Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przedsiębiorcy z Pomorza w sądach dochodzą roszczeń

Łukasz Kłos
Przedsiębiorcy tracą cierpliwość i coraz częściej w sporach z kontrahentami korzystają z sądowych instrumentów dochodzenia roszczeń - wynika z podsumowania I półrocza w pomorskich sądach gospodarczych.

Z najnowszych danych Sądu Okręgowego w Gdańsku wynika, że w minionym półroczu zarejestrowano ogółem więcej spraw, niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Jest jednak promyk nadziei. Niektóre dane mogą wskazywać na schyłkowy moment kryzysu w polskiej - i pomorskiej - gospodarce.

Największy ruch zanotowano w Sądzie Rejonowym Gdańsk-Północ, który obsługuje nie tylko stolicę Pomorza, ale też sprawy ze wszystkich powiatów nadwiślańskich. Tak znaczna liczba spraw w Gdańsku wynika też z... przyzwyczajenia: - Czasami jest też tak, że niektóre strony kierują z automatu pozwy do Gdańska, choć jakby się bardziej zastanowić, to powinni złożyć je w innym sądzie - mówi sędzia Anita Różalska, wiceprezes Sądu Rejonowego Gdańsk-Północ. - Powszechnie wiadomo, że tu znajduje się siedziba okręgu sądowego, więc z pewnością musi być też wydział gospodarczy. Nie wszyscy mają świadomość, że wydział gospodarczy posiada również sąd w Gdyni.

Co ciekawe, wyraźny wzrost dotyczy tzw. spraw zwykłych, czyli wszelkiego rodzaju sporów rozstrzyganych na drodze procesowej podczas rozpraw sądowych. Spada natomiast liczba spraw dotyczących nakazu zapłaty. To może wskazywać na coraz bardziej skomplikowany i mniej jednoznaczny charakter sporów, jakie toczą między sobą przedsiębiorcy.
- Bardzo często jest tak, że sprawa które pierwotnie rozpoznawane są w postępowaniu nakazowym lub upominawczym, na skutek sprzeciwu bądź zarzutów strony pozwanej, rozpatrywana jest przez sędziego na rozprawach - tłumaczy sędzia Różalska. - Co więcej, ostatnio znacznie częściej pozwani składają sprzeciw w sprawach, wydawałoby się, ewidentnych.
Powody takich działań są różne, ale zazwyczaj sprowadzają się do dwóch kwestii - gra na czas lub brak pieniędzy. Pustki w kasie i stos niezapłaconych faktur mogą wpędzić firmę w poważne tarapaty. A toczący się właśnie spór sądowy zapewnia choćby chwilę wytchnienia - przynajmniej od komorniczych wizyt.

Znamienny jest też wzrost liczby zwykłych spraw prowadzonych przed Sądem Okręgowym w Gdańsku. Częściowo jest to pokłosie zmiany w przepisach. Od kwietnia 2012 r. obniżono limit kwoty od jakiej spory toczą się przed sądami gospodarczymi - ze 100 tys. zł do 75 tys. zł. Przez to z automatu część spraw przejęto od sądów rejonowych.
- Niemniej większy ruch w wydziale gospodarczym jest zauważalny - podkreśla sędzia Rafał Terlecki, wiceprezes Sądu Okręgowego, nadzorujący pion cywilny gdańskiego sądownictwa. - Ostatnim razem podobny wzrost wpływu spraw zanotowaliśmy w latach 2002-03. Wówczas to był skutek spadku PKB z 2001 r.

Inna rzecz to, że - jak zauważają sędziowie gospodarczy - przedsiębiorcy znacznie szybciej kierują swe kroki do sądów, niż to miało miejsce jeszcze dwa, trzy lata temu. Ta tendencja była już wyraźna w pierwszym kwartale br. i utrzymuje się do dziś.
- Bywa, że pozwy składane są nawet w 30 dniu od upływu terminu wymagalności. Podczas gdy jeszcze nie tak dawno strony skłonne były zaczekać nawet kilka miesięcy, zanim skierowały spór na ścieżkę sądową - słyszymy w wydziałach gospodarczych sądów.

Wskazuje to nie tyle na nierzetelność pozwanych, co na słabą kondycję kontrahentów, których "nie stać" na długie oczekiwanie płatności. Poza tym niecierpliwość wierzycieli wzmaga często swoisty "wyścig po majątek" dłużnika - tak by roszczenia zostały zaspokojone, póki ten posiada jeszcze jakiekolwiek płynne środki.

Dobra wiadomość jest taka, że zahamowany został wzrost zgłoszeń upadłości. O ile w pierwszym półroczu 2012 r. gdański wydział upadłościowy zanotował 102 sprawy, o tyle od początku bieżącego roku zarejestrowano ich 97. - Oczywiście, pytanie co przyniesie nam drugie półrocze, bo w 2012 r. właśnie od czerwca nastąpił lawinowy wzrost zgłoszeń - zastrzega Różalska. - Tyle że w najbliższym czasie raczej nie spodziewamy się tak dużych upadłości jak w przypadku Amber Gold, czy Bomi.
Paradoksalnie wzmożony ruch w wydziałach upadłościowych może zwiastować końcówkę kryzysu. - Najwięcej upadłości notujemy w chwili gdy rynek zaczyna wschodzić. Przedsiębiorcy mają bowiem świadomość, że postępowanie upadłościowe daje im szansę na zawarcie układu z wierzycielami. A to szczególnie istotne, gdy w bliskiej perspektywie czasu firma spodziewa się zysków - tłumaczy sędzia Rafał Terlecki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki