Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Jacek Namieśnik: Nie ma czegoś takiego jak „nauka pomorska”. Nauka jest jedna. Światowa

rozm. Barbara Szczepuła
Krzysztof Krzempek PG
Nie ma czegoś takiego jak „nauka pomorska”. Nauka jest jedna. Światowa - mówi profesor Jacek Namieśnik, nowy rektor Politechniki Gdańskiej.

Czy to prawda, że już o piątej rano jest Pan zawsze na politechnice?
W pracy jestem codziennie o tej porze. Nawet za dziesięć piąta. Kieruję ogromną Katedrą Chemii Analitycznej, która sama mogłaby stanowić wydział, pracuje w niej jedenastu tytularnych profesorów i czterdziestu trzech doktorantów. Pracy mam moc, więc wstaję wcześnie i przychodzę na politechnikę. Panuje cisza, oprócz mnie jest tylko sekretarka.

O Boże! Zmusza ją Pan profesor do wstawania o świcie? To mobbing.

(śmiech) Tak się umówiliśmy. Jej też to odpowiada, bo rano mąż odwozi dzieci do szkoły, za to ona kończy pracę już o 13.30 i ma czas na ugotowanie obiadu. Czyli działam na rzecz rodziny.

Czy jako rektor nie zmieni Pan przyzwyczajeń?
Oczywiście, że nie. Będę przed piątą nie w gabinecie rektora, w którym rozmawiamy, ale w swoim, na Wydziale Chemicznym. Rano pracuję naukowo, spotykam się z doktorantami, przychodzą studenci, który wiedzą, że o tej porze zawsze można mnie tam spotkać i porozmawiać, czy uzyskać zaliczenie. W gmachu głównym pojawiam się o siódmej.

Czy to nie pracoholizm?
Potwierdzam, to jest choroba, ale nie zakaźna. (śmiech)

Dwa honorowe doktoraty w ciągu jednego roku to się rzadko zdarza, a w sumie już trzy. Doceniono zdolności i pracowitość Pana profesora…
Tytuł profesora honorowego, który w roku 2007 otrzymałem w Bukareszcie to trochę inne wyróżnienie. Natomiast w 2015 roku rzeczywiście przyznano mi dwa doktoraty honoris causa. Pierwszy nadał mi Gdański Uniwersytet Medyczny, z którym współpracuję od trzydziestu lat, mamy chyba ze sto wspólnych publikacji oraz książki, doktoraty et cetera. Drugi dostałem od Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie. Wniosek wyszedł z tamtejszego Wydziału Chemii i Nowych Technologii, z którym także jestem związany od lat. To są wielkie wyróżnienia i jestem z nich dumny.

A ma Pan rektor już kandydatury na uhonorowanie uczonych tym zaszczytnym tytułem przez Politechnikę Gdańską?
Pojawiły się takie kandydatury, ale odrzuciłem je, bo uważam, że nie wystarczy być wybitnym naukowcem, trzeba też zrobić coś szczególnego dla uczelni przyznającej tytuł.

Pańskie specjalności to chemia analityczna i ochrona środowiska, ale ta druga dziedzina kojarzy się gdańszczanom nie najlepiej. Ze śmietniska w Szadółkach wciąż roznoszą się nieprzyjemne zapachy.

Proszę nie mówić „śmietnisko”. W Szadółkach znajduje się składowisko odpadów. Proces gromadzenia odpadów odbywa się tam w sposób zorganizowany.

Jak zwał tak zawał. Smród jest faktem.
To jest proces naturalny, odór musi się pojawiać, można go co najwyżej minimalizować. Aby ograniczyć go radykalnie, należałoby zmienić technologię. My możemy tylko postawić diagnozę, natomiast zmiana technologii utylizacji, to już nie nasza dziedzina. Niektóre odpady stałe, jak pani mówi „śmieci”, należy spalać.

Mieszkańcy okolicznych osiedli tego sobie nie życzą.
Boją się spalarni odpadów, słyszeli o jakichś technologiach sprzed lat, którym towarzyszyła emisja uciążliwych dioksyn. Nowoczesne spalarnie to zupełnie inna klasa. Gdy zaczęto budować fabrykę przeróbki celulozy (pampersy) Weyerhaeusera w Kokoszkach mieszkańcy też protestowali. Jako ekspert chodziłem na zebrania i przekonałem się, że mieszkańcy nic na ten temat nie wiedzą. Ekolodzy też zresztą nie. Pewien inżynier oburzał się: Jak może pan to robić mieszkańcom? Jak można wprowadzić tu ciężką chemię? Pomylił dwa słowa: węglowodory, po angielsku hydrocarbons i węglowodany - czyli carbohydrates, po prostu celuloza. Piękna fabryka dziś stoi i nikomu nie przeszkadza.

Jest Pan uparty w dążeniu do celu. Trzy razy startował Pan w wyborach. Tym razem jest sukces: został Pan rektorem.
Chciałem być rektorem! Pociąga mnie zarządzanie zespołami ludzkimi, byłem cztery razy wybierany dziekanem Wydziału Chemicznego, zdobyłem duże doświadczenie. Poza tym miałem wiele uwag do sposobu zarządzania naszą uczelnią. Zapomniano o ludziach.

No nie!
Ależ tak! Brak informacji o tym, co się dzieje, co planują władze uczelni, jest poważnym grzechem. Choćby tak drobna sprawa, jak wykopki przed gmachem głównym, gdzie po wycięciu zieleni powstaje kamienna pustynia. Nikt nie pytał pracowników o zdanie, nikt nie wie, czemu ma to służyć. Ludzie narzekają, ale po cichu.

Rzeczywiście, mówi się, że na uczelni są napięcia. Ale gdzie ich nie ma?
Jak mówiłem - szwankuje przepływ informacji. Nawet najbardziej niepopularną decyzję można wytłumaczyć i przekonać do niej ludzi. Robiłem tak na wydziale. Czasem były to decyzje bolesne. Gdy zwalniałem ludzi nie było protestów, bo od początku były jasne zasady, obowiązujące zarówno moich przyjaciół jak i moich wrogów.

Przyjaciół też Pan zwalniał?
(chwila wahania) Na pewno nie mieli ulgowej taryfy. W efekcie Wydział Chemiczny awansował do ścisłej krajowej czołówki. Mamy wspaniałą kadrę, a samodzielnych pracowników naukowych jest nawet za dużo.

Są podobno na PG jakieś nieprawidłowości w ścieżce awansów. O co chodzi? Konflikt starsi-młodsi?Na najbliższym posiedzeniu Senatu zaproponuję nowe procedury. Za dużo jest biurokracji, nie można międlić w nieskończoność wniosków, jakieś komisje ds. rozwoju kadry odkładają na lata decyzje, bo „może z czasem X spełni warunki”. Moim zdaniem powinno być tak, że ktoś, kto zrobi habilitację z miejsca zostaje tzw. profesorem „podwórkowym”, czyli nadzwyczajnym. A gdy uzyska tytuł - zostaje profesorem zwyczajnym.

Nauka czy dydaktyka?
Nie ma sprzeczności. Żeby być dobrym dydaktykiem, profesor musi pracować naukowo. Jeśli nie ma kontaktu ze światową wiedzą, powtarza od lat te same wykłady, to nie jest dobrym dydaktykiem. Tak też mówi minister Gowin i to mi się bardzo podoba. Oczywiście, musimy poczekać i przekonać się, jak się te słowa ministra przełożą na praktyczne działanie. Śmieszy mnie jednak, gdy ktoś twierdzi: nie publikuję, bo nie ma gdzie publikować. Jest 8700 czasopism naukowych, to mało? Wielu naukowców po prostu się boi.

Czego się boi?
Krytyki. Jeśli kieruje się artykuł do periodyku z listy filadelfijskiej, trzeba się liczyć z bardzo surowymi recenzjami. Wiem coś o tym, bo jestem autorem lub współautorem przeszło sześciuset artykułów notowanych na liście filadelfijskiej.

A ile Panu profesorowi odrzucono?
Wiele. Ale odrzucenie publikacji bywa też źródłem informacji. Autor otrzymuje dwie, trzy strony uwag i może się zorientować, co powinien poprawić. Profesor nie jest nieomylny. - Publikuj - zachęcam. - Za to będą punkty! - Po co mi lista filadelfijska? - mówią niektórzy na posiedzeniu Senatu. - Mamy z kolegami własne czasopismo. To trochę prowincjonalne podejście. Nie ma czegoś takiego jak „nauka pomorska”. Nauka jest jedna. Światowa.

Wiele się mówi ostatnio o innowacyjności. Jakie działania podejmie Pan rektor?
Pracownicy naukowi powinni być oceniani według trzech kryteriów. Publikacje w dobrych czasopismach to raz, patenty, które świadczą o innowacyjności i nowych rozwiązaniach technologicznych i technicznych, to dwa, a po trzecie - wdrażanie tych patentów. Choć mamy ich sporo, nie jesteśmy w czołówce europejskiej, to szwankuje współdziałanie nauki z biznesem. Mamy na politechnice bardzo dobre Centrum Transferu Wiedzy i Technologii oraz spółkę celową Excento. Te narzędzia należy jeszcze lepiej wykorzystać. Planujemy branżowe spotkania z biznesem. Będzie się tym zajmował nowy prorektor, profesor Piotr Dominiak…

…który jest także cenionym felietonistą ekonomicznym Dziennika Bałtyckiego!
Wyobrażam sobie, że takie spotkanie naukowców i biznesmenów powinno być rodzajem konklawe. Niech rozmawiają do czasu, gdy osiągną konsensus.

Polskie uczelnie w rankingu szanghajskim znajdują się w piątej setce, poprzednio były w czwartej. Inni biegną szybciej.

To niestety fakt. Ale czy oznacza, że jesteśmy tak słabi? Nie wszystkie informacje docierają do autorów rankingu.

To też wasza wina.
Musimy ten błąd naprawić. Politechnika Gdańska nie uzyskała dotąd logotypu doskonałości w zakresie badań, który przyznaje Unia Europejska. Na niedawnej konferencji rektorów europejskich uniwersytetów technicznych prawie wszyscy chwalili się, że już go mają. PG już aplikuje i jestem przekonany, że go uzyska.

Czy pojawią się na Politechnice Gdańskiej zagraniczni profesorowie?
Muszą się pojawić! Niech pani zgadnie, ile procent zagranicznych studentów mają politechniki w Wiedniu i Leuven? Odpowiednio 33 procent i 28 procent. U nas niecałe trzy procent. Żeby ściągnąć na naszą uczelnię studentów z zagranicy musimy sprowadzić tu profesorów (tzw. visiting professors) ze znanymi na świecie nazwiskami. Myślę, że powinniśmy zacząć od profesorów - Polaków, którzy porobili kariery na europejskich uczelniach. To oznaczałoby nie tylko umiędzynarodowienie studiów, ale także nowe tematy badawcze. „Wash and go” jednym słowem.

„Pociągnie nas do przodu, doda skrzydeł” - mówi o Panu prof. Dominiak.
Nigdy nie przykładam innej miarki do siebie i do innych. Przeciwnie, w stosunku do siebie jestem bardziej krytyczny. Jeśli zachęcam do większej wydajności, efektywności, do publikowania, to dlatego, że ja już to przerobiłem i wiem, że można, tylko trzeba się temu poświęcić. Choć nie wszyscy muszą być pracoholikami, to poziom pracoholizmu mógłby na Politechnice Gdańskiej wzrosnąć.

Politycznie Polska jest podzielona jak nigdy dotąd. Pracownicy uczelni pewnie też mają różne sympatie. Niełatwa jest w takiej sytuacji rola rektora, który stąpa trochę jak po polu minowym.

Powołałem Konwent PG, w którym znaleźli się ludzie różnych przekonań. Znam też poglądy prorektorów - wiem, że popierają różne partie, ale to ich prywatna sprawa. Muszą razem pracować dla dobra uczelni. Przekonania polityczne pracowników mnie nie interesują.

***

Prof. Jacek Namieśnik (ur. 1949) - profesor nauk chemicznych, specjalizujący się w chemii analitycznej i środowiskowej.

Rektor Politechniki Gdańskiej na kadencję 2016-2020.

Wiceprzewodniczący Konferencji Rektorów Polskich Uczelni Technicznych (2016-20)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki