Przegłosowali ustawę, a teraz umywają ręce. Co o opłacie za śmieci mówią pomorscy posłowie?
Przed posłami poważny sprawdzian ze skuteczności. Czy zdołają ugasić pożar, jaki rozpaliła rewolucja w tzw. ustawie śmieciowej? Pierwszy egzamin parlamentarzyści już oblali. 4 stycznia nie udało im się przegłosować "ratunkowych" zapisów, mających uchronić gminy od katastrofalnych skutków źle przygotowanego prawa. Zabrakło koordynacji oraz politycznej zgody. Głosowanie odroczono. Następne podejście do kontrowersyjnej ustawy tuż-tuż - równo za tydzień zaczyna się kolejne posiedzenie Sejmu. Teraz liczy się czas i jakość wypracowanych rozwiązań.
Eksperci z zakresu gospodarki odpadami, prawnicy oraz samorządowcy nie mają wątpliwości: ustawę trzeba znowelizować w trybie pilnym. Jeśli przepisy nie zostaną natychmiast poprawione, to wojewodowie - zobligowani przepisami prawa - będą zmuszeni do wydania tzw. zarządzeń zastępczych. Zastąpią one uchwały w tych gminach, gdzie dotąd nie podjęto odpowiednich uchwał. Oznacza to np., że metoda naliczania opłat będzie musiała być narzucona odgórnie. Już dziś nie brakuje głosów, że jest to jeden z najgorszych scenariuszy. - Jak wojewoda, który nie zna przecież każdej gminy na Pomorzu, ma wybrać najlepszą dla nas metodę, skoro my nie potrafiliśmy znaleźć rozsądnego rozwiązania? - pytają samorządowcy.
Na razie na to pytanie nie ma odpowiedzi. Pomorski Urząd Wojewódzki jest w trakcie opracowywania strategii działania. Jeśli posłowie się pospieszą, problem najpewniej uda się rozwiązać.
Tymczasem dziś, choć sprawa stawiana jest na ostrzu noża, wciąż nie widać wśród parlamentarzystów zgody co do kwestii podstawowych. Zapytani przez nas pomorscy posłowie o to, którą metodę naliczania opłat uważają za najlepszą, nader często odpowiadali, że... żadną.