Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przed Sądem Pracy w Człuchowie zapadła ugoda. Nie będzie procesu z Jackiem Kurskim w tle

Maria Sowisło
Maria Sowisło
Maria Sowisło
Człuchów. Zamiast zwolnienia dyscyplinarnego, rozwiązanie umowy o pracę za porozumieniem stron – taka ugoda zapadła w piątek, 29.04. przed Sądem Pracy w Człuchowie w procesie, jaki Renata Rumińska wytoczyła człuchowskiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Kobieta otrzymała dyscyplinarkę za to, że z jej loginu ktoś sprawdzał, dlaczego prezes TVP Jacek Kurski miał skróconą kwarantannę.

Przed Sądem Pracy zapadła ugoda. Nie będzie procesu z Jackiem Kurskim w tle

W sprawie chodziło o dyscyplinarne zwolnienie ze Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Człuchowie Renaty Rumińskiej. Z oświadczenia, jakie otrzymała 9 lutego 2022 r., wynikało, że rażąco naruszyła prawo, bo sprawdzała w bazie EWP (szczegółowe dane osobowe osób chorych na Covid-19, nałożone kwarantanny i izolacje), dlaczego prezes TVP Jacek Kurski miał skróconą kwarantannę i udał się, pomimo dwukrotnie dodatnich testów na obecność koronawirusa oraz zarządzonej 10-dniowej izolacji, do Francji na Konkurs Piosenki Eurowizji Dziecięcej. Sytuacja miała miejsce w połowie grudnia 2021 r. W sanepidach ruszyło wielkie śledztwo, z którego wynikało, że aż 800 pracowników stacji w Polsce zrobiło to samo.

Renata Rumińska, od chwili otrzymania dyscyplinarnego zwolnienia z człuchowskiej stacji w lutym 2022 r., twierdziła, że nie sprawdzała w systemie Jacka Kurskiego. Kiedy rozpoczęła się pandemia Covid-19, dostęp do bazy miały mieć zaledwie dwie osoby. W miarę zwiększania zachorowań, była konieczność — jak zeznawała przed sądem Rumińska — udostępnienia tych dwóch dostępów także innym pracownikom sanepidu.

- To było ustne polecenie pełniącego obowiązki dyrektora. Baza EWP ewoluowała, w miarę rozwijania się epidemii. W późniejszym czasie dostępy były nadawane także innym osobom. Ja swoich dwóch wcześniejszych loginów i haseł nie zmieniałam – mówiła Rumińska.

W piątek, 29 kwietnia 2022 r. przed Sądem Pracy w Człuchowie toczyła się pierwsza rozprawa z powództwa Renaty Rumińskiej. Kobieta żądała wycofania dyscyplinarki i stwierdzenia, że umowa o pracę została rozwiązana na mocy porozumienia stron oraz domagała się trzymiesięcznej odprawy. Z kolei jej były pracodawca – człuchowski sanepid – utrzymywał, że Rumińska rażąco naruszyła nie tylko Ustawę o ochronie danych osobowych, ale także przepisy prawa pracy.

Podczas swoich zeznań Renata Rumińska zwróciła uwagę na to, że z obecną dyrektor człuchowskiego sanepidu – Mariolą Czajką – nie było jej po drodze.

- Podważała moje decyzje epidemiczne. Pamiętam jedną sytuację z początku 2022 r. Z przeprowadzonego wywiadu wynikało, że jedna z osób z pozytywnym wynikiem testu była na studniówce. W piątek, przed godz. 14.00, otrzymałam pełną listę uczestników wraz z osobami towarzyszącymi. Bałam się, bo wszyscy wiemy, jaka jest młodzież, a zbliżał się weekend. Zależało mi, żeby wszystkich powiadomić o nałożeniu czterodniowej kwarantanny. Przekazałam listę koleżance będącej na dyżurze. W niedziele dowiedziałam się, że decyzją pani dyrektor, kwarantanna została zdjęta. Było to dla mnie niepojęte, bo staraliśmy się przeciąć drogi rozprzestrzeniania się epidemii – wyjaśniała przed sądem Rumińska.

Początkowo wydawało się, że ugoda, do której zachęcał wielokrotnie sędzia Marek Osowicki, nie będzie możliwa.

- Proszę pamiętać, że to po stronie pozwanego będzie leżeć obowiązek udowodnienia czy powódka przetwarzała dane osobowe Jacka Kurskiego, jeśli nie, to kto i w jaki sposób, czy miała do tego upoważnienie, czy w ten sposób doszło do naruszenia obowiązków pracowniczych. Nie wykluczam, że będzie konieczność powołania biegłego informatyka. Zaznaczam, że długotrwały proces narazi także pozwanego na dodatkowe koszty związane z nieobecnością w pracy wezwanych świadków – wyliczał sędzia Osowicki.

Pełnomocnik sanepidu – Marek Pawłowski – nie chciał słyszeć o żadnej propozycji, bez porozumienia z klientem. Po pierwszych negocjacjach strony ustaliły, że dyscyplinarka zostanie wycofana, a w jej miejsce pojawi się wypowiedzenie z pracy za porozumieniem stron. Pozostała kwestia odszkodowania w początkowej wysokości trzymiesięcznego wynagrodzenia, później jednomiesięcznego. Po kolejnej przerwie Renata Rumińska wycofała się z tego żądania, oczekując połowy zwrotu kosztów zastępstwa procesowego - 1250 zł. I na to przystał były pracodawca.

- Jestem zadowolona z zawartej ugody. Myślałam, że postępowanie będzie trwało dłużej, a to byłaby dla mnie sytuacja stresowa. Cieszę się, że świadectwo pracy będzie wyglądało w normalny sposób. Nie zawiniłam niczemu. Kwota nie jest powalająca, ale zawsze satysfakcjonująca delikatnie – skomentowała Rumińska.

Podczas procesu dyrektor człuchowskiej stacji Mariola Czajka była nieobecna.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki