Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratorzy bronią Majstrowicz. Związkowcy zarzucają Seremetowi prowadzenie "polityki medialnej"

Łukasz Kłos
Bartek Syta/Polskapresse
Szukanie wśród prokuratorów kozłów ofiarnych, działania obliczone na efekt "pod publikę", a przy tym ignorowanie problemów trapiących prokuraturę oraz naginanie przepisów i łamanie zasad etyki prokuratorskiego zawodu - to tylko niektóre z zastrzeżeń, jakie środowisko prokuratorskie ma wobec Andrzeja Seremeta, szefa Prokuratury Generalnej.

W specjalnej uchwale Związek Zawodowy Prokuratorów i Pracowników Prokuratury broni też Marzanny Majstrowicz. Do września kierowała ona Prokuraturą Rejonową w Gdańsku-Wrzeszczu. Dziś jest szeregowym prokuratorem. Została zdymisjonowana na wniosek prokuratora generalnego. Zarzucił podwładnej brak należytego nadzoru nad postępowaniem w sprawie Amber Gold i bierność wobec decyzji o zawieszeniu śledztwa.

Prokuratorscy związkowcy alarmują, że sytuacja w prokuraturze jest dramatyczna i w tym należy upatrywać porażki na początkowym etapie śledztwa, gdy było prowadzone ono jeszcze przez wrzeszczańskich śledczych.

"To nie ludzie, a system zawinił - czytamy w uchwale związku. - Występuje nieustanna presja wykreślania "numerków", czyli jak najszybszego kończenia spraw lub ich zawieszania. Prokuratury rejonowe są nadmiernie obciążone i niedoinwestowane".

Jak czytamy, brakuje nawet "elementarnych środków finansowych" na opinie biegłych.

Prokuratura Generalna część zarzutów odpiera. Z innymi jednak... się zgadza i proponuje rozwiązania.

- Ich realizacja nie zależy jednak od nas, a od parlamentu - zaznacza rzecznik prasowy PG.

Prokuratorzy buntują się przeciwko "polityce medialnej" prowadzonej przez szefa Prokuratury Generalnej.
Zarzucają mu, że kosztem prestiżu ich instytucji odpowiada na potrzebę znalezienia winnych afery Amber Gold. Zdaniem prokuratorskich związkowców, Andrzej Seremet łamie przy tym zasady etyki zawodu, który sam sprawuje.

"Na zdecydowaną dezaprobatę zasługuje wyrażanie opinii o błędach w postępowaniu prokuratorów (...), zanim oceny tych błędów dokona niezawisły i niezależny sąd dyscyplinarny dla prokuratorów, który rozstrzyga w oparciu o fundamentalną w procesie karnym zasadę domniemania niewinności" - głosi tekst najnowszej uchwały przyjętej przez Związek Zawodowy Prokuratorów i Pracowników Prokuratur RP (ZZPiPP).

- "Należy przy tym zauważyć, iż zasada domniemania niewinności jest w większym stopniu przestrzegana w stosunku do sprawców przestępstw. Złamano ją natomiast wobec osób, które zajmują się na co dzień zwalczaniem przestępczości" - pisze związek dalej i przypomina, iż publiczne dyskredytowanie działań innych prokuratorów łamie par. 12 "Zbioru zasad etyki prokuratorów", przyjęty przez Krajową Radę Prokuratury.

Związek wytyka również Seremetowi uchybienia - związkowcy twierdzą, że nie może on nakazywać ścigania dyscyplinarnego prokuratorów "formułujących wnioski o wymiar kary i je akceptujących" w sprawach Marcina P., skoro mieściły się one w katalogu dopuszczonych prawem kar.

"Takie działanie stanowi oczywistą i rażącą obrazę przepisów prawa i samo w sobie stanowi delikt dyscyplinarny [występek - dop. red.]" - piszą w swoim wystąpieniu i przypominają, że to nie rzecznik, a sąd dyscyplinarny wszczyna zasadnicze postępowanie dyscyplinarne.

W odpowiedzi rzecznik prasowy Prokuratury Generalnej zarzuca związkowcom nie dość wnikliwą analizę sierpniowego wystąpienia Andrzeja Seremeta przed Sejmem.

- Tezy przedstawione w uchwale związku nie odzwierciedlają wystąpienia prokuratora generalnego. Pan prokurator nie mówił o wszczęciu postępowania dyscyplinarnego, a przeddyscyplinarnego - twierdzi rzecznik Mateusz Martyniuk.

Dokument przygotowany przez związkowców liczy jednak kilka stron maszynopisu oraz zawiera kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt innych wniosków i uwag szczegółowych. Większość związana jest z kondycją, w jakiej się obecnie znajdują prokuratury w kraju.

Zdaniem związkowców, obecna organizacja pracy prokuratur jest archaiczna i przypomina dziś odwróconą piramidę z przerostem struktur niezajmujących się pracą typowo oskarżycielską.

- Przykładem tego jest stan osobowy prokuratur apelacyjnych, gdzie tylko około jedna czwarta kadry zajmuje się prowadzeniem postępowań. Niewiele lepiej jest w prokuraturach okręgowych - twierdzą prokuratorscy związkowcy. - Na przeciwnym biegunie znajdują się prokuratury rejonowe. Nadmiernie obciążone i niedoinwestowane, choć prowadzą one około 99 procent wszystkich postępowań karnych.

Z takim ujęciem sprawy nie zgadza się jednak Prokuratura Generalna.

- Na 6 tysięcy prokuratorów służących w całym kraju zaledwie 386 pełni funkcje nadzorujące. Mówienie więc o "odwróconej piramidzie" jest sporym nadużyciem - ripostuje prok. Martyniuk.

Znamienne jest, że co do jednego tematu panuje pełne zrozumienie po obu stronach sporu - chodzi o pieniądze, a konkretnie o finansowanie prokuratur. Zarówno środowisko śledczych, jak i prokurator generalny twierdzą, że niedofinansowanie odbija się ujemnie na skuteczności organów ścigania. Związkowcy dodają ponadto, że dowodzi tego sprawa Amber Gold. Przez półtora roku biegły analizował akta spółki, a i tak nie doszedł do wiążących ustaleń, a zakres badań trzeba było później poszerzyć.

- Prokuratorów zmusza się do szukania najtańszych biegłych. Zanim więc znajdą właściwego, muszą wykonać ileś telefonów do różnych instytucji, a to tylko po to, by znaleźć najtańszego, a niekoniecznie najlepszego i najszybszego - twierdzi prok. Jacek Skała ze ZZPiPP. - Efekty potem są takie, że tani biegli analizują sprawy długo, a śledztwa są, siłą rzeczy, zawieszane. Bywa też, że opinie takich biegłych upadają później w postępowaniu przed sądem.

Życie szybko przyniosło konkretny przykład. Wczoraj media obiegła informacja, iż jedyna jak dotąd oferta kompleksowego zbadania przepływów finansowych w Amber Gold kosztuje... 2 mln zł. Prokuratorów, przyzwyczajonych raczej do stawek rzędu co najwyżej kilku tysięcy złotych, cena mogła przyprawić o zawrót głowy.

Sam prokurator generalny stwierdził wczoraj, że "nie jest satysfakcjonująca". Jak ustaliliśmy wczoraj w Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku, która obecnie prowadzi śledztwo w sprawie Amber Gold, prokuratorzy czekają na odpowiedzi jeszcze innych instytucji i ośrodków naukowych.

- Prokurator generalny wielokrotnie wspominał o konieczności utworzenia Instytutu Ekspertyz, w którym na koszt Skarbu Państwa mogłyby powstawać opinie w najważniejszych sprawach - zauważa prok. Mateusz Martyniuk. - Decyzja w tej kwestii należy jednak do parlamentu...

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki