Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. M. Mrozowski: Latkowski ośmieszał państwo. Teraz wygląda na to, że padł ofiarą manipulacji

rozm. Tomasz Rozwadowski
- Jeśli rewelacje "Rzeczpospolitej" się potwierdzą, to sprawa się zamyka, a rząd się wzmocni, czego nie było zapewne w intencjach podsłuchujących. Życzę panu Latkowskiemu, by spokojnie odpoczął, jakieś dwa lata, i się porządnie zastanowił nad tym, co zrobił - mówi prof. Maciej Mrozowski, medioznawca ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w rozmowie z Tomaszem Rozwadowskim.

Jak podała w piątek "Rzeczpospolita", Łukasz N., menedżer restauracji Roberta Sowy, twierdzi, że sprzęt nagrywający użyty w aferze podsłuchowej tygodnika "Wprost" wręczył mu dziennikarz śledczy Piotr Nisztor, współpracownik tego magazynu. Co ta informacja zmienia w całej sprawie?
Jeśli ta informacja się potwierdzi, to zmienia wszystko! Odwraca całą sytuację. W takim przypadku mamy do czynienia z polskim odpowiednikiem afery "News of the World", z tym że w Wielkiej Brytanii robiono to sprytniej. Teraz i Piotr Nisztor, i naczelny "Wprost" mają duży problem, który może się skończyć odpowiedzialnością karną, może też doprowadzić do upadku tygodnika, który całkowicie utraciłby w ten sposób wiarygodność. Dziennikarze i menedżer restauracji, zakładając nielegalny podsłuch, popełnili przestępstwo, w dodatku można im będzie udowodnić działanie z niskich pobudek. W pył rozpadną się bajki o odpowiedzialności za sprawy państwa, która miała być powodem publikacji pierwszej porcji stenogramów pochodzących z tych podsłuchów. Jeśli rewelacje "Rzeczpospolitej" się potwierdzą, to sprawa się zamyka, a rząd się wzmocni, czego nie było zapewne w intencjach podsłuchujących. Życzę panu Latkowskiemu, by spokojnie odpoczął, jakieś dwa lata, i się porządnie zastanowił nad tym, co zrobił.

Całą rozmowę przeczytasz też w sobotnio-niedzielnym, papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" z 21-22.06.2014 r.

Rząd się wzmocni?
Z tego powodu, że został nieuczciwie zaatakowany. Z nagrań wynika, że politycy zastawiali się, co zrobić, by nie dopuścić do władzy opozycji. A tak działają partie rządzące w systemach demokratycznych. Na tym polega normalna walka polityczna w demokracji i minister Sienkiewicz i prezes Belka w swoich rozmowach tej granicy nie przekroczyli.

Co afera podsłuchowa może zmienić w obrazie mediów w Polsce?
Ta sprawa pokazała dominującą pozycję, jaką zajęły media w Polsce. I może doprowadzić do korekty tej sytuacji, częściowego chociaż powrotu do normalności. Bo stało się tak, że media miały więcej realnej władzy niż rządzący, niż władza polityczna. Doszło do mediokracji. Władzę polityczną chronią oczywiście przepisy prawa, policja i służby specjalne, ale to media, chronione zresztą i wspierane przez prawo prasowe, mają silniejszą broń, którą jesteśmy my. Oni strzelają nami, używają nas w charakterze amunicji. Czytelników, widzów, słuchaczy. Media osiągnęły potężne wpływy i mają maksimum wolności, równocześnie bojąc się odpowiedzialności. Teraz poczucie odpowiedzialności za własne publikacje ma szansę wrócić.

Co Pan myśli o wejściu Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego do redakcji "Wprost"?
Oprócz tego, że sama akcja była ewidentnie spartaczona, że dziennikarzy było tam więcej niż agentów i że to agenci mogli się czuć w tej sytuacji bardziej zagrożeni, było pełne uzasadnienie do takich działań. Zresztą bez względu na to co państwo zrobi, reakcja mediów będzie negatywna. Pasywność i brak reakcji będą komentowane jako karygodne lenistwo i zaniechanie, natomiast podjęcie akcji będzie odbierane jako atak na wolność mediów. Czegokolwiek nie zrobi, będzie źle. A w tym przypadku mieliśmy do czynienia z wyborem mniejszego zła.

Były media, które odmówiły wykorzystania proponowanych materiałów. Na pytanie "publikować czy nie publikować?" odpowiedziały "nie publikować".
Szanujące się gazety nie były tymi materiałami zainteresowane. Wiadomo, że publikacji odmówił "Puls Biznesu", słusznie obawiając się utraty wiarygodności. Jak widać, decyzja była w pełni słuszna.

Środowisko dziennikarskie w swojej przeważającej części stanęło za Latkowskim murem. Jak Pan ocenia tę postawę?
Solidarność środowiskowa maskuje ignorancję i brak kultury prawnej. Krzyki oburzenia na postawę rządu i sił specjalnych są maskowaniem braku świadomości prawnej i stadną solidarnością. Taka reakcja kompromituje środowisko dziennikarskie, które w swojej masie przestało się obawiać odpowiedzialności cywilnej i coraz śmielej przekraczać granice prawa karnego. Ta sprawa może przywrócić świadomość nieprzekraczalności granic, za którymi zaczyna się odpowiedzialność karna. "Wprost' podjął ryzyko i wszedł na minę.

Czy Sylwester Latkowski mógł odmówić udostępnienia ABW posiadanych przez siebie nagrań?
Powinien wydać agentom kopie tych nagrań. Prawo prasowe chroni źródła informacji, jest to podstawą wolności mediów, ale chronią źródła osobowe i personalia, nie chronią treści. Służby jak najbardziej miały prawo do zażądania dostępu do treści jako dowodu przestępstwa i Latkowski powinien udostępnić im kopie nagrań.

Jakie motywacje mogły stać za decyzją o publikacji stenogramów?
Główną motywacją była, według mnie, poprawa pozycji rynkowej tygodnika "Wprost". Latkowskiemu udało się przeorientować i przemodelować tygodnik, ale nie udało mu się poprawić znacząco wyników sprzedaży. A publikacja stenogramów zwróciła uwagę całego kraju na "Wprost". Redaktor naczelny planował zrobienie z dalszych stenogramów prasowego serialu i udostępnianie go na ustalonych przez siebie zasadach oraz w ustalonej przez siebie formie. Cel był biznesowy, dodatkowo chodziło o zdobycie władzy i prestiżu. Chcąc dokonać manipulacji, Latkowski dał się jednak zmanipulować, co zresztą dzieje się coraz częściej, mimo panowania mediokracji w Polsce. Media są coraz bardziej podatne na manipulację, choć to one chcą wpływać na rzeczywistość.

Czy z tej historii płynie jakiś optymistyczny wniosek?
Optymistyczne jest to, że gra, którą zaproponował Latkowski, się nie powiodła. Naczelny "Wprost" chciał być równocześnie stroną dominującą i ofiarą, a to są cele sprzeczne. Latkowski ośmieszał państwo, w którym sam żyje, osobiście więc cieszę się z jego porażki.
"News of the World" to brytyjski tabloid, który upadł w 2011 r., po ujawnieniu szeroko zakrojonego procederu nielegalnych podsłuchów telefonicznych znanych osób, prowadzonego przez dziennikarzy tego tygodnika.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki