tych tłumów hokej. Przy ciężkiej pracy można w Polsce zobaczyć hokej na całkiem niezłym poziomie. Warunkiem jest, że na lodowisku trzeba zostawiać serce.

Jak oceniasz potencjał Kazachów i Węgrów, którzy w przyszłym roku zagrają na mistrzostwach Elity?
Powiem szczerze, że jak większość chłopaków z drużyny oglądałem zeszłoroczne mistrzostwa Elity. Wiadomo, że w telewizji wygląda to nieco inaczej niż na żywo, ale jestem zaskoczony, że Kazachowie spadli. Myślę, że w kolejnym sezonie spokojnie się utrzymają. Mają przecież kilku zawodników z przeszłością w NHL. Chociażby taki obrońca Kevin Dallman, który dostał indywidualne wyróżnienie na turnieju w Krakowie. Teraz gra w KHL. Tam też gra najlepszy napastnik mistrzostw Roman Starczenko. Przecież on w ubiegłym roku w mistrzostwach Elity strzelił dwie bramki Timowi Thomasowi, bramkarzowi Stanów Zjednoczonych. Kazachstan był poza zasięgiem nas wszystkich. Odskakiwali każdemu, jeśli tylko podkręcali tempo. Węgrzy to drużyna poukładana z zawodnikami z lig niemieckiej, fińskiej czy austriackiej. To przynosi efekty w ich grze. W Elicie będą walczyć o to, aby się utrzymać. Ostatnio są tak właśnie na pograniczu Elity i dywizji IA.

Byłeś chwalony po tych zawodach za bardzo dobre występy. Ważne gole strzelał Mateusz Rompkowski. Walczył Maciej Urbanowicz, Adam Bagiński i Aron Chmielewski. Wychowankowie Stoczniowca nie dają o sobie zapomnieć.
Śmialiśmy się, że jesteśmy gdańską gwardią w reprezentacji. Sami pojedynczo nie bylibyśmy jednak w stanie nic zdziałać. Tworzyliśmy jedność, dobrze rozumieliśmy się na lodzie. Nagrodę dla najlepszego bramkarza mistrzostw zawdzięczam kolegom, którzy pomogli mi prezentować dobrą formę. Nowoczesny hokej jest taki, że bramki strzelają także obrońcy. Potwierdził to Mateusz, który zdobył dwa piękne gole z Ukrainą. Adam dawał się we znaki obrońcom Włoch czy Węgier. Aron walczył, jak tylko mógł. Maciek nie oszczędzał się przy bandach. Wspólnie udało się wywalczyć to trzecie miejsce.

Śledzisz losy gdańskiego hokeja? Klub wskoczy jeszcze na ekstraligowy poziom?

Miałem okazję wiele razy rozmawiać z osobami, które zarządzają teraz gdańskim klubem. Sercem jestem zawsze za Gdańskiem. Tu się urodziłem, tutaj grałem przez zdecydowaną większość swojej kariery. Rozmawiamy sobie z chłopakami i marzymy, aby przyszła taka chwila, żeby zebrać wszystkich wychowanków Stoczniowca i wspólnie dla Gdańska zdobyć mistrzostwo Polski. Naprawdę bardzo byśmy tego chcieli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki