Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przekazała kotkę strażnikowi gminnemu, by zawiózł ją na sterylizację. Zwierzę nigdy nie dotarło do weterynarza

Wawrzyniec Rozenberg
Co stało się z kotką? Zdjęcie ilustracyjne
Co stało się z kotką? Zdjęcie ilustracyjne 123rf
Gdzie jest kot? - pyta pani Katarzyna z Kowal gm. Kolbudy. - Zwierzę bytujące w przyblokowym ogródku przekazałam strażnikowi gminnemu do sterylizacji, poprosiłam, by po zabiegu wróciło na swój teren, taki obowiązek wynika z ustawy. Odwieziono mi pustą klatkę. Sprawdziłam, kotka do weterynarza nie dotarła. To nie pierwszy raz - dodaje nasza Czytelniczka - gdy kot przekazany Straży Gminnej do sterylizacji nie wraca.

Gdzie jest kotka oddana do sterylizacji?

Ustawa o ochronie zwierząt zmienia podejście ludzi do zwierząt. Dzieje się to jednak powoli, bo przyzwyczajenia do ich dowolnego traktowania są wciąż silnie zakorzenione. Przykładem może być list Czytelniczki, Katarzyny Iwańskiej z Kowal do naszej redakcji.

„Pod koniec października przekazałam funkcjonariuszom Straży Gminnej w Kolbudach dzikiego kota do sterylizacji - pisze pani Katarzyna. - Jeden z funkcjonariuszy poinformował mnie, że następnego dnia inny strażnik zawiezie zwierzaka do weterynarza. Kotka bytowała na terenie przyblokowego ogródka od ponad roku i była między innymi przeze mnie dokarmiana, dlatego też przekazując zwierzę powiadomiłam strażnika, że oczekuję, iż kotka po sterylizacji zostanie odwieziona na miejsce bytowania. Taki obowiązek wynika zresztą z art. 21 Ustawy o ochronie zwierząt, zgodnie z którym koty wolnożyjące nie mogą być przeganiane, wywożone ani przesiedlane. Odwieziono mi jednak pustą klatkę, a od pana strażnika uzyskałam informację, że kotka znajduje się u weterynarza.

- Nie był to zresztą pierwszy przypadek, gdy przekazywałam kota do sterylizacji – również wtedy ten sam strażnik oddał mi pustą klatkę - pisze dalej nasza czytelniczka. - Postanowiłam sprawdzić, czy kot rzeczywiście był u weterynarza i okazało się, że żaden kot do weterynarza przez Straż Gminną odwieziony nie został. Zwróciłam się o wyjaśnienia do komendanta Straży Gminnej. Pan strażnik odpowiedział, że znalazł jej dom. Nie chciał jednak powiedzieć, gdzie trafiło zwierzę, odmówił również odwiezienia kotki na miejsce jej bytowania. Po kolejnych rozmowach z komendantem Straży Gminnej udałam się wraz z nim do miejsca zamieszkania strażnika, gdzie miały znajdować się koty. Nie był to pierwszy raz, gdy kot odebrany w celu sterylizacji nie trafił do weterynarza. W miejscu wskazanym przez pana strażnika kotów przekazanych przeze mnie do sterylizacji jednak nie było. Istnieje więc uzasadnione podejrzenie, że koty z terenu Gminy Kolbudy przekazywane temu strażnikowi do sterylizacji, do weterynarza nie trafiają, tylko są wywożone w nieustalone miejsca. Jest to łamanie prawa przez funkcjonariusza kolbudzkiej Straży Gminne. Nie można wykluczyć, że koty mogły być pozbawiane życia, a za co grozi kara pozbawienia wolności do lat trzech."

O wyjaśnienia zwróciliśmy się do Straży Gminnej w Kolbudach.

- Strażnik sam podjął decyzję, więc w tej sprawie będzie postępowanie dyscyplinarne, gdy tylko wróci on z urlopu – wyjaśnił Jarosław Kopczyński, komendant Straży Gminnej w Kolbudach. - Ze wstępnych ustaleń wynika, że strażnik wypuścił kota na swojej posesji. O zdarzeniu poinformowałem wójta oraz Radę Gminy i poinformuję władze gminy o wynikach postępowania dyscyplinarnego.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki