Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prowokacje rosyjskiego lotnictwa. Bliskie spotkania nad Bałtykiem

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Holenderskie F-35 stacjonujące w Malborku mają za sobą pierwsze loty przechwytujące rosyjskie samoloty w pobliżu polskiej granicy
Holenderskie F-35 stacjonujące w Malborku mają za sobą pierwsze loty przechwytujące rosyjskie samoloty w pobliżu polskiej granicy fot. Przemysław Świderski
To od ponad dekady jest już schemat: rosyjskie samoloty w odległościach liczonych w metrach zbliżają się do granic państw natowskich, okrętów wojennych i handlowych, a także akwenów z podmorskimi instalacjami lub morskich platform wydobywczych. Takie loty kończą się bliskimi spotkaniami z samolotami NATO. Maszyny pojawiają się w pewnej odległości od rosyjskich samolotów, we własnej przestrzeni powietrznej, lecąc przez jakiś czas równolegle do „intruzów”, następnie machają skrzydłami i oddalają się.

W miniony poniedziałek doszło do pierwszego w tym roku takiego incydentu, z udziałem myśliwców holenderskich, pełniących w bazie lotniczej w Malborku natowski dozór powietrzny. Para maszyn typu F-35 eskortowała rosyjskiego Iła-20 w asyście dwóch Su-27. Następnie od Holendrów eskortę Rosjan przejęły samoloty niemieckie. Według informacji MON, rosyjskie maszyny przemieszczały się w międzynarodowej przestrzeni powietrznej, nie naruszając strefy żadnego państwa.

"To przemyślana forma działań"

Przypomnijmy, we wrześniu i październiku ub. roku stacjonujące w Malborku eurofightery włoskich sił powietrznych zostały poderwane z misją „przechwycenia” rosyjskich maszyn startujących z lotnisk w Obwodzie Kaliningradzkim. W październiku 2021 r. doszło do bliskiego przelotu rosyjskich samolotów bojowych wokół polskich platform wiertniczych Petrobalticu. Z kolei jesienią 2022 r., z niewyjaśnionych przyczyn, w rejonie tych samych platform pojawiały się regularnie żaglowce szkoleniowe rosyjskiej marynarki wojennej.

- Te prowokacje to przemyślana forma działań, stosowana wobec państw, które aktualnie prowadzą politykę, którą Rosjanie uznają za niezgodną z interesem ich państwa. To jest standardowa taktyka rosyjska, w ramach działań określanych mianem pokojowego wykorzystania sił zbrojnych. Zgodnych z prawem międzynarodowym, co należy podkreślić. Rosjanie robią to permanentnie, mniej więcej od 2012 roku, z tym że do tej pory nie dotyczyło to bezpośrednio Polski. Stosowali to wielokrotnie wobec Wielkiej Brytanii na Morzu Północnym, krajów skandynawskich, w tym Szwecji, na Bałtyku. To swoisty pokaz siły, a także sprawdzenie reakcji NATO i państw poddanych takiej presji - mówił „Dziennikowi Bałtyckiemu” prof. Piotr Mickiewicz, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego, ekspert stosunków międzynarodowych.

- Rosjanie robią z tego trochę sportu i bardzo świadomie testują granice, aby zobaczyć, jak zareagujemy - wyjaśniał dziennikowi „Het Laatste Nieuws” pułkownik Kris Quanten z belgijskiej armii, po zeszłorocznych prowokacjach rosyjskich samolotów, w pobliżu granic Beneluksu.

Piotr Mickiewicz zaznacza, że należy się spodziewać kolejnych rosyjskich prowokacji tego typu. - Kraje poddane takim działaniom muszą pokazać zdolność do ochrony własnej przestrzeni powietrznej i akwenów morskich, zatem jest konieczność np. poderwania własnych sił, np. lotnictwa, by intruzów odstraszyć. Sądzę, że robimy to dobrze - mówi politolog.

Rodzajem „specyficznego” sportu określił jeden z zachodnich wojskowych prowokacje rosyjskiego lotnictwa w pobliżu granic państw NATO. Loty tego typu prowadzą m.in. maszyny z Kaliningradu, zbliżając się do polskiej przestrzeni powietrznej.

Agresywne gesty Rosjan na Bałtyku i w przestrzeni powietrznej [ROZMOWA]

Rozmawiamy z prof. Krzysztofem Kubiakiem, politologiem Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, historykiem wojskowości, kmdr por. rez. Marynarki Wojennej.

CZYTAJ TAKŻE: Holendrzy z Malborka polecieli na spotkanie z rosyjskimi samolotami. To ich pierwsze przechwycenie podczas misji w Polsce

Tomasz Chudzyński: Jesienią 2021 roku Rosjanie zażądali od USA, NATO przesunięcia granic Sojuszu do tych sprzed 1999 roku. M.in. poza Polskę, Rumunię, Państwa Bałtyckie. Naprawdę sądzili, że to się uda? Czy ryzykowali, jak w grze „w tchórza”?

Krzysztof Kubiak: Zauważam tu taką właśnie analogię, przypominającą sceny z dawnych amerykańskich musicali, gdy dwóch młodzieńców w swoich kabrioletach pędzi wprost na siebie, a przegrywa ten, który zjedzie z kolizyjnego kursu. Często powtarzam, że perezentyzm, czyli ocena sytuacji w danym momencie, jeszcze z wykorzystaniem kontekstu doświadczeń z przeszłości, może stanowić poważną pułapkę. Zauważmy, w 2021 roku Stany Zjednoczone wycofały się z Afganistanu, Francja, Niemcy znajdowały się w swoistym letargu wywołanym pandemią, a w Wielkiej Brytanii wciąż obecny był pobrexitowy chaos. Rosyjskie elity polityczne, wspierane analizami tamtejszych służb, agencji uznały, że nie będzie lepszego momentu na szerzenie ruskiego miru. Dlatego licytowali bardzo wysoko. Tymczasem okazało się, że amerykańskie wyjście z Afganistanu było dla USA raczej odcinaniem pasywów, a nie emanacją rzeczywistej kondycji tego mocarstwa. Rosjanie się o tym przekonali w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Podobnie zresztą jak wielu Europejczyków wątpiących choćby w siłę NATO i determinacji Sojuszu.

Holenderskie F-35 stacjonujące w Malborku mają za sobą pierwsze loty przechwytujące rosyjskie samoloty w pobliżu polskiej granicy

Prowokacje rosyjskiego lotnictwa. Bliskie spotkania nad Bałtykiem

Rosjanie powtarzają opowieści o „wielobiegunowym świecie”, który jest gwarantem pokoju i dobrobytu, a rzeczywistości byłby to stan, w którym Rosja może robić w stosunku do innych państw co chce, i nikt im nie będzie się w stanie przeciwstawić.

Jest takie dawne przysłowie, które pokazuje zasady rządzące „ruskim mirem”: Z kim graniczy Rosja? Z kim chce! Kreml błędnie uznał, że jego przewaga w kwestii wprowadzania „świata wielobiegunowego” ma szansę realizacji, bo leniwy, słaby, przyzwyczajony do wygód Zachód nie zareaguje. Minęło jednak kilkanaście miesięcy. Warto spojrzeć dziś jak kształtują się dziś relacje na osi Moskwa-Pekin. Przed 24 lutego 2022 r. Rosja odgrywała w tym układzie o wiele poważniejszą rolę niż dziś, kiedy została zepchnięta do roli dalekiego, ubogiego kuzyna.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Holendrzy z F-35 z Malborka bronią wschodniej flanki NATO. Cenią sobie współpracę z polskimi pilotami

Pytam o to, bo niedawno szef ukraińskiego wywiadu wojskowego powiedział w rozmowie z greckim portalem Iefimerida, że Rosja nie zarzuciła planów objęcia całej Europy swoją strefą wpływów, w czym ma jej pomóc liczna siatka szpiegów, agentów wpływu lub tzw. pożytecznych idiotów.

Rosyjska gra w szpiegostwo na Zachodzie opierała się na obecnych w społeczeństwach, elitach sympatiach do tego państwa, jego zafałszowanego obrazu. Widzieliśmy je chociażby w przekazach, ideach przedstawianych przez niektóre prawicowe partie oraz odczuwamy je nadal w narracji szczególnie silnej w internetowej przestrzeni mediów społecznościowych. I nie ma znaczenia, czy ich podstawy tych sympatii są ideologiczne czy finansowe. Dziś oczywiście prorosyjskość w świecie zachodnim jest passe, zdezaktualizowała się bardzo po rosyjskich zbrodniach wojennych dokonanych na Ukrainie. Niemniej musimy być przygotowani na to, że może za 12 miesięcy, może 24, albo 32 ponownie pojawią się w przestrzeni publicznej. Będą się skrywali na hasłami zdrowego rozsądku, racjonalizmu, rachunku ekonomicznego. Mogą się pojawiać również stwierdzenia, że „Rosja jest za duża, by ją pokonać” albo, że „większym zagrożeniem dla nas będzie Rosja upadła”, „Putina może zastąpić ktoś gorszy, zatem musimy się porozumieć z obecnym władcą Kremla”. Rusofilia, choć dziś nikt normalny się do niej nie przyzna, jest nadal bardzo silna w wielu krajach Unii Europejskiej. I Rosjanie widzą w tym szanse na wywieranie wpływu, budowanie tego swojego „świata wielobiegunowego”.

CZYTAJ TEŻ: Holenderskie F-35 już w Malborku. Kontyngent z samolotami piątej generacji przygotowuje się do rozpoczęcia natowskiej misji

Czy nieco inną, bardziej taktyczną, militarną, odsłoną gry nerwów Rosji z państwami NATO są lotnicze prowokacje? Tzw. bliskie przeloty w pobliżu granic samolotów bojowych? Z resztą nie tylko lotnicze, bo pamiętamy, gdy wokół polskich platform wiertniczych na Bałtyku pojawiły się szkolne żaglowce rosyjskie.

Tak, jest to gra nerwów. Natomiast jest ona obliczona na uzyskanie bardzo realnych korzyści: w znacznej mierze wywiadowczych, czyli uzyskania wiedzy na temat procedur reakcji na owe bliskie przeloty, możliwości wykrywania samolotów rosyjskich przez państwa NATO. Może również służyć działaniom propagandowym. Wyobraża sobie pan jak rosyjskie media przedstawiłyby sytuację, gdyby przy tych ich szkolnych żaglowcach pojawił się np. natowski niszczyciel rakietowy? Bliskie przeloty to także gest, dość agresywny, pokazania swojej obecności i determinacji. Cała ta sytuacja wymaga od Sojuszu wielkiej ostrożności, ale i zdecydowania.

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki