Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Maria Libiszowska- Żółtkowska: Dla niektórych biskupów mogą znaleźć się inne zajęcia - w Watykanie [ROZMOWA]

Agnieszka Kamińska
Prof. Maria Libiszowska- Żółtkowska: - Obawiam się, że działania ewentualnej  komisji ds. pedofilii będą pozorne
Prof. Maria Libiszowska- Żółtkowska: - Obawiam się, że działania ewentualnej komisji ds. pedofilii będą pozorne mat. prasowy
Problem pedofilii wśród księży może przełożyć się na pustoszejące kościoły, ale nie wszędzie - mówi prof. Maria Libiszowska-Żółtkowska, socjolog religii z UW.

Reakcje duchownych na film braci Sekielskich o przypadkach pedofilii w polskim Kościele są różne. Jezuita ks. Jacek Prusak podczas niedzielnego kazania mówił o stadzie wilków w koloratkach. Prymas Polski przepraszał za przewiny ludzi Kościoła, w tym tonie mówiło wielu innych biskupów. Arcybiskup Głódź stwierdził jednak, że byle czego nie ogląda, ale potem za te słowa przeprosił. Wielu księży nie chce nic mówić. Dlaczego te reakcje są tak różne?
- Wydaje się, że cechy charakterów duchownych mają tu pierwszeństwo nad standardami i wzorcami obowiązującymi w instytucji, w której pracują. Niektórym duchownym jest być może łatwiej mówić otwarcie o tym, co myślą. Jezuita ks. Jacek Prusak przyznał przecież, że został księdzem, bo ktoś z jego bliskich został w przeszłości skrzywdzony przez księdza. Dla niego wybór drogi duchownego miał być swoistą pokutą czy też próbą poprawy instytucji od środka. Prymas abp. Wojciech Polak wypowiadał się w sposób wyważony, mając na uwadze autorytet urzędu, który sprawuje. Arcybiskup Głódź być może wiedział o czynach księdza Franciszka Cybuli, nieżyjącego już kapelana Lecha Wałęsy, który w filmie przyznał się do molestowania dziecka. W związku z tym jego sytuacja wydaje się być bardzo trudna i z tego może wynikać jego pierwsza reakcja na ten film. Ale przecież to nie jest jedyna budząca wątpliwości postawa wobec problemu. Jeszcze niedawno arcybiskup Marek Jędraszewski skłaniał się w kierunku zrozumienia motywów sprawców, niejako usprawiedliwiając ich. Niektórzy duchowni być może milczą, bo według nich, mówienie o pedofilii wśród księży to atak na Kościół i nie powinniśmy tego tematu w ogóle poruszać.

ZOBACZ TAKŻE:

Jeden z polityków PiS powiedział, że znowu przed wyborami mamy film atakujący Kościół. Czy problem pedofilii w Kościele może wpłynąć na wynik wyborów?
- Przy stawianiu znaku równości między Kościołem i państwem, co czyni PiS, wydaje się, że w pewien sposób może wpłynąć, choć nieznacznie. Może mieć większe przełożenie na pustoszejące kościoły w niedzielę i to też nie wszędzie. Może to dotyczyć raczej kościołów w dużych miastach niż w małych miejscowościach. Postawa osób, które wierzą w Boga, ale nie identyfikują się z instytucją Kościoła, nie zmieni się. A osoby, które nie są głęboko zanurzone w wierze, ale za to są zainteresowane udziałem w Kościele instytucjonalnym, nadal będą chodzić do kościoła. Będą sobie racjonalizować problem pedofilii. Powiedzą, że został on stworzony przez wrogów Kościoła. Osoby, których wiara jest letnia, pewnie i tak, systematycznie, przestawałyby chodzić do kościoła. Problem pedofilii może być dla nich pretekstem, by rezygnować z udziału we mszy świętej. Ale gdybyśmy nie mówili dziś o pedofilii, to oni znalazłyby inny pretekst.

Od 1 czerwca biskupi będą mieli obowiązek zgłaszania do Watykanu każdego przypadku molestowania nieletnich z podległych im parafii. Pojawiają się głosy, że niektórzy biskupi, podejrzani o ukrywanie sprawców lub o brak wyjaśnienia zgłoszonych im spraw, powinni już teraz oddać się do dyspozycji papieża. Takie sugestie padają choćby w kierunku metropolity Głódzia.
- Słyszymy zdecydowane wypowiedzi, również ludzi Kościoła, którzy odważnie mówią o konieczności radykalnych zmian. Mówią, że konieczny jest wstrząs. Chcą, aby poleciały głowy również te z wyższych półek. Kto wie, episkopat być może będzie musiał znaleźć jakąś głowę. A może już ją znalazł? Przydałby się kozioł ofiarny, którego rzuciłoby się gawiedzi na pożarcie po to, by powiedzieć, że się działa, że się oczyszcza Kościół. Większość biskupów tuż po emisji filmu przyjęła postawę bardzo łagodną i przepraszającą, nie można było tego powiedzieć o metropolicie gdańskim. Być może, choć to tylko moje przypuszczenie, dla arcybiskupa Głódzia znajdzie się jakieś inne zajęcie w Watykanie? Może nie tylko dla niego.

CZYTAJ TAKŻE:

Czy powinna powstać niezależna komisja, która zbada przypadki krzywdzenia dzieci?
- Jestem sceptycznie nastawiona do takiej komisji. Mam wątpliwości, czy ona może być efektywna. Jak będą wyglądały jej prace? Będą przesłuchiwać księży, w dużej mierze już staruszków? Czy oni potem trafią do więzienia? Obawiam się, że działania komisji będą pozorne i będą miały charakter pokazowy. Będzie bardzo trudno udowodnić księżom winę. Te sprawy będą się ciągnąć latami. Jeśli nie ma świadków, nagrań lub przyznania się do winy księdza - jak to widzimy w filmie Sekielskich - to mamy słowo przeciwko słowu. Myślę, że większość skrzywdzonych osób, również już dorosłych, nigdy nie powie o molestowaniu. One mają świadomość, że pojawią się podejrzenia o kłamstwo, pytania o to, dlaczego dopiero teraz o tym mówią. Na pewno wiele osób może mieć wręcz poczucie współwiny i obawiać się reakcji środowiska. W Tylawie kobieta, która ujawniła, że ksiądz molestował dziewczynki, została prawie zlinczowana przez parafian. Film Sekielskich pokazuje tylko wierzchołek góry lodowej. Tak samo jak raport Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego. Według niego, między 1990 a 2018 r. skrzywdzonych zostało 625 dzieci. Rzeczywista liczba na pewno jest wyższa. Na szczęście coraz więcej się o pedofilii mówi, zmienia się mentalność, uczymy dzieci reagowania na niewłaściwy dotyk. Wcześniej dzieci były traktowane przedmiotowo, były własnością swoich rodziców. Bawili się nimi niektórzy księża, ale też ojcowie, konkubenci matek, wujkowie... Paulina Młynarska jako 14-latka zagrała w rozbieranej scenie w filmie Wajdy i nikt z ekipy filmowej nie widział w tym nic złego, bo przecież grała u słynnego reżysera. Dopiero teraz pojawia się refleksja, że to było skandaliczne, że tę scenę mogła zagrać dublerka. Nie wiem, czy dziś znajdzie się jakaś matka, która zgodziłaby się na wyjazd swojego dziecka z księdzem. Kiedyś to była nobilitacja, wyróżnienie, że ksiądz dostrzegł dziecko i zabrał je na wycieczkę.

Niektórzy zarzucają biskupom, że nie wydalali ze stanu duchownego księży skazanych za wykorzystywanie seksualne dzieci. Biskupi tłumaczą, że pozostawienie przestępcy w kapłaństwie czasem lepiej chroni przed nim społeczeństwo.
- Tak, ale jest wiele innych miejsc w Kościele, do których mogli być kierowani. Księża mogli złożyć śluby zakonne i iść do zamkniętych zakonów. A tymczasem przerzucano ich z parafii do parafii, jak zgniłe jajo. Dla księży, którzy nadużywają alkoholu są specjalne domy odwykowe, jest ich w Polsce kilka. Biskupi mogli pomyśleć o podobnych ośrodkach dla księży-pedofili. Tu pojawia się też inny problem. Księża-pedofile najczęściej nie uważają, że popełnili grzech, że są winni. Jeden z księży, bohaterów filmu, powiedział, że nigdy nie spowiadał się z krzywdzenia dzieci. I pewnie nie tylko on. Pytanie więc, czy ci księża spełniają swoja rolę przy ołtarzu. Msza, którą odprawiają jest przecież nieważna, jest profanacją. Tylko ksiądz w stanie łaski uświęcającej może odprawiać mszę. Jest to zapisane w prawie kanonicznym. Godzenie się na to, by tacy księża odprawiali msze jest więc krzywdzeniem całej wspólnoty wiernych. Rodzi się też pytanie, dlaczego ci ludzie trafili do seminariów i otrzymali święcenia, skoro nie potrafią rozeznać co jest dobre, a co złe. Czy ci księża, ale też ci, którzy przymykali oko na nieprawidłowości, mają w sobie autentyczną wiarę, czy może tylko odgrywają rytuał mszy świętej jak aktorzy?

Afery pedofilskie w Irlandii spowodowały głęboki kryzys w tamtejszym Kościele. Dlaczego w Polsce biskupi nie podjęli zdecydowanych kroków? To naiwne myśleć, że te sprawy u nas nie wyjdą na jaw.
- Buta, pycha, nadmierna pewność siebie - to są przewiny wielu biskupów. Oni być może uważali, że polska religijność jest niezachwiana, bo nie jesteśmy tak liberalni jak inne kraje Europy Zachodniej. Sądzili, że u nas nikt nie będzie wytykał księżom nieprawidłowości, bo jesteśmy jednym z najbardziej katolickich krajów. A jeśli ktoś zacznie wytykać, to się powie, że to wróg Kościoła, że to jakiś gender. W ostatnim czasie mieliśmy co prawda głośny przypadek arcybiskupa Józefa Wesołowskiego, który na Dominikanie krzywdził dzieci, ale tę sprawę zbagatelizowano. Pojawiło się przekonanie, że to właściwie nie nasz biskup, bo podlegał nuncjaturze papieskiej, a Dominikana jest daleko.

Kościół irlandzki musiał wypłacić ofiarom księży pedofil miliony euro. U nas może być podobnie?
- W USA jedna z parafii nawet zbankrutowała, bo musiała wypłacić ogromne odszkodowanie. Tę sprawę nasz episkopat powinien uregulować. Odszkodowania były już w Polsce wypłacane przez księży na podstawie wyroków sądowych. Był też wyrok, na podstawie którego odszkodowanie zapłacił zakon. Ale sprawa odszkodowań jest kontrowersyjna. Bo jeśli miałby płacić Kościół, np. poprzez swoje parafie, to tak naprawdę płaciliby wszyscy, którzy dają na tacę. Dlaczego mamy płacić za wybryki pedofila? Może powinien zostać utworzy kościelny fundusz, z którego by takie odszkodowania były płacone?

Czy czeka nas w przyszłości Kościół niszowy, a może Kościół wielu nisz? Niektórzy, również duchowni, mówią o podziale Kościoła na Kościół episkopatu i reszty wiernych. Czy tak możemy mówić?
- Zawsze władzy się nie lubi, bo władza to są ci inni. A my jesteśmy tą prawdziwą solą ziemi, ci sprawiedliwi i uczciwi… Takie jest stereotypowe myślenie. Byłoby wielką niesprawiedliwością, by cały episkopat traktować jednakowo, zasiadają w nim różni biskupi, to nie jest monolit. I ten dualistyczny podział nie jest dla mnie taki oczywisty. Natomiast już teraz możemy mówić o Kościele wielu nisz, istnieje w nim wiele mniejszych i większych enklaw - np. radykalna, skupiona wokół Radia Maryja lub księdza Piotra Natanka, który co prawda otrzymał karę kościelną, ale ma wielu zwolenników - Rycerzy Chrystusa Króla. Mamy enklawę utworzoną wokół „Tygodnika Powszechnego”. Umacniają się też lokalne, parafialne wspólnoty. Są kościoły, do których się chodzi, a innych się unika.

POLECAMY w SERWISIE DZIENNIKBALTYCKI.PL:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki