Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Profesor Jassem: - Dla dobra pacjentów marszałek powinien wycofać się ze złych planów

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Przemek Świderski
Łączenie Wojewódzkiego Centrum Onkologii z Copernicusem to absurd i działanie na szkodę pacjentów - mówi profesor Jacek Jassem

Wiceminister zdrowia Sławomir Neumann określił jako "całkowicie nie fair" zarzucanie marszałkowi województwa, że niszczy pomorską onkologię . Co Pan na to?
Pan marszałek ma rzeczywiście duże zasługi dla onkologii w naszym województwie. Ale niestety nikt nie jest doskonały, zwłaszcza jeśli ma się złych doradców. Ostatnie decyzje Zarządu Województwa Pomorskiego są zupełnie niezrozumiałe i zagrażają zdrowiu mieszkańców.

Zdaniem ministra Neumanna, ze świecą szukać trzeba województwa, które tak dużo jak Pomorskie łożyłoby na onkologię…..
Rzeczywiście, Gdyńskie Centrum Onkologii (GCO) w redłowskim szpitalu i, w znacznie mniejszym stopniu, Wojewódzkie Centrum Onkologii (WCO) otrzymały w ostatnich latach pomoc ze środków samorządowych. Tego nikt nie neguje.

Minister Neumann radził, by marszałek Struk się z Panem spotkał, porozmawiał i uspokoił Pana obawy. Ponoć rozmawiali panowie w ubiegłym tygodniu. Z jakim rezultatem? Ktoś kogoś przekonał?

Owszem, odbyliśmy takie spotkanie. Trwało godzinę. Pan marszałek poprosił mnie na początku, abym uzasadnił moją krytyczną ocenę decyzji wcielenia WCO do Szpitala im. Kopernika. Przepraszam, będę używał tradycyjnej nazwy tej jednostki, bo nie przechodzi mi przez usta obecna koszmarna nazwa: Copernicus Podmiot Leczniczy. Obszernie uzasadniłem swoje stanowisko, po czym poprosiłem (trzykrotnie) pana marszałka o podanie jego argumentów. Niestety nie otrzymałem żadnej odpowiedzi, więc pozostaliśmy przy swoich zdaniach. Na zakończenie pan marszałek zapewnił mnie, że nie jest to decyzja ostateczna i że będzie ją jeszcze konsultował. Dodał także, co jest oczywiste, że musi ją zaakceptować Sejmik Wojewódzki. Sądziłem, że ta rozmowa otworzy mu oczy na to zagadnienie, ale z ostatnich wypowiedzi widzę, że tak się nie stało. W tej sytuacji ponownie zabieram głos w tej sprawie. Nie jest ona polityczna, tu chodzi o zdrowie i życie mieszkańców tego województwa, więc nie pozwolę sobie zamknąć ust.

Marszałek Struk zaapelował w Radiu Gdańsk, "by skończyć tę histerię". Pan nadal uważa, że włączenie WCO w strukturę Copernicusa skończy się dla chorych katastrofą?
Nie wiem, kto tutaj histeryzuje. Ja staram się podjąć merytoryczną dyskusję, ponieważ w sytuacji, gdy chorym dzieje się krzywda, jako lekarz muszę stawać w ich obronie. Traktuję to jako swój moralny obowiązek i wyraz obywatelskiej troski. Decyzję władz marszałkowskich traktuję jako przejaw paternalizmu i powrót do systemu nakazowo-rozdzielczego. Uprzedzę z góry, że nie mam tutaj żadnej osobistej motywacji - klinika, którą kieruję, ma się bardzo dobrze i nie jest zagrożona zapowiadanymi zmianami. Podtrzymuję swoje zdanie: ta decyzja może spowodować katastrofę dla chorych na nowotwory w naszym województwie. Bardzo chciałbym się mylić i nie będę miał żadnej satysfakcji, jeśli moje obawy się potwierdzą.

Słyszałem wspomniany przez panią wywiad z panem marszałkiem w Radiu Gdańsk. Mimo usilnych pytań ze strony pani redaktor Agnieszki Michajłow znowu nie usłyszeliśmy żadnego wyjaśnienia tej decyzji. Ale jej motywy są już znane - wystarczy przeczytać uzasadnienie stanowiące załącznik do projektu uchwały Sejmiku Województwa Pomorskiego. Czytamy tam między innymi: "Włączenie WCO w struktury Copernicus Podmiot Leczniczy ma na celu optymalne wykorzystanie potencjału szpitali marszałkowskich dla celów lecznictwa onkologicznego (…). Działania WCO powinny zostać ukierunkowane na kierowanie chorych na leczenie onkologiczne do ośrodka gdyńskiego. (…) Świadczenia te są nielimitowane i powinny w zdecydowany sposób wpłynąć na poprawę kondycji finansowej pomorskich szpitali pozostających pod nadzorem właścicielskim Województwa Pomorskiego. Włączenie WCO do spółki Copernicus PL spowoduje ukierunkowanie przepływu pacjentów do podmiotów będących własnością województwa pomorskiego. Taki stan docelowy powinien zostać osiągnięty jako niemal natychmiastowy efekt połączenia spółek. (…) Dotychczasowe zorientowanie WCO w kierunku klinik akademickich nie ma dziś istotnego uzasadnienia. W zaistniałej sytuacji korzystne jest przeorganizowanie pomorskiej onkologii i skierowanie głównego strumienia pacjentów onkologicznych do placówek będących we władaniu województwa pomorskiego (…)".

Czyli można powiedzieć: "kawa na ławę". Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. To połączenie nieprawdy z demagogią i wprowadzanie w błąd radnych Sejmiku Pomorskiego. Pomijam okropny, urzędniczy styl tego dzieła. Oczekuję ujawnienia nazwiska jego autora.

Czy włączenie WCO do szpitali marszałkowskich poprawi rzeczywiście sytuację finansową którejkolwiek z tych jednostek?

To dobre pytanie. Czy w ogóle ktokolwiek zrobił analizę skutków ekonomicznych tej decyzji? Wprowadzenie pakietu onkologicznego paradoksalnie spowodowało znaczące pogorszenie wyników finansowych jednostek świadczących usługi onkologiczne. Zniesienie limitów w onkologii jest obłożone takim balastem biurokracji, że nadal wielu chorych nie może się zmieścić w pakiecie. Można powiedzieć, że im więcej onkologii w danej jednostce, tym większe straty. W dużych centrach onkologicznych sięgają one dziesiątków milionów złotych. Jednostki, które dopiero wchodzą w ten system i nie mają w tym doświadczenia, stracą szczególnie dużo.

Zarząd Województwa planuje utworzenie w szpitalu na Zaspie 30-łóżkowego oddziału chemioterapii....
To jakiś absurd. Niemal wszystkim chorym podaje się obecnie chemioterapię w trybie ambulatoryjnym i w innych województwach w Polsce likwiduje się takie łóżka. Nie wyobrażam sobie, żeby NFZ zgodził się na leczenia tych chorych w znacznie droższym trybie hospitalizacji. Można więc sądzić, że sytuacja ekonomiczna tych szpitali raczej się pogorszy niż polepszy i będą one musiały wywiesić białe flagi. Jest to więc typowe myślenie życzeniowe bez żadnych solidnych podstaw, a jego skutki uderzą w chorych. Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy - oddział chemioterapii ma powstać w miejsce istniejącego oddziału interny, który ma być przeniesiony do Szpitala im. Kopernika. Nie wyobrażam sobie tego - proszę zobaczyć, co już obecnie dzieje się w tamtejszym Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Fakty są takie, że w naszym województwie najbardziej brakuje łóżek internistycznych, a kolejne przekształcenia publicznych szpitali w spółki jeszcze tę sytuację pogarszają. Ich pacjentami są na ogół starsi ludzie z wieloma schorzeniami, ich leczenie jest słabo wycenione przez NFZ, więc nikt ich nie chce.

Oddziały ratunkowe szpitali, które mają oddziały internistyczne, pękają w szwach, a chorzy leżą na korytarzach. Szpital na Zaspie dotychczas jakoś ratował tę sytuację - obecnie ma się to zmienić. Apeluję tutaj o roztropność - jeśli jest to tylko kwestia pieniędzy, trzeba zrobić wszystko, aby przekonać NFZ, bo będziemy mieli za chwilę dwie katastrofy: onkologiczną i internistyczną.

Jest plan stworzenia w WCO specjalistycznego ośrodka leczenia raka piersi.

To jest nierealne, ponieważ WCO bez umowy konsorcyjnej z UCK nie spełni wielu infrastrukturalnych i kadrowych wymogów. Ponadto integralną częścią takiego ośrodka jest posiadanie "pod jednym dachem" wszystkich specjalności onkologicznych. WCO nie ma choćby radioterapii, więc taka jednostka mogłaby powstać wyłącznie w ramach wzajemnej umowy z UCK, co w nowej sytuacji będzie bardzo utrudnione.

Czy konsultanci wojewódzcy w dziedzinach onkologicznych wyrazili w tej sprawie opinię?
Nikt ich nie pytał. Jeśli władze marszałkowskie nie mają do nich zaufania, mogły się zwrócić do zewnętrznych ekspertów. Wybrano drogę decyzji we własnym gronie, za zamkniętymi drzwiami.

Co konkretnie zmieni się dla chorych na niekorzyść, gdy WCO i gdańskie szpitale będą zarządzane przez jedną spółkę?
Intencje Urzędu Marszałkowskiego przedstawiłem wcześniej. Mówiąc prostym językiem - chodzi o to, aby chorzy na nowotwory trafiający do WCO przestali być leczeni w UCK (przypominam - w cytowanym wyżej dokumencie "nie ma to obecnie uzasadnienia"). Zamiast do UCK chorzy mają trafiać do tzw. "szpitali marszałkowskich". Według retoryki twórców tego pomysłu, ma to "poprawić dostępność oraz wpłynąć na wzrost jakości udzielanych świadczeń". Chciałbym się dowiedzieć szczegółów, bo fakty są takie, że UCK ma pełną infrastrukturę do leczenia onkologicznego: radioterapię, chemioterapię, chirurgię onkologiczną, hematologię i kliniki narządowe, a oba gdańskie szpitale marszałkowskie, nic im nie ujmując w innych dziedzinach, praktycznie jej nie posiadają. Nie posiadają także specjalistów dziedzin onkologicznych, nie licząc trzech lekarzy pracujących w przychodni onkologicznej na Zaspie. Nie będzie łatwo ich znaleźć, bo liczba onkologów w województwie pomorskim jest bardzo niewielka i wszyscy mają pełne ręce pracy. Nie wiem, jak będą tam wyglądały konsylia wielospecjalistyczne, które stają się obecnie formalnym wymogiem w rozliczaniu świadczeń onkologicznych.

A jak to działało do tej pory?

Województwo pomorskie jest jedynym w Polsce, które nie ma specjalistycznego szpitala onkologicznego. Tę rolę spełniały dotychczas trzy jednostki: UCK, WCO i GCK. WCO i jego poprzedniczka - Wojewódzka Przychodnia Onkologiczna (WPO) - od początku swojego istnienia, czyli od 50 lat, ściśle współpracowały ze szpitalem klinicznym. Kiedy ja zaczynałem pracę w ówczesnej Akademii Medycznej, siedzibą WPO był właśnie nasz szpital, a mój poprzednik, prof. Tadeusz Zieliński, był równocześnie szefem tej jednostki. Przez wiele lat ta więź była naturalna, ułatwiona niewielką odległością dzielącą te jednostki oraz pełną komplementarnością udzielanych świadczeń specjalistycznych. WCO stanowiło bazę ambulatoryjną leczenia onkologicznego, a UCK szpitalną.

Większość chorych kwalifikowano do leczenia szpitalnego w WCO i tam po zakończonym leczeniu wracali na rehabilitację i kilkuletnią dalszą obserwację. Na zasadzie niepisanego, dżentelmeńskiego porozumienia UCK nie tworzyło własnej dużej bazy ambulatoryjnej, a WCO nie miało ambicji przekształcania się w szpital. Większość etatowych pracowników WCO uzyskało swoje specjalizacje w klinikach UCK, a uczelnia miała w WCO, w ramach podpisanej umowy, dodatkową bazę do szkolenia studentów. Wielu lekarzy z tych jednostek należy do gdańskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Onkologicznego i spotykamy się z nimi na wspólnych spotkaniach naukowych. Prowadzimy też razem badania, a większość lekarzy pracujących poza UCK otrzymało swoje stopnie doktorskie w Gdańskim Uniwersytecie Medycznym. Kilka kolejnych przewodów toczy się pod opieką kolegów z mojej katedry. Teraz próbuje się nas poróżnić. Na szczęście wszyscy, niezależnie od miejsca pracy, mamy w tej kwestii podobne zdanie.

Minister Neumann sugeruje, że Gdański Uniwersytet Medyczny konkuruje z WCO.
To nieprawda. Po pierwsze - uniwersytet jest jednostką naukowo-dydaktyczną (pewnie miał na myśli UCK), a WCO leczniczą, po drugie - jak wspomniałem - te instytucje świadczą odrębne usługi i w niczym ze sobą nie rywalizują. W WCO pracuje obecnie, na zasadzie dodatkowego zatrudnienia lub kontraktu, duża grupa lekarzy z UCK, tylko z mojej kliniki dziesięciu. W niektórych przypadkach są to jedyni specjaliści w swoich dziedzinach; bez nich WCO bardzo podupadnie. Oprócz zawodowych łączą nas z kolegami z WCO silne koleżeńskie więzi. Obie instytucje dobrze współpracowały również ze szpitalami marszałkowskimi i Gdyńskim Centrum Onkologii. Wszystkie te ośrodki tworzyły Pomorską Sieć Onkologiczną, wypracowaną w ramach naszych wieloletnich prac w programie "Zdrowie dla Pomorzan". Mam wrażenie, że o tym projekcie już zupełnie zapomniano, a szczytne plany zostaną zniweczone. Niezależnie od obiektywnych trudności staraliśmy się dotychczas we wszystkich jednostkach zapewnić chorym wysoki poziom opieki. Nie "podbieraliśmy" ich sobie, staraliśmy się zapewnić im leczenie najbliżej miejsca zamieszkania, szanując ich wybór. Pewne zawirowania między WCO i UCK powstały na początku bieżącego roku, w związku z wprowadzeniem tzw. "pakietu onkologicznego". Wszystkie te problemy zostały jednak rozwiązane i współpraca układa się dobrze. W najbliższych dniach planowane jest kolejne wspólne posiedzenie naszej "grupy kontaktowej", aby omówić bieżące sprawy.

Chorzy z WCO mają być również kierowani do Gdyni....
Ależ są tam kierowani również obecnie, jeśli mieszkają bliżej Gdyni i chcą tam się leczyć. W rozmowach z nami lekarze z Gdyni podkreślają, że nie chcą, aby ich "na siłę" uszczęśliwiać. Mają co robić i nie wyobrażają sobie, aby jeszcze bardziej obciążać ich obowiązkami. A zmuszanie chorych z Gdańska do leczenia w Gdyni byłoby wręcz nieetyczne. Szpital w Gdyni ma zresztą ostatnio znacznie większy problem. Otóż są plany zlikwidowania tam Zakładu Patomorfologii. Patomorfologia jest "sercem" wszystkich jednostek onkologicznych, bowiem bez badania histopatologicznego nie można rozpoznać nowotworu i właściwie go leczyć. W wielu przypadkach badanie histopatologiczne trzeba wykonać w czasie zabiegu chirurgicznego, bo decyduje to o dalszym przebiegu operacji. W dobie indywidualizacji leczenia onkologicznego rola patomorfologii znacznie wzrosła. Wykonywanie tych badań dla gdyńskiego szpitala w Copernicusie jest szalonym pomysłem i spowoduje znaczny spadek jakości udzielanych tam świadczeń. Czy prezydent Szczurek wie o tym i zgadza się? Jeśli jedynym powodem tych pomysłów są przesłanki ekonomiczne, to chętnie wskażę obszary, w których środki na ochronę zdrowia są rzeczywiście marnowane.

A może konkurencja w ochronie zdrowia daje jakieś korzyści?
Konkurencja kogo z kim i czyim kosztem? Przecież chorzy i tak mają pełne prawo wyboru ośrodka, w którym chcą się leczyć. Dowiedziałem się o jeszcze jednym dziwacznym uzasadnieniu, choć nie ma go w dokumencie dla Sejmiku. Otóż wcielenie WCO do szpitali marszałkowskich ma zapobiec ich odpływowi do jednostek onkologicznych w innych województwach. Nie wiem, w jaki sposób. Baza lecznictwa onkologicznego jest w naszym województwie uboga i trzeba ją powiększyć. Taką szansę stworzy m.in. niezabiegowa część UCK, której budowa rozpocznie się wkrótce. Powstała wcześniej część zabiegowa to obecnie najnowocześniejszy szpital w Polsce. Ale od mieszania herbaty, w której nie ma cukru, nie stanie się ona słodsza.

Jak na takie stanowisko Urzędu Marszałkowskiego odpowie UCK?
Wcielenie WCO do szpitali marszałkowskich spowoduje nieuchronnie reakcję obronną UCK. Szpital Uniwersytecki stworzy własną dużą bazę ambulatoryjną.

Takie WCO bis?
Można tak powiedzieć. UCK w najbliższym czasie wycofa z WCO swoich lekarzy i zatrudni ich w nowo powstającej jednostce. O ile wiem, na razie otrzymają oni polecenie wstrzymania się z podpisaniem nowych umów ze spółką, do której włączone będzie WCO. Ja sam od blisko czterdziestu lat przyjmuję w nim chorych i uczę studentów i z żalem będę się żegnał z tą jednostką. Kilka dni temu pani dyrektor UCK, Ewa Książek-Bator, wskazała mi trzy lokalizacje przyszłej przychodni z prośbą, abym wybrał jedną z nich. Zajmę się tym zaraz po powrocie z urlopu. Zagrozi to bytowi WCO i drastycznie uszczupli jego potencjał w negocjacjach z NFZ, bo przychodnia UCK, oparta o całą infrastrukturę szpitala i zatrudniająca najlepszych specjalistów, będzie dla NFZ bardziej wartościowym partnerem. Przekształcenia spowodują, że co najmniej przez kilka miesięcy będzie trwało zamieszanie, a ofiarami tych harców będą jak zwykle chorzy. Oni już zresztą podjęli opór, zwracając się z listem adresowanym m.in. do pani premier. Protestują też pracownicy WCO, którzy obawiają się, że połączenie ich dobrze działającej i zdrowej finansowo instytucji z borykającymi się z ogromnym zadłużeniem szpitalami marszałkowskimi może spowodować jej zapaść.

Czy widzi Pan Profesor jeszcze jakieś wyjście z tej sytuacji?
Cały czas mam nadzieję, że jeszcze nie jest za późno, aby wycofać się z tych planów. Bardzo też liczę, że radni Sejmiku Wojewódzkiego zagłosują zgodnie ze swoim sumieniem i nie zaakceptują tego nieszczęsnego pomysłu. Chciałbym ich zapytać, czy w sytuacji choroby nowotworowej swoich najbliższych będą im doradzać leczenie w szpitalach, w których naprędce próbuje się tworzyć onkologię, jednocześnie tnąc koszty w zakresie tak podstawowych dziedzin jak patomorfologia? Ja, podejmując swoje decyzje lekarskie, wyobrażam sobie, że dotyczą one moich bliskich. To jest dla mnie dobrym drogowskazem. W tak ważnej sprawie trzeba się kierować dobrem społeczeństwa, a nie dyscypliną partyjną.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki