Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemek Skokowski i jego podróż autostopem na Bliski Wschód

Martyna Misiewicz
Przemek w swoją podróż na Bliski Wschód wybrał się sam. Podróżując z dużym plecakiem, zwracał na siebie uwagę, która ułatwiała mu złapanie stopa
Przemek w swoją podróż na Bliski Wschód wybrał się sam. Podróżując z dużym plecakiem, zwracał na siebie uwagę, która ułatwiała mu złapanie stopa Archiwum prywatne
Przemek Skokowski wyruszył w podróż na Bliski Wschód z projektem "Miłość, szczęście i marzenia". Czy udało mu się go zrealizować - pisze Martyna Misiewicz

Przemek na pomysł stworzenia projektu "Miłość, szczęście i marzenia" wpadł przez przypadek. - Planując podróż autostopem, zastanawiałem się, czego tak naprawdę po niej oczekuję i co chcę przekazać innym ludziom - mówi gdańszczanin.- W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że to, co mnie najbardziej interesuje, to ludzie i to, jacy oni są w odległych krajach.
W podróż na Bliski Wschód wyruszył 15 lipca, w Polsce nie było go aż 54 dni. To były dni niezwykłe, pełne nowych przeżyć i - jak podkreśla Przemek - najlepsze w jego życiu.

Trzy ważne uniwersalne pojęcia

Ludzie żyjący na Kaukazie czy w Iranie, jak mówi gdański podróżnik, to w większości osoby żyjące na niższym poziomie materialnym niż Europejczycy. W ten sposób pojawiło się pierwsze pytanie - czy mając mniej pieniędzy, można być szczęśliwym? A co z marzeniami i miłością, gdy najpierw trzeba zaspokoić przyziemne potrzeby, pozwalające przetrwać każdy nadchodzący dzień?

Przemek ruszył w podróż z planem sprawdzenia, czy na miłość, szczęście, marzenia mają wpływ pieniądze, religia, kultura. Okazało się, że w większości przypadków o tym, jaka jest ich definicja, decyduje przypadek. - Spotkałem setki osób, z którymi rozmawiałem w przedziwnych, często przepięknych miejscach. Zapadło mi w pamięci kilka wywiadów, które przeprowadziłem w Rosji, Gruzji i Iranie - mówi Przemek.

Projekt zaczął tworzyć na Krymie - gdy spotykał kogoś ciekawego, zadawał mu pytania, czym jest miłość, szczęście i jakie są jego marzenia. Odpowiedzi rejestrował za pomocą kamery. - Było przy tym dużo śmiechu, zanim udało się nam nagrać płynną wypowiedź. Poznałem w ten sposób niesamowitych ludzi, którzy uświadomili mi, czym jest definicja szczęścia - opowiada Skokowski.

Pierwszym przykładem jest historia małej pięcioletniej dziewczynki, która żebrała w Tbilisi, chodząc między samochodami z małym plastikowym kubeczkiem. - Po zgodzie jej mamy, która siedziała niedaleko, zapytałem ją, czym jest dla niej szczęście. Trzymając swoją mamę za rękę, bez wahania odpowiedziała, że jest szczęśliwa, gdy wraz z całą rodziną spotyka się wieczorem przy kolacji - mówi gdańszczanin.

Podróżnik spotkał byłego żołnierza, który walczył w Afganistanie jako pilot śmigłowca. Pod koniec swojej misji został zestrzelony, przeżył, ale został trwale oszpecony przez liczne poparzenia. Wtedy miał jeszcze rodzinę, lecz żona od niego odeszła, a dzieci się go po prostu bały. - Zadałem mu pytanie, czym dla niego jest szczęście - dodaje Przemek. - Jego definicją szczęścia jest rodzina, a marzeniem było nigdy nie pojechać na wojnę.

Kolejną ciekawą napotkaną osobą był przewodnik pod Elbrusem. Opowiedział Przemkowi o swoim życiu, które nie jest łatwe. Na co dzień mężczyzna jest przewodnikiem górskim, zarabia niewiele bądź nie zarabia wcale. Przewodnik miał jedno marzenie, zupełnie proste - aby Przemek wysłał mu widokówkę z Gdańska.

Niebezpieczna podróż i wyczerpany limit

Wyprawa stopem na Bliski Wschód była pełna przygód, które niekiedy mogły się skończyć tragicznie.
- Złapałem stopa w Iranie, kierowca jechał w stronę Teheranu, ale musiał wpierw rozładować swoją ciężarówkę. Głupia sytuacja - powiedział, że rano się rozładuje, a później zawiezie mnie do centrum Teheranu - opowiada Przemek.- Miasto dzieli się na dwie części. W jednej z nich, tej biednej, zatrzymaliśmy się. Samemu lepiej tam nie chodzić, tym bardziej że od razu zwracałem na siebie uwagę przez wielki plecak. Kierowca zaproponował mi nocleg. Rozłożył koc i położyliśmy się spać. Zasnąłem bez problemu.

Obudziło mnie w nocy mocne szarpniecie. Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem, że przytula się do mnie nagi mężczyzna. Zerwałem się z ziemi, złapałem za kluczyki od ciężarówki i ruszyłem po mój plecak. Kiedy wskoczyłem do kabiny, ujrzałem przed sobą mojego kierowcę - wciąż goły, wymachiwał mi przed oczami nożem kuchennym. Wypsikałem mu prawie cały gaz pieprzowy w oczy i wyrzuciłem kluczyki w pobliskie krzaki. Uciekłem, schowałem się w zaułku, gdzie czuwałem do rana.
Podczas tej wyprawy, jak mówi Przemek, wyczerpał swój limit szczęścia.

- Gdy już udało mi się wyjechać z Teheranu, zrobiłem sobie przerwę na odpoczynek, bo nie spałem od kilku dni. W tym czasie podszedł do mnie chłopak, który chciał, żebym mu pokazał, jak się łapie stopa. Schylając się po plecak, uderzyłem o pobliski znak. Rozciąłem sobie głowę, krew była wszędzie. Poprosiłem chłopaka, żeby zrobił mi zdjęcie głowy, bo nie wiedziałem, jak głęboka jest rana - dodaje Skokowski. - Kiedy dostałem aparat do rąk, zauważyłem, że wszystkie zdjęcia z całej podróży zostały skasowane.
Na szczęście, po powrocie do kraju udało się odzyskać większość fotografii. Przemek planował jeszcze podróż do Armenii, ale po wszystkich nieszczęściach postanowił wrócić do Polski przez Turcję.

Na irańskiej granicyczekali na łapówkę

Ostatni wywiad, który miał decydujący wpływ na to, co się stało z projektem, przeprowadzony został niedaleko granicy irańsko-tureckiej, właśnie w drodze powrotnej do Polski. - Na stopa złapałem wtedy kierowcę ciężarówki mówiącego w kilku językach, między innymi w angielskim, francuskim, niemieckim, hiszpańskim. Jego marzeniem jest odwiedzić kraje, w których potrafiłby się porozumieć. Oprócz tego powiedział kilka niekoniecznie pochlebnych słów pod adresem obecnego prezydenta oraz duchowego przywódcy kraju, co również nagrałem. Pożegnaliśmy się i każdy z nas ruszył w swoją stronę.

Podczas wyjazdu z Iranu podróżnika zatrzymano na kontrolę. - Nie było to dla mnie nic nowego. Problem się pojawił, gdy strażnicy postanowili dokładnie przeszukać mój plecak. Zarekwirowano mi apaszkę dla mojej mamy, bo z Iranu nie można wywozić ręcznie robionych rzeczy.

Sytuacja zaczęła nabierać tempa, gdy któryś z żołnierzy chwycił kamerę podróżnika i sprawdził jej zawartość.
- Ostatnim nagraniem była rozmowa z kierowcą obrażającym ich rząd, co jest karalne. Strażnicy zaczęli wykrzykiwać i pytać, gdzie pojechał nagrany mężczyzna.
Przemek wtedy skłamał: - Powiedziałem im, że pojechał w drugą stronę.

W rezultacie został zatrzymany przez irańskich funkcjonariuszy i był przesłuchiwany przez kilka godzin. Strażnicy graniczni chcieli mu zarekwirować kamerę, pytano go także o akredytację dziennikarską, ponieważ na terenie Iranu obowiązuje całkowity zakaz kręcenia materiałów filmowych bez wykwalifikowanego przewodnika.

Kontrola zakończyła się konfiskatą karty pamięci z kamery ze wszystkimi wywiadami w celu przeprowadzenia dochodzenia. - Teraz, gdy o tym myślę, jestem prawie pewny, że chodziło im o zwykłą łapówkę, ale niestety, nie miałem już ani grosza - ubolewa gdański autostopowicz.

Plany na przyszłość, czyli czeka Daleki Wschód

Przemkowi udało się przypadkowo zachować dwa wywiady, które wcześniej umieścił w internecie. W pierwszych tygodniach listopada rozpoczyna prezentacje z podróży i projektu w liceach ogólnokształcących oraz w klubach podróżniczych.
Jak mówi, pomimo że dużą część materiału stracił, to wciąż jest coś winny tym wszystkim fantastycznym ludziom, których spotkał na swojej drodze i dlatego ma zamiar walczyć z krążącymi mitami na temat Iranu czy też Kaukazu. Celem podróżnika jest szerzenie tolerancji dla odmiennych zwyczajów, religii i kultur.

A co potem? - Szukam pracy w Polsce, jeśli znajdę coś, na czym będzie mi faktycznie zależało, zostanę. Jeśli tak się nie stanie, ruszam w kolejną podróż, tym razem z Pekinu do Bombaju - zapowiada nasz rozmówca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki