Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Mirosław Golon: Być może nigdy wszystkiego o Grudniu 70 się nie dowiemy. 50 lat od masakry

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Bilans ofiar Grudnia 70 to 45 zabitych i 1165 rannych
Bilans ofiar Grudnia 70 to 45 zabitych i 1165 rannych Archiwum IPN
Gomułkowska Polska, mimo że po 1956 roku już na pewno nie była tak okrutna i nie tak mocno zależna od Moskwy jak Polska stalinowska, czy ściślej bierutowska, nadal była państwem pełnym zła – podkreśla prof. Mirosław Golon, dyrektor Oddziału IPN w Gdańsku.

Świadkowie Grudnia 70, nawet ci, którzy znajdują się dziś po różnych stronach politycznego dyskursu w Polsce (m.in. Andrzej Gwiazda i Bogdan Borusewicz) zgadzają się, że bez Grudnia 70 nie byłoby Sierpnia 80. Czy to jest najważniejsze dziedzictwo tych kilku tragicznych dni sprzed 50 lat? Jeden z etapów do odzyskania przez Polskę wolności?
Na pewno to jest dziedzictwo najważniejsze, gdy oceniamy protesty z lat 1970-1971 z perspektywy POSIERPNIOWEJ, czyli po 1980 roku, także dziś, bo to mimo upływu lat, cały czas już posierpniowa ocena. Jednak warto dodać jeszcze jeden aspekt dziedzictwa protestów grudniowych w znaczeniu korzystnym, gdy spojrzymy na Grudzień 1970 z perspektywy całej dekady lat siedemdziesiątych, z perspektywy ówczesnych mieszkańców Polski. Na pewno władze komunistyczne od 1971 roku zmieniły, na lepsze, swoje podejście do potrzeb większości mieszkańców. Szczególnie uważnie obserwowano nastroje najliczniejszej grupy, czyli środowisk pracowniczych, i po prostu realnie poprawiono warunki życia, chociaż na pewno nie w stopniu wystarczającym, co w 1980 w pełni się ujawniło. Jednak z ta perspektywa okresu po 1971 roku to nie tylko decyzja z lutego o wycofaniu grudniowych podwyżek, ale znacznie więcej: począwszy od stopniowego wzrostu przeciętnego poziomu wynagrodzeń, poprzez poprawę jakości zaopatrzenia sklepów, a także wielkie inwestycje w budownictwo mieszkaniowe, co chociaż części społeczeństwa pozwoliło poprawić znacząco warunki życia. Oczywiście ta kwestia może być też postrzegana szerzej i teraz właśnie także już w powiązaniu z ogromnym sukcesem Polaków, jakim było stworzenie „Solidarności”. W takim ujęciu dziedzictwem Grudnia będzie uniwersalnie już uznanie, że protesty przeciw złej władzy, przeciw błędom władzy, mimo często wysokich kosztów, mogą mieć efekt pozytywny. Zła władza podejmie próbę bycia lepszą, czy trochę lepszą. Złą politykę, będzie próbowała zastąpić chociaż trochę lepszą. Protesty z Grudnia 1970 roku mają więc w takim ujęciu ogólne przesłanie wskazujące, że czasem można zło naprawić. Oczywiście należy podkreślić fundamentalną kwestię. Gomułkowska Polska, mimo że po 1956 roku już na pewno nie była tak okrutna i nie tak mocno zależna od Moskwy jak Polska stalinowska, czy ściślej bierutowska, nadal była państwem pełnym zła. Niesprawiedliwym w bardzo wielu aspektach, m.in. bez rzetelnie rozliczonych zbrodni okresu stalinowskiego. Szerzej rzecz ujmując, w życiu politycznym PRL była krajem bez wolności typowej dla demokracji, w życiu kulturalnym z tego samego powodu. Oczywiście fatalnie działo się też w życiu gospodarczym, gdyż komunistyczny model niszczył szanse na powszechny dobrobyt, gwarantując za to masową biedę. PRL była źle rządzona, była biedna, opresyjna, dająca mieszkańcom bardzo skromne perspektywy w każdym aspekcie życia. Była też krajem pozbawionym suwerenności, zależnym od Związku Sowieckiego. To wszystko jak najbardziej uzasadniało protesty. Zapewne wśród tysięcy ich uczestników znajdziemy zróżnicowane motywacje, dla jednego ważniejsze były kwestie ekonomiczne, i na pewno były w grudniu dominujące, ale dla innych może także sprawy ze sfery politycznej czy nawet kulturalnej. Ta świadomość uczestników protestów na pewno rosła w następnych latach, już w styczniu 1971 roku, gdy upominano się bardzo wyraźnie o coś więcej niż chleb, o prawdę, o wolność słowa, o wolność … . Najprościej odpowiedzieć na ostatnią część pytania. Na pewno to jeden z ważnych etapów w drodze do pełnej wolności, gdyż każdy słuszny, uzasadniony protest przeciw złu buduje siłę protestujących jeżeli przetrwają. Znamy to ze zrywów narodowych pod zaborami, z różnych protestów i działań na rzecz sprawy polskiej.

Czy o Grudniu 70 wiemy już wszystko, czy wszystko zostało ustalone, opisane?
Na pewno wiemy bardzo dużo. Pięćdziesiąt lat, w tym 30 bez cenzury, a i wcześniej trochę napisano, sporo źródeł wytworzono, to sporo czasu. Także tysiące stron z kilkudziesięcioletniego śledztwe, które już są i jeszcze na pewno latami będą ciekawą i inspirującą lekturą dla znawców i pasjonatów. A więc, krótko podsumowując, wiemy niezwykle dużo, ale jak w każdej dużej kwestii, w wydarzeniu wielodniowym (a tło w ujęciu chronologicznym wielomiesięczne) z udziałem tysięcy głównych, i setkami tysięcy towarzyszących uczestników, na pewno nie wszystko. I na pewno nigdy wszystkiego się nie dowiemy, chociażby dlatego, że wielu bohaterów zmarło nie zostawiając relacji. Oczywiście nie znamy też wszystkich potencjalnie możliwych do spenetrowania zasobów archiwalnych. Przede wszystkim w Moskwie (zasoby władz partyjnych i administracyjnych Związku Sowieckiego oraz komunistycznej policji politycznej, czyli przede wszystkim KGB) oraz w Podolsku pod Moskwą (Centralne Archiwum Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej). Zapewne to stamtąd kiedyś pojawią się nowości, ciekawostki, a może nawet istotne dla pogłębienia wiedzy o grudniu dokumenty. Jednak już obecnie warto podkreślić, że dysponujemy obecnie całą grupą publikacji, szczególnie istotne są te z ostatnich kilkunastu lat, które są niezwykle dogłębnymi opisami Grudnia 1970 roku. Krótko tylko wymieniając kilka przykładowych prac należy podkreślić nadal najważniejszą monografię, autorstwa Jerzego Eislera: Grudzień 1970. Geneza, przebieg, konsekwencje, Warszawa 2012. Licząca ponad pięćset stron praca jest efektem wielu lat badań Autora nad historią polityczną PRL i to w niej znajdziemy m.in. podkreślenie oczekiwania na otwarcie archiwów rosyjskich, aby rzeczywiście napisać coś nowego o Grudniu. Jest szansa, że praca ta będzie niedługo dostępna także w wersji elektronicznej. Powstały także bardzo cenne prace dotyczące historii protestów grudniowych z perspektywy lokalnej. Przykładowo dla Pomorza Zachodniego: Michał Paziewski, Grudzień 1970 w Szczecinie (Szczecin 2013, ss. 552), czy ważne wydawnictwo źródłowe Eryka Krasuckiego (Przesilenie. Szczecińskie społeczeństwo i władza w styczniu i lutym 1971 r., Szczecin 2010, ss. 720). Dla terenu Gdańska i Gdyni należy szczególnie podkreślić prace grupy młodych badaczy. W tym roku opublikowali oni dwie kolejne: Piotr Brzeziński, Robert Chrzanowski, Anna Nadarzyńska-Piszczewiat, Zbrodnia bez kary. Grudzień 1970 w Gdyni. Przebieg wydarzeń. Represje. Walka o prawdę. Najdłuższy proces III RP, Gdynia 2020, ss. 500; Daniel Gucewicz, Piotr Abryszeński, Grudniowa kolęda. Kościół katolicki w trójmieście wobec grudnia ’70, Gdańsk – Warszawa 2020, ss. 376). Młode pokolenie historyków, którzy już wyspecjalizowali się w grudniowej problematyce, gwarantuje, że badania będą kontynuowane.

W PRL-u okoliczności były tuszowane, mieliśmy narrację o „zamieszkach chuligańskich” … Świadkowie mówią też o większej liczbie ofiar...
Może najpierw od pytania konkretniejszego. Liczba ofiar była już w grudniu 1970 roku przedmiotem powszechnej dyskusji w domach mieszkańców miast objętych protestami, a często i dużo dalej, po prostu w całej Polsce. Pojawiały się , nie oparte na konkretnych danych, liczby oscylujące wokół kilkuset a czasem więcej ofiar śmiertelnych. Ukrywanie przez władze prawdy, i generalnie cenzurowany model zakłamanych, nasyconych komunistyczną propagandą informacji, często będących próbami dezinformacji w naturalny sposób rodził reakcje obronne. Jedną z nich była niewiara w jakiekolwiek oficjalne dane i przekonanie, że prawda jest straszniejsza, że ofiar było dużo więcej. I na pewno tak dokładnie było w wypadku rannych, pobitych, poszkodowanych podczas protestów ale bez utraty życia. Brutalna, czasem wręcz okrutna władza, skutecznie odstraszała obywateli – o ile tylko nie musieli – od rejestrowania się w jakiejkolwiek formie jako ewentualni uczestnicy protestów. Kto mógł próbował leczyć się sam, potajemnie. Oficjalne dane dotyczące rannych są w naturalny sposób niepełne. Podkreślmy, że rzeczywiste możliwości zbierania pełnych informacji pojawiły się prawie 20 lat po Grudniu. W latach 1980-1981 mimo licznych sukcesów, jak wybudowanie pomników ofiar, był zbyt krótki czas i zbyt skromny był wówczas jeszcze zakres możliwości na efektywne zebranie istotniejszych materiałów do zbrodni grudniowej. Oczywiście próby podejmowano, czego dowodzi cała grupa prac wydanych w niezależnym obiegu wydawniczym w latach osiemdziesiątych. Jednak generalnie, to dwudziestoletnie opóźnienie w uporządkowanym, swobodnym zbieraniu danych na pewno uniemożliwiło po prostu zebranie wielu informacji, gdyż chociażby zmarło wielu świadków, a innym pamięć nie służyła już zbyt znakomicie. Jednak w wypadku ofiar całkowicie nieodwracalnych i najbardziej dotkliwych, czyli śmiertelnych, sytuacja jest na pewno inna niż z rannymi. W tym wypadku bowiem inny jest rząd wielkości, nie o tysiące, ale o dziesiątki osób ewentualnie może toczyć się spór. W tej kwestii trudno uwierzyć, aby do organizacji, instytucji, stowarzyszeń zajmujących się w różnych aspektach Grudniem 1970, a taką organizacją stał się np. już w 1980 roku NSZZ „Solidarność”, nie dotarły tak ważne informacje jak nowe dane – gdyby były? – o śmierci nieznanych dotąd ofiar. Nawet gdyby nie w latach 1980-1981, to po 1989. Przypuszczenia wielu świadków Grudnia, że ofiar było dużo więcej nie zostały w wypadku ofiar śmiertelnych potwierdzone. Powołam się w tym wypadku na dość ważny swoisty sprawdzian w tej kwestii, jakim była publikacja sprzed pięciu lat (IPN wspólnie z Polska Presse), czyli praca trzech znawców tematu (Piotr Brzeziński, Robert Chrzanowski, Tomasz Słomczyński) Pogrzebani nocą. Ofiary Grudnia ’70 na Wybrzeżu Gdańskim. Wspomnienia, dokumenty. W tej ważnej publikacji zamieszczono dwa podrozdziały, w których wspomniano o ofiarach śmiertelnych różnych zdarzeń, w których można doszukiwać się pewnego ‘grudniowego tła’. Zacznijmy od związku luźniejszego z grudniem, ale jednak. Przykładowo wypadek z 20 stycznia 1971 r. w Gdańsku, gdy prowadzony przez pijanego kierowcę milicyjny samochód spowodował śmierć dwóch piętnastoletnich uczennic. Miejsce i bardzo bliski grudniowych protestów czas wypadku w naturalny sposób w pewnym stopniu wiązał tę styczniową zbrodnię ‘drogową’ z tym co stało się miesiąc wcześniej. Takich tragicznych zdarzeń było co najmniej kilka. Jednak były i znacznie bardziej związane z grudniem wypadki. Jak śmierć 16 stycznia 1971 r. w gdańskim szpitalu zakaźnym Jerzego Tonowicza. Według danych przekazanych przez najbliższych został on grudniu uderzony milicyjną pałką w głowę. Autorzy opisali jeszcze inne, nadal nierozstrzygnięte w definitywny sposób sprawy (m.in. śmierć liczącego 70 lat Mariana Helle 15 grudnia 1970 r. w Gdańsku, śmierć Czesława Krzaneckiego pod koniec stycznia 1971 w Gdańsku , śmierć 29 maja 1971 roku w Gdyni Emiliana Bilińskiego). Mija właśnie pięć lat od tej publikacji, a generalnie 30 lat od czasu, gdy pojawiły się duże (chociaż przez lata z różnymi utrudnieniami natury ‘postpeerelowskiej’) możliwości badania zbrodni z czasów Polski Ludowej. Gdyby pojawiła się jakaś rzetelna informacja na temat nowych ofiar to byśmy już ją zweryfikowali i upowszechnili. Pojawiały się tropy, ale nie informacje które dałoby się potwierdzić. Wśród tropów były np. wskazane jako poległe w Grudniu 1970 r konkretne, prawdziwe osoby, także uczestnicy protestów. Jednak okazywały się błędne, gdyż osoby te przeżyły. Ale oczywiście nie należy wykluczać możliwości niespodziewanego odkrycia, może kiedyś? Oczywiście pewnym jest, że część osób poszkodowanych w grudniu, jak E. Biliński, czy J. Tonowicz, a zapewne i kilka, kilkanaście, a może i kilkadziesiąt osób? mogło w wyniku ran, poszkodowania w grudniu 1970 roku umrzeć wiele tygodni, czy miesięcy później. To jednak bardzo skomplikowana do zbadania kwestia. Po tylu latach trudno o definitywne ustalenia i pozostaną raczej przypuszczenia. Przypuszczam, że w następnych latach wręcz będzie przybywać takich tropów, ale bez możliwości ostatecznej weryfikacji.

Zdjęcie zrobione 17 grudnia 1970 r. na ulicy Czerwonych Kosynierów w Gdyni. Budynek w tle to prawdopodobnie ul. Morska 51, czoło pochodu z ciałem Zbigniewa Godlewskiego (jeszcze bez drzwi)

Masakra na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]


Czy to, że Grudzień 70 jest nierozliczoną zbrodnią, jedną z najbardziej krwawych w najnowszych dziejach Polski, nadaje mu szczególnego, symbolicznego znaczenia?

- Z całą pewnością tak. Bliscy, znajomi, sąsiedzi, wszyscy czekali na sprawiedliwość. Na sąd nad winnymi. Każda zbrodnia, w której sprawcy, lub znaczna część winnych uniknęła kary ma podwyższoną rangę. Z natury rzeczy wymaga innej formy rozliczenia, aby chociaż zbliżyć się do sprawiedliwości. Z tym, że nierozliczonych zbrodni, uwzględnię tylko spojrzenie z polskiej perspektywy, jest mnóstwo. Całe pasmo sowieckich prześladowań wobec Polaków, chociażby z lat 1937-1938 w samym Związku Sowieckim, czy wieloletnie pasmo rozmaitych działań od 1939 roku, w tym działania o ewidentnie ludobójczym charakterze, jak Zbrodnia Katyńska czy masowe deportacje. Także nasz ‘polski’ stalinizm z lat 1944-1956. Z tysiącami pomordowanych w okresie terroru firmowanego przez lokalnych komunistów z Bierutem, a częściowo także i Gomułką na czele. Zbrodni, chociaż było ich już dużo mniej, ale nadal nierozliczonych nie zabrakło i w późniejszych latach Polski Ludowej, aż po mordy na kapłanach z 1989 roku. Wśród nich jest także ‘zbrodnia bez kary’ z 1970.


Prokurator Szegda, prowadzący proces w sprawie sprawstwa kierowniczego masakry w Grudniu 70 podkreślał, że ta sprawa to jego zdaniem jest swego rodzaju przestrogą dla każdej władzy – użycie broni palnej i ostrej amunicji wobec demonstrujących zamiast rozmów zawsze będzie zbrodnią. Czy jako historyk ma Pan podobną refleksję?

To jest sprawa oczywista. Sprawowanie władzy to nie tylko splendor, znaczenie, pozycja, przywileje, ale także, a może i przede wszystkim – wielka odpowiedzialność. Im wyższa władza, tym wyższa odpowiedzialność. Siła użyta ze skutkami zupełnie nieodwracalnymi, jak np. utrata życia czy ciężki uszczerbek na zdrowiu (kalectwo i itp. konsekwencje), to ogromna odpowiedzialność. Dlatego każde państwo wprowadza bardzo szczegółowe regulacje dotyczące jej użycia. Jeżeli ponadto państwo jest demokratyczne – PRL takim państwem nie była!! – to ma bardzo wypracowane i rozbudowane mechanizmy rozwiązywania sporów. W życiu politycznym to szereg wyborów (np. samorządowe, parlamentarne, prezydenckie), w życiu społecznym, np. w relacjach: organizacje pracownicze (związki) – pracodawcy (także ustawodawca regulujący sferę pracy), to różne mechanizmy negocjacji, dialogu społecznego itp. To także demokratyczne wolności indywidualne i zbiorowe, jak wolność słowa, jak prawo do zgromadzeń, do zrzeszania się itp. To m.in. organizacje społeczne, różnorodne stowarzyszenia, od zajmujących się ekologią, czy turystyką, działaniami artystycznymi, naukowymi, tworzą w społeczeństwie sieć relacji pozwalających w sposób zgodny z prawem, zorganizowany, ale zarazem cywilizowany, kulturalny (najczęściej, gdyż są wyjątki) artykułować stanowisko poszczególnych grup ludności. Najczęściej władzom demokratycznych państw ale także aktywnym w tych państwach organizacjom i stowarzyszeniom udaje się realizować dobrze politykę pokojowego rozwiązywania sporów.

Od tamtych wydarzeń mija pół wieku. Obok badań historycznych ważne jest też upamiętnienie Grudnia 70, znaczenie tamtych wydarzeń oraz ofiar. Czego możemy spodziewać się w kwestii pamięci o Grudniu 70 w czasie ważnej rocznicy?
Na stronach internetowych IPN zamieszczono dokładnie dwa tygodnie przed obchodami szereg ważnych materiałów informujących o działaniach Instytutu związanych z 50. Rocznicą. W tym materiale uporządkowano wszystkie informacje o wystawach, publikacjach, upamiętnieniach, innych działaniach edukacyjnych i naukowych, a nawet artystycznych (okolicznościowe koncerty transmitowane przez radio, dedykowane pamięci ofiar w Gdańsku i Gdyni). Opowiem więc tylko w dużym skrócie o wybranych działaniach. O najnowszych publikacjach częściowo już wspomniałem wyżej, dodam tylko, ze pojawi się także nowe opracowanie z bardzo dużą częścią albumową dla Szczecina. A w trójmieście będziemy udostępnią okolicznościową broszurę poświęconą ofiarom śmiertelnym (zarówno w formie papierowej, jak i internetowej). Wspomniane dwie książki zaprezentujemy publicznie (przez internetową transmisję) w same rocznice najważniejszych wydarzeń. Grudniową kolędę … w środę 16 grudnia o godz. 12.30, a gdyńską Zbrodnię bez kary …, w czwartek o 12.00. Zapraszamy wszystkich zainteresowanych spotkaniem z autorami i dyskusją przed ekrany (gdansk.ipn.gov.pl). Bardzo ważne będą wystawy poświęcone tematyce grudniowej. Najważniejsza jest najnowsza i największa (32 panele), przygotowana wspólnie przez Oddziały IPN w Gdańsku i Szczecinie. Zatytułowano ją Powstanie Grudniowe 1970. Stanie jednocześnie w Szczecinie, Elblągu (plac Solidarności), Gdańsku (plac Solidarności) i Gdyni (skwer Kościuszki). Ze względu na epidemię nie będzie uroczystego otwarcia, a tylko symboliczne i przede wszystkim przekaz elektroniczny. Oczywiście wystawy zostaną na dłużej, więc chociaż niektórzy spacerowicze zapewne obejrzą je bezpośrednio. Poza Powstaniem Grudniowym zaprezentujemy wystawę przygotowaną rok temu: Bunt Robotników 1970-1971 (przed siedzibą Oddziału w Gdańsku przy al. Grunwaldzkiej). Także w Elblągu staną dwie wystawy, poza Powstaniem drugą będzie wystawa Grudzień 1970 w Elblągu w dokumencie archiwalnym (przy katedrze św. Mikołaja). 17 grudnia 2020 roku na budynku kas biletowych SKM Gdynia Wzgórze św. Maksymiliana zostanie odsłonięta (zapraszamy do transmisji w internecie) tablica upamiętniająca sześć gdyńskich ofiar śmiertelnych, które poległy w tej części Gdyni. W 11 miastach w całej Polsce, w dziennikach grupy Polska Press w piątek 11 grudnia ukaże się okolicznościowy, liczący 20 stron, dodatek prasowy poświęcony problematyce grudniowej. Łącznie w nakładzie ponad 300 tys. egzemplarzy. Cały czas bardzo ważna jest centralna strona internetowa IPN, na której można znaleźć zmodyfikowany niedawno blok portali tematycznych, pod łącznym tytułem: ‘Polskie miesiące’. Jedna z części tego materiału to ‘Grudzień 1970’.

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Prof. Mirosław Golon: Być może nigdy wszystkiego o Grudniu 70 się nie dowiemy. 50 lat od masakry - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki