Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przedszkolaki nie mają wątpliwości: Mikołaj ma noktowizor, lata helikopterem lub na miotle

Agnieszka Kamińska
Klocki to najbardziej pożądany prezent wśród dzieci, ale niektóre chciałyby dostać złoto, konia, wędkę lub motocykl
Klocki to najbardziej pożądany prezent wśród dzieci, ale niektóre chciałyby dostać złoto, konia, wędkę lub motocykl Agnieszka Kamińska
Pewne jest jedno. Mikołaj to stary, gruby, bezdzietny kawaler, który roznosi prezenty. Co do innych, szczegółowych kwestii, zdania są podzielone. Eksperci, czyli dzieci z przedszkola „Plastuś” w Starogardzie Gd., debatowały na temat świętego.

Nie obyło się bez płomiennych tyrad dotyczących miejsca zamieszania czy wieku Mikołaja! Dzieci z wielką znajomością tematu dywagowały na temat sposobu dostarczania prezentów do domów. Nasi rozmówcy przedstawili wiele argumentów na to, że Mikołaj wykorzystuje nowoczesne technologie (np. drony, noktowizory). Chociaż nie stroni też od tradycyjnych środków lokomocji.

- Lata odrzutowcem! Nie wierzę w to, że chodzi pieszo - uważa Tymek z grupy Kolorowe Kredki.

- Ale może mieć czarodziejską moc i tak szybko się przenosić jak światło - przypuszcza Czesio.

- Albo ma taką miotłę jak Harry Potter - zastanawia się Tymek.

Zdaniem Nataszy z grupy Mali Odkrywcy, Mikołaj bez pomocników raczej miałby marne szanse na dostarczenie prezentów do wszystkich domów jednego dnia. - Słyszałam, że pomagają mu krasnale, chociaż niektórzy mówią, że to elfy.

- Trudno powiedzieć. Też myślę, że to elfy - kwituje Mikołaj.

- On mieszka na Biegunie Północnym, tam ma taki magazyn z prezentami, jak przyjedzie czas, to rozwozi prezenty i tyle - zamyśla się Julka.

- Mikołaj ma żonę. No ktoś musi mu prać te skarpety przecież - mówi rezolutna Karmen z grupy Kolorowe Kredki.

- Nie, nie ma żony. Ma elfy. Są to takie ludzie z dużymi uszami. One mu gotują i produkują zabawki - uważa Szymonek. - Gdyby miał żonę, musiałby mieć dzieci. A nie ma.

Dyskusyjna jest też kwestia miejsca zamieszkania Mikołaja. Dzieci wymieniają różne lokalizacje: Japonia, Laponia, góry, niebo, Londyn, Chiny, a być może lodowa kraina za horyzontem ciszy.

- Trudno odpowiedzieć na to pytanie. On może być wszędzie, gdyż ma magiczną moc, ale siedzibę może mieć w górach lub w Nowym Jorku - mówi po namyśle Karmen.

- Albo na drzewie lub dachu - śmieje się Szymonek.

Kontrowersje wzbudza też to, jak Mikołaj się przemieszcza. Dzieci najczęściej wskazywały na czarodziejskie sanie, ciągnięte przez renifery. Taki zaprzęg oczywiście przemieszcza się z prędkością światła. Niewykluczone jednak, że w dzisiejszych czasach Mikołaj korzysta np. z wyścigówki lub helikoptera. Jest też duże prawdopodobieństwo, że od kilku lat wykorzystuje drony.

- Kiedyś miał latające sanie, ale teraz jest nowoczesność i może mieć samolot. Ja widziałem, jak leciał helikopterem. Tylko taki czerwony migający punkcik było widać. Ale to był on - zapewnia Szymonek.

- No, nie wiem. Ja widziałam go w telewizji, normalnie jechał samochodem i miał worek - zbija argumenty Szymonka Iga.

- A ja widziałem go w pociągu - krzyczy Czesiu.

- Nie, nie, to nieprawda! On lata jak Harry Potter, prawdopodobnie ma taką turbomiotłę - nie ma wątpliwości Tymek.

Mikołaj, jak opowiadają dzieci, wcześniej je podgląda. Sprawdza, czy są grzeczne. Wieczorem, gdy jest ciemno, nic nie widać i wówczas Mikołaj znów ucieka się do nowoczesnych rozwiązań technologicznych, takich jak noktowizor.

- No zakłada takie okulary, patrzy przez okno i wszystko widzi. Tylko grzeczne dzieci dostają prezenty - przekonuje Tymek.

- Jak ktoś jest niegrzeczny, to dostaje tylko patyk - stwierdza po namyśle Karmen.

- Albo kartofel - kwituje Szymek.

Prawdziwe poruszenie wśród dzieci wzbudza sprawa dostarczania prezentów do domów. Przedszkolaki podzieliły się w tej kwestii na dwa obozy. Jedni uważają, że Mikołaj wrzuca podarki przez komin, drudzy, że przez okno (rodzice wcześniej je uchylają, ewentualnie prezenty pozostawiane są na balkonie).

- Przez komin na pewno nie - otwiera dyskusję na ten temat Czesiu. - Bo jak jest jakiś większy prezent, na przykład rower, to się nie zmieści. No nie wiem, ja jeszcze nie widziałem, żeby przez komin wrzucał. Poza tym komin jest brudny. Według Szymonka sprawa jest prosta: - Puka w szybę, otwiera się okno i odbiera prezenty.

- A nie przez drzwi? Do mnie przyszedł przez drzwi. I trzeba mieć dla niego ciastka albo ptasie mleczka i herbatę... Ale może to zależy, czy ma czas - zastanawia się Karmen.

Okazuje się też, że Mikołaj może mieć podwójną tożsamość (jak agent służ specjalnych). 6 grudnia przynosi słodycze i drobne upominki. W Wigilię - już jako Gwiazdor - obdarowuje dzieci prezentami, o które prosiły wcześniej w listach (lub o których intensywnie myślały, bo Mikołaj w sposób czarodziejski odczytuje myśli).

- Mikołaj przychodzi 6 grudnia, a potem drugi raz, gdy jest choinka i Wigilia, i się śpiewa kolędy; to on jest Gwiazdorem, ale to ta sama osoba. Nie wiem, dlaczego tak jest. Czasem pisze się list do Mikołaja, co się chce dostać, a czasem rodzice mówią mu przez telefon, jakie chcę prezenty - snuje refleksje Czesiu.

- To jest taki czarodziej, on może być wszystkim i może różnie się nazywać - macha ręką Karmen.

- A może ich jest dwóch? Jeden miałby za dużo pracy - zasiewa ziarno wątpliwości Antek.

Dylematy, godne niemal greckich filozofów, wzbudziła sprawa wieku Mikołaja. Przedszkolaki doszły do wniosku, że musi on być wieczny, bo wygląda ciągle tak samo.

- Chyba ma z tysiąc lat, bo jest od zawsze. I zawsze jest stary, bo ma brodę i okulary - drapie się w głowę Antek.

- Teraz brody mają też młodzi panowie - zauważa Iga.

- Nie, nie, Mikołaj jest stary i jest nieśmiertelny. Bo on jest święty - rzuca inny pomysł Karmen.

- On może mieć sto lat. Żyje zdrowo i je ryby, tak jak jeden pan, to może sobie żyć długo, że ho, ho - stwierdza Antek.

- Ale ma gruby brzuch - twierdzi ktoś inny.

- Żeby tylko nie dostał zawału od tego jeżdżenia po świecie - martwi się Iga.

- Albo nawet grypy - rzuca Szymonek.

Jaki jest najpopularniejszy prezent, o którym marzą przedszkolaki? Okazuje się, że klocki lego i to w różnych odmianach (Lego Star Wars, Lego Friends, Lego Harry Potter, Lego Elephant itp.). Dziewczynki wymieniały też lalki Frozen - Elsę i Annę. Niektóre dzieci mówiły o nieco bardziej wyrafinowanych życzeniach świątecznych.

- Ja chciałbym wędkę i motor - stwierdza Jessica z grupy Mali Odkrywcy.

- A ja koronę, ale taką prawdziwą. I klocki lego - rzuca z kolei Lenka.

- Ja złoto i lalkę Barbie oraz konia - śmieje się Nataszka.

- No, ja kaczkę, która mówi. Ona jest super - mówi po namyśle się Iga.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki