Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przegrali mecz do wygrania

Paweł Stankiewicz
Rafał Kosznik (z prawej) wrócił do składu, ale mimo to Lechia przegrała
Rafał Kosznik (z prawej) wrócił do składu, ale mimo to Lechia przegrała Polska Dziennik Łódzki
Czwarty mecz wyjazdowy i trzecia porażka. Lechia bardzo chciała odnieść pierwsze zwycięstwo w ekstraklasie na boisku rywala, ale na ten moment musi jeszcze poczekać. Biało-zieloni przegrali tym razem w Bełchatowie z GKS 0:1. Na razie jedyny punkt z obcego terenu Lechia przywiozła dzięki remisowi we Wrocławiu ze Śląskiem.

Czwarty mecz wyjazdowy i trzecia porażka. Lechia bardzo chciała odnieść pierwsze zwycięstwo w ekstraklasie na boisku rywala, ale na ten moment musi jeszcze poczekać. Biało-zieloni przegrali tym razem w Bełchatowie z GKS 0:1. Na razie jedyny punkt z obcego terenu Lechia przywiozła dzięki remisowi we Wrocławiu ze Śląskiem.

Skład gdańskiego zespołu z pewnością zaskoczył kibiców. Trener Jacek Zieliński postawił tym razem w bramce na Mateusza Bąka, dla którego był to debiut w meczu ekstraklasy. Na lewą obronę wrócił Arkadiusz Mysona, do środka obrony Tomasz Midzierski, a do pomocy Karol Piątek.

- Te zmiany wynikały ze stylu gry naszych rywali. Szukałem tego ustawienia, żeby skutecznie radzić sobie w defensywie. Stąd też gra Bąka, który bardzo dobrze grał na przedpolu w meczu Pucharu Ekstraklasy z Arką. A właśnie gra Bełchatowa opiera się na stałych fragmentach gry i częstych dośrodkowaniach w pole karne. Paweł Kapsa też dobrze gra na przedpolu, ale ostatnio jakby stracił trochę pewności siebie - wyjaśnił roszady w składzie trener Zieliński.

W pierwszej połowie nieco lepsze wrażenie sprawiali gdańszczanie. Wprawdzie na początku mocno zaatakowali gospodarze, ale z czasem Lechia radziła sobie coraz lepiej. W drużynie gospodarzy dobre okazje mieli Carlo Costly i Paweł Adamiec, ale bardzo dobrze bronił Bąk. Lechia w końcówce pierwszej połowy trzykrotnie zagroziła drużynie GKS. Sygnał do ataku dał Marcin Kaczmarek, który oddał świetny strzał sprzed pola karnego i bełchatowski zespół uratowała tylko poprzeczka. Później jeszcze okazji bramkowych nie wykorzystali Paweł Buzała i Maciej Rogalski.

- Na początku za bardzo się cofnęliśmy. Później zagraliśmy lepiej i byliśmy bliżsi zdobycia gola. Chcemy wygrać na wyjeździe i w drugiej połowie powalczymy o zwycięstwo - zapowiadał Kaczmarek.

Lechia jednak bardziej się broniła niż próbowała atakować. Gdańszczanie szukali szansy do kontry, ale czystych okazji bramkowych nie mieli. Z kolei gospodarze zagrożenie stwarzali po stałych fragmentach gry. I właśnie w 74. minucie Piotr Wiśniewski, który także debiutował w ekstraklasie, sfaulował Łukasza Gargułę. Właśnie Garguła zagrał piłkę w pole karne, a Tomasz Jarzębowski po błędzie Huberta Wołąkiewicza, posłał piłkę do siatki.
- Garguła połowę fauli wymusił, a sędzia nie wiedzieć dlaczego dawał się nabierać - mówi trener Zieliński. - Nie wiem czy był faul właśnie w tej sytuacji. Mam wątpliwości. Jeśli jednak był, to Piotrek faulował zbyt pochopnie, bo nie było żadnego zagrożenia. Błąd popełnił na pewno Hubert.

Uprzedzałem go, że z Jarzębowskim będzie trudna walka wręcz, bo to zawodnik dobrze zbudowany. Hubert miał wyskoczyć do tej piłki i wyprzedzić rywala, a on tylko go ściągał.
Lechia musiała zaatakować, ale nie miała zbytnio pomysłu na grę. Brakowało też zmian. Szkoleniowiec gdańszczan dopiero pięć minut przed końcem spotkania wpuścił do gry Andrzeja Rybskiego i Jacka Manuszewskiego.

- Nie ma sensu robić zmian dla zmian. Nasza gra dobrze wyglądała i dopiero zmieniłem Łukasza Trałkę i Karola Piątka, kiedy ci opadli z sił - tłumaczy szkoleniowiec biało-zielonych.

W końcówce szczęścia próbował jeszcze Maciej Kowalczyk, ale w dobrej sytuacji strzelił prosto w bramkarza gospodarzy. Lechia przegrała, choć wcale ten mecz nie musiał tak się skończyć.

- Graliśmy dobrze i skutecznie się broniliśmy. Jeden błąd zadecydował o naszej porażce. Na pewno jest żal, bo mogliśmy zremisować w Bełchatowie, a nawet wygrać - przyznał Jacek Zieliński.

- Po trzech porażkach atmosfera w zespole była nerwowa. Zwycięstwo było nam potrzebne i te 1:0 wydarliśmy Jackowi - powiedział Paweł Janas, trener GKS.

GKS Bełchatów - Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)

Bramki: 1:0 Tomasz Jarzębowski (73).

Bełchatów: Kozik - Jarzębowski, Drzymont, Pietrasiak, Popek I - Adamiec (46 Nowak), Rachwał, Gol, Kuklis (72 Wróbel), Garguła - Molina (90 Cetnarski).

Lechia: Bąk - Starosta, Midzierski, Wołąkiewicz, Kosznik - Kaczmarek, Trałka (84 Rybski), Piątek I (84 Manuszewski), Rogalski (72 Wiśniewski) - Buzała, Kowalczyk.

Sędziował: Adam Lyczmański (Bydgoszcz).
Widzów: 2500.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki