Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proszę ustawić się w kolejce, na każdego przyjdzie czas - mówi Władimir Putin [FELIETON]

Witold Chrzanowski
Witold Chrzanowski
Ludovic Marin/AFP/Easta News
Stanisław Cat Mackiewicz, najbardziej znany, obok Adolfa Bocheńskiego, polski publicysta polityczny wieku 20. (a i 21. chyba też), powtarzał do znudzenia, że wiarygodne i opłacalne są jedynie te sojusze międzypaństwowe, w których upadek jednego z partnerów oznacza klęskę pozostałych. Klęskę, może nie nagłą i natychmiastową, ale - w bliższej lub nieco dalszej perspektywie - z pewnością nieodwracalną.

Jako przykład takiego właśnie sojuszu podawał Mackiewicz (wszak Litwin, a nie koroniarz - co często podkreślał) Polskę i Litwę, które ponad czterysta lat pozostawały w związku gwarantującym przez większość tego czasu mocarstwową pozycję Rzeczypospolitej Obojga Narodów w Europie Środkowej i Wschodniej. Wszelkie inne sojusze uznawał Mackiewicz za niewiarygodne, istniejące jedynie na papierze. Wybitny publicysta określał je jako „egzotyczne”. O prawdziwości tezy Mackiewicza mamy obecnie okazję przekonać się już czwarty raz w ciągu ostatnich stu lat. Tym razem za tę wiedzę nie płacimy jeszcze ceny krwi i oby tak zostało.

Trzy razy wcześniej jednak taką cenę za zaufanie egzotycznym sojusznikom już płaciliśmy.

Po raz pierwszy było to w roku 1920, gdy nasi ówcześni zachodni „przyjaciele” odmówili nam pomocy w wojnie ze szturmującymi Warszawę bolszewikami (jedynie Węgrzy przekazali nam cały swój zapas amunicji), którym jawnie sekundowali Niemcy. Po raz drugi zostaliśmy wystawieni do wiatru we wrześniu 1939 roku, gdy pozostające z nami w sojuszu Francja i Anglia wypowiedziały co prawda wojnę III Rzeszy, ale działania wojenne ograniczyły do zrzucania antyhitlerowskich ulotek nad Zagłębiem Saary. W 1945 roku przez tę parę, do której dołączyła Ameryka Roosevelta, zostaliśmy zdradzeni po raz trzeci, trafiając na ponad cztery dekady pod but Moskwy.

I nic dziwnego, chciałoby się powiedzieć, gdyż stosunek szeroko rozumianego Zachodu do Rosji jest od setek lat, przynajmniej od czasów Iwana Groźnego, zabójczą mieszaniną podziwu i strachu. Jest to koktajl paraliżujący jakikolwiek sprzeciw wobec imperialnych działań Moskwy. Przypomnijmy, że jedyny raz Anglia i Francja postawiły skuteczną tamę apetytom terytorialnym carskiej wówczas Rosji, w 1855 roku w czasie wojny krymskiej.

Francją rządził wtedy cesarz Napoleon III, ostatni przychylnie usposobiony do Polski władca tego kraju. Dawno? Dawno, ale w przypadku Niemiec takiej postaci trzeba by chyba szukać w wieku XI, gdy cesarz Otton III szykował Bolesława Chrobrego na swojego następcę.

Jeśli zatem chodzi o Niemcy i Francję, to „król jest nagi”. I to Polska miała odwagę to wykazać.

Czy można polegać na sojusznikach, którzy w ciągu ostatnich stu lat, w najbardziej dramatycznych momentach naszej historii, ani razu nie pomogli nam militarnie? „Tylko idiota oczekuje, że powtarzając cały czas to samo doświadczenie otrzymamy inny rezultat” - mawiał podobno Einstein.

Jedynie Polska i większość krajów Europy Środkowej i Wschodniej, które mają nieszczęście być sąsiadami Rosji, rozumieją rosyjską duszę pragnącą zasiedlić całą Ziemię. Zachód patrzy na godło Armii Rosyjskiej, którym wciąż jest nasz glob przykryty sierpem i młotem, i nic, albo niewiele, z tego rozumie.

„No nie”, zaprzeczy optymista, „a sankcje, którym poddano Rosję po jej agresji na Ukrainę”. „Za późno, za mało i już zastanawiają się, jak się z nich wycofać” - odpowie dobrze poinformowany pesymista i zaraz sypnie przykładami: sprzeciw Niemiec wobec restrykcji mogących dotknąć największe rosyjskie banki i weto wobec zakazu kupna od agresora ropy i gazu. Za Niemcami godnie kroczy prymus w prowadzonej przez nich do niedawna europejskiej klasie - prezydent Macron, który na tajnym spotkaniu z grupą francuskich biznesmenów namawiał ich, by nie spieszyli się z wycofywaniem swoich firm z Rosji.

Tak, tak, to ten sam Macron, który boleje nad dwulicowością Putina. „Hipokryzja to hołd, jaki występek składa cnocie” - mawiał o takich nieoceniony François de La Rochefoucauld.

Żadnych złudzeń, panowie - powtórzmy za jednym z poprzedników Putina, Aleksandrem II (obecny władca Rosji nie może mu zresztą zapomnieć sprzedaży Alaski Stanom Zjednoczonym). Żadnych złudzeń, że jeżeli padnie Ukraina, to Paryż i Berlin, by ograniczyć się tylko do tych dwóch stolic, staną murem z nami, czy krajami bałtyckimi. Będą dalej robić interesy, roniąc przy nich krokodyle łzy. Do czasu jednak, bo i na nich przyjdzie pora.

„Kapitaliści sprzedadzą nam sznurek, na którym ich powiesimy” - stwierdził towarzysz Lenin, i było to chyba jedyne prawdziwe zdanie wypowiedziane przez niego w całym życiu. Lenin był twórcą ZSRR, którego upadek był największym, jak uważa Putin, nieszczęściem XX wieku. W 2024 roku obchodzić będziemy setną rocznicę śmierci Wołodii Uljanowa, jakimż pięknym prezentem dla rozkładającego się w kremlowskim mauzoleum truchła byłaby odbudowa „pierwszego proletariackiego państwa” w dawnych, a może i poszerzonych granicach.

My, Polacy dobrze znamy głupotę i serwilizm państw Zachodu wobec rosyjskiego niedźwiedzia. Teraz wiedzę tę zdobywa, na przyśpieszonym kursie, Ukraina. „Nie pomożemy wam, bo padniecie w ciągu kilku godzin” - usłyszał od polityków niemieckich ambasador Ukrainy na początku wojny. Gdy Dawid odparł pierwsze ataki Goliata, Niemcy (nie kryjąc nawet specjalnie niezadowolenia z takiej sytuacji) zaoferowały Ukrainie 5000 zdezelowanych hełmów. Dopiero ostra reakcja premiera Morawieckiego, który uznał takie postępowanie za skandaliczny żart, skłoniła Niemców do pozornej zmiany frontu i opowiedzenia się za sankcjami wobec Rosji. Było to jednak dawno i nieprawda. Obecnie nasz zachodni sąsiad jawnie wypowiedział się przeciwko sankcjom, które mogłyby zdusić gospodarkę rosyjską w bardzo krótkim czasie. Niemcy cały czas kupują też od Rosji ropę i gaz płacąc temu bandyckiemu państwu 600 milionów euro dziennie. Przy takich „wrogach” Putin nie musi mieć już przyjaciół.

To jednak nie wszystko. Nasz sojusznik zza Odry oferował ostatnio Ukrainie zdezelowany sprzęt wojskowy, którego użycie mogłoby zagrozić życiu i zdrowiu obsługujących go żołnierzy. Trudno uznać to za coś innego niż za jawną dywersję.

Nic więc dziwnego, że ambasador Ukrainy w Niemczech Andriej Melnyk zamieścił w odpowiedzi na te wszystkie fakty dramatyczne pytanie na Twitterze: „Ukraińcy pytają, jak długo Niemcy będą blokować zakaz importu gazu, ropy i węgla? Ile dzieci i kobiet musi zostać zamordowanych, zanim zakręcicie kurek z pieniędzmi zbrodniarzowi wojennemu Putinowi?”.

Dyplomata jest człowiekiem inteligentnym i nie spodziewa się odpowiedzi. Zresztą udzielił jej już czas. Jeśli w ciągu dwóch tygodni od rozpoczęcia agresji na Ukrainę Niemcy i Francja, by pozostać przy tych dwóch wiodących „demokracjach Zachodu”, dalej bawią się w obłaskawianie mordującego cywili, w tym dzieci, ludożercy, to znaczy, że podobne postępowanie będą tolerować i usprawiedliwiać wszędzie. „Wczoraj była to Gruzja, dzisiaj jest Ukraina, jutro kraje bałtyckie, a pojutrze Polska” - by sparafrazować słowa śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

W takiej sytuacji nasz sojusz z Niemcami jest wart mniej niż papier, na którym został spisany. Najlepszego, czego możemy spodziewać się po naszym zachodnim sąsiedzie, gdy przyjdzie godzina próby, będzie chłodna obojętność. Jest to typowy - wracając do Mackiewicza - sojusz egzotyczny.

Sojusz prawdziwy to rodzące się porozumienie państw Europy Środkowo-Wschodniej - Polski, Ukrainy, Litwy, Łotwy, Estonii, Rumunii, Mołdawii, a może i Finlandii oraz Szwecji. Wszystkie te państwa padły w swojej historii ofiarą rosyjskiej agresji, która wciąż jest żywa w ich pamięci. Blok taki, przy wsparciu USA i Wielkiej Brytanii, mógłby stanowić najpoważniejszy czynnik utrzymujący bezpieczeństwo w tej części świata.

Jeśli taka struktura nie powstanie, grozić nam będzie realizacja programu Rosji zawartego w tytule tego felietonu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki