Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Jacek Jassem: Sam pakiet onkologiczny raka nie wyleczy [ROZMOWA]

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
archiwum DB
Z prof. Jackiem Jassemem, kierownikiem Kliniki Onkologii i Radioterapii UCK, rozmawia Jolanta Gromadzka-Anzelewicz.

Jak klinika, którą Pan kieruje, przygotowuje się do realizacji pakietu onkologicznego, który Ministerstwo Zdrowia zamierza wprowadzić w życie 1 stycznia 2015 r?
W UCK, w którym pracuję, największym szpitalu w województwie pomorskim, blisko 40 proc. chorych ma rozpoznanie choroby nowotworowej. Przygotowania do wprowadzenia pakietu obejmują więc cały szpital, nie tylko moją klinikę, w której 100 proc. stanowią rzeczywiście chorzy onkologiczni. Powołano specjalny zespół, który opracowuje całą logistykę działań, w tym koordynatorów procesu diagnostyki i leczenia. Taki wymóg stawia nowa ustawa. Najpewniej w tej sytuacji trzeba będzie zatrudnić dodatkowe osoby, np. absolwentów Wydziału Nauk o Zdrowiu. Zdajemy sobie sprawę, że będzie to dla nas trudny czas, ale nie możemy pozostawić chorych własnemu losowi. Jestem przekonany, że działania te będą modyfikowane w trakcie realizacji całego procesu, bo wielu rzeczy nad nie da się dzisiaj przewidzieć. Chciałbym przy tym zaznaczyć, że tzw. pakiet onkologiczny nie ma nic wspólnego z naszym Cancer Planem.

A co w sposobie leczenia chorych na raka Polaków miał zmienić Cancer Plan?
Cancer Plan (właściwa nazwa: "Strategia Walki z Rakiem w Polsce 2015-2024") miał za zadanie przede wszystkim uporządkować obecny chaos organizacyjny. Polski chory onkologiczny znajduje się w naprawdę trudnej sytuacji i wynika to nie tylko z niedoborów finansowych. On jest pozostawiony sam sobie, otrzymuje plik skierowań i musi sobie ze wszystkim dać radę. Okazuje się przy tym, że na wszystko trzeba tygodniami lub miesiącami czekać, a to w onkologii jest niedopuszczalne. Ale nie jest to tylko kwestia opieki medycznej. Około dwie trzecie nowotworów związanych jest z naszym stylem życia i dietą, a około jednej trzeciej można zapobiec poprzez bardziej rozsądne zachowania. Społeczeństwo musi o tym wiedzieć i musi wziąć odpowiedzialność za własne zdrowie. Od lat nawołujemy o opamiętanie i niepodejmowanie nałogu palenia, który jest odpowiedzialny za ponad 30 proc. wszystkich nowotworów. Mówimy o diecie, o nadmiernym opalaniu, nadużywaniu alkoholu, braku aktywności fizycznej, ale trzeba to robić skuteczniej, aby zapobiec narastającej pladze zachorowań na nowotwory. Musimy pomóc chorym wychodzić z choroby nowotworowej. Choroba nowotworowa, jak każda inna, kiedyś się zaczyna i kiedyś kończy. Oczywiście nadal będą chorzy, których nie jesteśmy w stanie wyleczyć. Tym trzeba pomóc godnie odejść i tutaj też jest bardzo wiele do zrobienia, zwłaszcza w zakresie walki z bólem. Trzeba poprawić edukację w polskich uniwersytetach medycznych, w wielu z nich nadal nie ma katedr onkologii. Jest to sytuacja nie do zaakceptowania, bo od jakości szkolenia studentów zależy nasze zdrowie. Nasz dokument podejmuje wszystkie te tematy i pokazuje, jak można je rozwiązać.

Dlaczego ten dokument był tak Polakom potrzebny?

Polska jest jednym z nielicznych dużych krajów europejskich, które nie miały dotychczas kompleksowego planu walki z rakiem. Bez tego nie da się poprawić wskaźników epidemiologicznych, które w Polsce są nadal niekorzystne - jesteśmy o około 10 punktów procentowych poniżej średniej Unii Europejskiej. Te 10 proc. nie wynika z niewydolności medycyny, ale z niedoborów finansowych i organizacyjnych. W naszym Cancer Planie pokazaliśmy, że ten stan można poprawić i że nie wymaga to ogromnych środków.

Jak powstawał Cancer Plan i kiedy prace nad nim zostały zakończone?
Prace przygotowawcze do dokumentu trwały od 2010 roku, kiedy powierzono mi funkcję prezesa Polskiego Towarzystwa Onkologicznego. Ostatnia faza prac nad Cancer Planem to pierwszy kwartał bieżącego roku. Podpisaliśmy umowę z renomowaną firmą doradczą - PwC, zatrudniliśmy w Warszawie profesjonalne biuro - agencję Primum PR, a w pracach nad dokumentem uczestniczyło społecznie około 200 ekspertów - lekarzy, prawników, ekonomistów i przedstawicieli pacjentów, którzy w dziesięciu grupach roboczych przygotowywali rozwiązania poszczególnych zagadnień. To był bezprecedensowy, społeczny wysiłek, który zaowocował powstaniem dokumentu w dwóch wersjach - polskiej i angielskiej - jest on dostępny w wersji elektronicznej pod adresem www.walkazrakiem.pl. Uzyskał on bardzo wysokie oceny międzynarodowych ekspertów. Nadal jednak jest to dokument społeczny i czeka na decyzje odpowiednich instytucji państwowych.

Tekst projektu trafił do skrzynki mailowej Ministerstwa Zdrowia pół roku temu i - ponoć... zapadła cisza.
Rzeczywiście, dokument po uzyskaniu szerokich konsultacji społecznych, w tym uwag Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia, został w czerwcu złożony w Ministerstwie. W tym czasie trwały już intensywne prace nad tzw. pakietem onkologicznym Ministerstwa Zdrowia i najpewniej z tego powodu nastąpiło pewne zawieszenie prac nad naszym planem, przynajmniej takie wyjaśnienia otrzymaliśmy. Nie tracę jednak nadziei, że prace te zostaną szybko podjęte. Przypomnę, że jest to zobowiązanie władz naszego kraju, bowiem wszystkie kraje Unii Europejskiej zostały poproszone o przygotowanie takiego dokumentu do końca ubiegłego roku. My zrobiliśmy to społecznie, wyręczając w ten sposób Ministerstwo.

Jeśli pakiet onkologiczny to nie Cancer Plan, to czym różnią się te dwa dokumenty?
Cancer Plan to kompleksowa strategia walki z rakiem obejmująca wszystkie dyscypliny. Pakiet onkologiczny to działanie interwencyjne dotyczące świadczeń medycznych w dziedzinie onkologii. Zawiera niektóre elementy Cancer Planu, ale jest to zaledwie kilka procent rozwiązań, które proponowaliśmy. Oprócz tego znalazły się tam dość kontrowersyjne elementy.

Jakie?
Cele pakietu onkologicznego są zrozumiałe i trudno je kwestionować, ponieważ potrzeba podniesienia poziomu opieki medycznej w onkologii jest oczywista. Zastrzeżenia budzą natomiast proponowane rozwiązania, jak choćby słynna "zielona karta", którą mają wypełniać lekarze POZ w przypadku podejrzenia nowotworu. Jest to obszerny, siedmiostronicowy papierowy dokument, którego wypełnienie zajmuje przynajmniej pół godziny. Według założeń ministerstwa, lekarz POZ powinien rozpoznać nowotwór przynajmniej u jednej na 5-15 podejrzanych osób. Oznacza to, że jeśli przyjąć, że będzie to 1 nowotwór na 10 podejrzanych, to w przyszłym roku, przy liczbie zachorowań na nowotwory około 150 000, 1,5 miliona polskich obywateli otrzymałoby taki dokument. O tym, jakie niesie to skutki psychologiczne dla chorego i jego rodziny, nie muszę mówić. Przypomnę, że większość tych chorych nie będzie miała choroby nowotworowej, natomiast przez kilka tygodni będzie posługiwać się dokumentem zatytułowanym "karta diagnostyki i leczenia onkologicznego". W założeniu jest to przepustka do szybkich świadczeń onkologicznych, ale równocześnie w systemie będzie nadal bardzo wielu chorych, którzy naprawdę będą mieli nowotwór, a którzy nie będą mogli z tego przywileju skorzystać.

Nie wszyscy chorzy będą mieli taki sam dostęp do świadczeń?
Oczywiście, że nie. Ponadto, jeżeli lekarz POZ nie zmieści się w "widełkach" Ministerstwa, czeka go karne przeszkolenie i w tym czasie nie ma prawa wydawać tego dokumentu. Nie jest to w istocie kara dla niego, ale dla chorych, którymi się opiekuje. Najbardziej zaskakującą cechą tego rozwiązania jest to, że karty takiej w momencie podejrzenia nowotworu nie może wydać lekarz specjalista, np. onkolog czy ginekolog, do którego po raz pierwszy zgłasza się chory. On może wydać taką kartę tylko w momencie rozpoznania nowotworu. Oznacza to, że chory z podejrzeniem nowotworu musi wrócić do lekarza POZ i dopiero wówczas może trafić na tzw. szybką ścieżkę.

Jakie niebezpieczeństwa dla pacjentów niesie, Pańskim zdaniem, pakiet onkologiczny?
Był on przygotowywany w szalonym tempie i pod silną presją polityczną. Przypomnę, że premier zobowiązał ministra zdrowia do zlikwidowania kolejek, i zaczęto właśnie od onkologii. Wiele proponowanych tam rozwiązań jest słusznych, ale nie są one właściwie przygotowane, np. kwestia hotelowego pobytu chorych w trakcie leczenia czy też wielodyscyplinarnych konsyliów lekarskich. Te rozwiązania proponowaliśmy również w Strategii, ale wymagają one szkoleń, pilotażu oraz logistycznego przygotowania, których nie da się zrealizować w ciągu miesiąca, który pozostał do wdrożenia pakietu. Obawiamy się zatem, że może nastąpić chaos, który odbije się na chorych, i z którym my, lekarze, będziemy musieli się zmierzyć.

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki