Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przedszkola w Gdańsku i Pruszczu. Jest sposób na więcej miejsc?

Anna Mizera-Nowicka, Agata Cymanowska
Archiwum
Prywatne placówki przedszkolne w Gdańsku i Pruszczu Gdańskim zmieniają się w publiczne. Nie wszyscy są zadowoleni.

Od września będzie ponad tysiąc miejsc więcej w gdańskich przedszkolach i nawet 275 w pruszczańskich. To efekt przekształcania placówek prywatnych w publiczne. Władze obu gmin przekonują, że na tym zwiększanie liczby miejsc w miejskich przedszkolach się nie skończy.

- Właściciele placówek, które zostaną włączone w sieć publicznych, nie będą już mogli pobierać od rodziców czesnego. Rodzice zapłacą tam tyle, ile w publicznym przedszkolu - zastrzega Grzegorz Szczuka z Wydziału Rozwoju Społecznego w gdańskim magistracie. - Upublicznione przedszkola muszą wziąć udział w miejskiej rekrutacji na takich samych zasadach jak pozostałe przedszkola publiczne.

Podobnie jest w Pruszczu Gdańskim, gdzie od września publiczne staną się Jedyneczka i Bajeczka.

Szczepienia dziecka obowiązkowe. Za brak szczepień rodzicom grozi 50 tys. zł

- W obu tych placówkach w pierwszej kolejności musimy zapewnić miejsca naszym dzieciom - podkreśla Jerzy Kulka, zastępca burmistrza Pruszcza Gd. - Dzieci spoza miasta będą przyjmowane w ramach ewentualnych wolnych miejsc.

Te zapowiedzi już jednak budzą niepokój rodziców maluchów spoza Pruszcza, które dotąd uczęszczały do pruszczańskich przedszkoli.

- Nie chcemy, żeby dziecko znowu musiało przyzwyczajać się do nowego miejsca i nauczycielek - martwią się rodzice.

Gminy są właśnie w trakcie przekształcania placówek prywatnych w publiczne. Władze obu gmin nie ukrywają, że podjęły takie kroki, bo poprzedni rząd nałożył na nie obwiązek, by od września przyjąć wszystkie czterolatki, a od 2017 roku także trzylatki.

- Przygotowując się do sprostania temu obowiązkowi, wybraliśmy najlepszą drogę, czyli upublicznienie przedszkoli już istniejących i budowę nowych, a nie „przebudowę” szkół - mówi Grzegorz Szczuka, dyrektor Wydziału Rozwoju Społecznego w Urzędzie Miejskim w Gdańsku. Przyznaje, że początkowo chęć wejścia w sieć placówek publicznych zgłosiło 25 właścicieli. - Zostało 11 czy 12, dzięki którym zyskamy tysiąc miejsc. Ale pracujemy nad przekształceniem jeszcze jednego przedszkola i lada dzień może się okazać, że mamy kolejnych 200 miejsc.

Właściciele przedszkoli prywatnych, którzy zdecydowali się na upublicznienie, nie kryją, że kierował nimi strach, iż ich droższe placówki zaczną świecić pustkami. - W zeszłym roku, gdy pięciolatki i sześciolatki poszły do szkół, przeżyłyśmy z tego powodu sporo nerwów. Nie chciałybyśmy już takiej sytuacji - wyznaje Beata Chlebińska- Gużel, współwłaścicielka Oruńskiej Akademii Przedszkolaka. - Po przekształceniu zarobimy może mniej, ale mamy gwarancję, że przetrwamy. I robimy ukłon w stronę rodziców.

Więcej na ten temat czytaj w najnowszym, papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" (15.02.2016r.)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki