Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pruszcz Gd. O stoczniowcach, strajkach na spotkaniu autorskim z autorem książki "Stocznia Północna Kochanka Moja". ZDJĘCIA

Danuta Strzelecka
Danuta Strzelecka
Historię tworzą ludzie. Stoczni Północnej już nie ma, ale jest najnowsza książka reportera "Dziennika Bałtyckiego". W środę, 31 sierpnia 2022 roku, w 42 rocznicę Porozumień Sierpniowych, w Powiatowej i Miejskiej Bibliotece Publicznej w Pruszczu Gdańskim odbyło się spotkanie autorskie z Wawrzyńcem Rozenbergiem, który na kanwie swojej książki "Stocznia Północna Kochanka Moja" opowiadał o tym, jak stoczniowcy budowali statki, jak wyglądały strajki w stoczni i walki z milicjantami na ulicach Gdańska, jak tworzono biuletyny prasy podziemnej, kto był donosicielem, a kto dobrym kolegą.

PRL-owska rzeczywistość w stoczni

"Stocznia Północna Kochanka Moja. Stoczniowcy jakich poznałem" taki tytuł nosi najnowsza książka Wawrzyńca Rozenberga, wieloletniego reportera "Echa Pruszcza Gdańskiego" i "Dziennika Bałtyckiego", wcześniej stoczniowca, biorącego aktywny udział w wydarzeniach grudnia 1970, roku 1980, oraz 1988, działacza NSZZ Solidarność do 1992 roku.

- To jest taka książka, która jest dosyć istotna, bo to jest dobry reportaż tamtego czasu z miasta i powiatu - mówi Bartosz Gondek, prowadzący spotkanie w bibliotece. - To jest pasjonujący reportaż. Dobry, dziennikarski reportaż o PRL-owskiej rzeczywistości, o ludziach, którzy wtedy funkcjonowali w systemie, akurat tutaj w Stoczni Północnej, o postawach, o sposobie myślenia, zawierająca ogromnie dużo niuansów, które uzupełniają tym, którzy znają PRL, wiedzę o obszarach, o których nie mieli pojęcia bądź dostępu. Natomiast dla młodych ludzi, jak ktoś mówi, jak było w PRL-u, to mówię byłeś w stoczni, to weź dotrzyj do tej książki, tam będziesz miał reportaż o ludziach, sposobie myślenia, funkcjonowania w tak trudnym zakładzie jak Stocznia Północna.

Stocznia moją kochanką

Jak mówi sam autor, książkę tę napisał z szacunku dla stoczniowców.

- Pisałem tak jakbym pisał do gazety. Nie umiem fantazjować, piszę to co widziałem, przeżyłem, czego doświadczyłem. Dlatego może się podobać czytelnikom, bo jest napisana tak po dziennikarsku. Czy to jest książka do poduszki? Chyba nie, ale opowiada o ciekawych czasach, które już się nie powtórzą. Nie ma stoczni, nie ma ludzi, którzy przyszli z wiosek do stoczni do bardzo ciężkiej pracy, gdzie im się podobało i pokochali tę pracę. Dlatego stocznia była moją kochanką - opowiada Wawrzyniec Rozenberg.

Tak jak autor książki lubił swoją pracę jako elektromonter w stoczni, tak samo mierziły go te elementy nieuczciwości, które się tam pojawiały. W książce jest więc i o pracy stoczniowca, o tym jak budowano statki, ile zarabiali stoczniowcy, jak budziła się w nich solidarność, ale też jak buble hamowały produkcję, jak zatruwano środowisko, kto mógł awansować i z czyim namaszczaniem, ilu było kapusiów i jak wyglądały ich prowokacje. Jest też o grudniu 70, strajkach, walkach stoczniowców na ulicach Gdańska z milicjantami, ZOMO, paleniu gmachu Komitetu Wojewódzkiego PZPR i o tym, czy udało się wprowadzić jednakowe wynagrodzenie dla robotnika, mistrza i dyrektora. Wreszcie, kto stocznię rozkradał i dlaczego – według autora – upadła.

ZOBACZ TEŻ: 42. rocznica podpisania Porozumień Sierpniowych i powstania Solidarności. Na obchodach w Gdańsku pojawił się premier Mateusz Morawiecki

Na kartach książki nie mogło zabraknąć tzw. Alfabetu Wawrzyńca, czyli sylwetek stoczniowców, których poznał pracując przez 29 lat w stoczni. Przeczytamy tam m.in. o Krystianie - Tępicielu Dziadostwa, Grzegorzu - Herosie Panny S., Andrzeju - Wodzu absolutnym, Henryku Rewolucjoniście, Ryśku Służbiście, Romanie Zawziętym na pracę i Jerzyku Donosicielu. Wszystko to opowiedziane łatwo przyswajalnym, dowcipnym językiem.

- O historii można mówić i pisać dużo. Ale historię tworzą ludzie. I zawsze mi zależy na tym, żeby tych ludzi pokazać, z tej dobrej strony i złej strony, bo tu nie wszyscy wymienieni są aniołkami. Bardzo się cieszę, że na dzisiejsze spotkanie przybyło kilku z nich i z uśmiechem wysłuchali, co o nich napisałem - dodaje Wawrzyniec Rozenberg.

Stoczni nie ma, ale stare przyjaźnie pozostają.

- Poznaliśmy się 35 lat temu - mówi Bogusław Kaczmarek, były szef rady pracowniczej Remontówki i szef samorządu pracowniczego ogólnopolskiego. - Na początku przyglądałem mu się z dużym sceptycyzmem. W miarę jak się poznawaliśmy i działaliśmy razem, to okazało się, że mało jest tak dobrych ludzi. Znajomość i przyjaźń utrzymuję do dzisiaj.

Z pracą w stoczni wiążą się też początki dziennikarstwa Wawrzyńca Rozenberga, który wtedy zaczął pisać do biuletynu podziemnego. A zaczął pisać za karę, jak sam się śmieje.

- Trzeba było pisać do biuletynu podziemnego. Wszyscy byli przestraszeni, bo piszących biuletyny SB zamykało z wielką lubością od początku – opowiada. - I nie miał kto pisać, nikt się nie garnął. Więc zacząłem pisać. Pomyślałem sobie, że i tak mnie zamkną, bo byłem skarbnikiem Solidarności Stoczni Północnej, a skarbnicy byli zaraz na drugim miejscu za piszącymi do biuletynów do zamknięcia. I to pisanie mi się spodobało. Moje teksty też zostały zauważone. Zostałem zaproszony na takie warsztaty dziennikarskie, na których byłem m.in. z braćmi Kurskimi, Walendziakiem. Na ich zakończenie pisałem pracę Etyka w zawodzie dziennikarstwa. Później byłem reporterem Tygodnika Gdańskiego, Gazety Gdańskiej i Wieczoru Wybrzeża, a z początkiem lat 90. zacząłem pisać dla Echa Pruszcza. Na swoim koncie mam ponad 35 tysięcy większych lub mniejszych notatek prasowych wydrukowanych w gazetach. Napisałem 11 książek. I ta nie jest z pewnością ostatnia. Myślę już o kolejnej.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki