Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Grzegorz Berendt, IPN: Oportunizm i myślenie w kategoriach długiego trwania [ROZMOWA]

rozm. Jarek Zalesiński
Prof. Grzegorz Berendt, naczelnik Biura Edukacji Publicznej gdańskiego IPN
Prof. Grzegorz Berendt, naczelnik Biura Edukacji Publicznej gdańskiego IPN
"Akces do struktur nazistowskich chwały im nie przynosi. Ale jednak w przypadku Albrechta w okresie powojennym nie udało się dotrzeć do świadków, którzy by potwierdzili, że wyrządził krzywdę jakimś Polakom czy Kaszubom. Ja z takimi świadectwami dotyczącymi Albrechta się nie spotkałem." Z prof. Grzegorzem Berendtem, naczelnikiem Biura Edukacji Publicznej gdańskiego IPN, rozmawia Jarosław Zalesiński

Czy kiedy w 1939 r. Pomorze zostało wcielone do Rzeszy, von Krockowowie musieli wykazywać się specjalną lojalnością wobec nazistowskiej administracji?
Nie musieli wykazywać się jako Niemcy, bo tak przedstawiali się też wcześniej. Było to jasne i dla polskich władz, i dla Niemców. Stąd też zostali zaliczeni do kategorii folksdojczy, co stało się jesienią 1939 r.

Po wojnie twierdzili, że zostali zaliczeni do trzeciej grupy narodowościowej.
Poprosiłem kiedyś Ulricha von Krockow o potwierdzające to dokumenty i na tym sprawa się skończyła. Myślę, że takich dokumentów nikt nie zobaczy. Uważam zresztą, że ponieważ czuli się Niemcami, nie mieli powodu wstydzić się uznania ich za folksdojczy.

Mogli sobie potem spokojnie gospodarować na swoich włościach, czy musieli się dodatkowo wykazywać?
Formalne uznanie przynależności do narodu niemieckiego to jedna kwestia, a wykorzystanie tej przynależności to kwestia dalsza. W okresie II Rzeczpospolitej von Krockowowie ponieśli dość poważne straty - z powodu przymusowej parcelacji utracili kilkaset hektarów ziemi. Gdy spojrzymy na areał posiadłości von Krockowów, według stanu sprzed 1 września 1939 r. oraz według ustaleń z 1945 r., przekonujemy się, że w latach II wojny majątek von Krockowów wzrósł czy może raczej - powrócił do wielkości sprzed akcji parcelacyjnej w II RP. Dzięki powrotowi władzy niemieckiej odzyskali tych kilkaset hektarów ziemi.

W zamian za co?

Musieli w moim przekonaniu przekonać reżim narodowych socjalistów, że zasługują na poparcie. Możemy się tego domyślać na podstawie różnych sygnałów, przede wszystkim poświadczonej przynależności Reinholda do SS czy Albrechta do SA.

Kiedy Albrecht von Krockow wstąpił do SA?
Jesienią 1939 r. złożył deklarację. Oryginał tej deklaracji z jego podpisem znajduje się w gdańskim oddziale IPN. Z kolei dokument zachowany w Archiwum Państwowym w Gdańsku mówi o tym, że Reinhold, pan na Krokowej, złożył deklarację i stał się podoficerem w lokalnych strukturach Allgemeine SS [to nazwa administracyjnych jednostek SS, przyjęta dla odróżnienia od Waffen-SS i SS-Totenkopfverbände, czyli załóg obozów koncentracyjnych - przyp. red.].

Co robiło SA na tych terenach?
SA było paramilitarną organizacją, do której NSDAP mogło się odwoływać jako do zdyscyplinowanej siły, poddanej regularnym szkoleniom ideologicznym. Dodam, że ani SA, ani Allgemeine SS nie miało charakteru służb specjalnych. To były partyjne, paramilitarne struktury.

Günter Grass wstąpił do Waffen SS jako młody, zaczadzony nazistowską ideologią chłopak. Wstąpienie Albrechta von Krockow do SA czy do Allgemeine SS to chyba jednak nie to samo.
W przypadku akcesu Grassa do SS mamy do czynienia z działaniem nastolatka, który od dzieciństwa znajdował się pod wpływem wszechobecnej propagandy. Sytuacja Albrechta von Krockow jest trochę inna. Mamy tu do czynienia z decyzjami dwudziestoparoletniego mężczyzny, który z upoważnienia swoich dziadków administruje majątkiem w Sławutówku.

Albrecht von Krockow nie kierował się ideologią, tylko koniunkturą?
Niewątpliwie te decyzje były przejawem oportunizmu von Krockowów i myślenia w kategoriach długiego trwania własnego rodu na danym terenie. Chwały im to absolutnie nie przynosi. Nie zajęli postawy, nazwijmy to neutralnej, co mogłoby ewentualnie narazić na marginalizację przez reżim narodowosocjalistyczny. Chcieli być przez ten reżim postrzegani jako lojalni obywatele, tak samo jak wcześniej chcieli być tak postrzegani przez inne władze, które sprawowały kontrolę nad Pomorzem.

Tej postawie zawdzięczali parosetletnie trwanie w swoim Heimacie.
Powtórzę - akces do struktur nazistowskich chwały im nie przynosi. Ale jednak w przypadku Albrechta w okresie powojennym nie udało się dotrzeć do świadków, którzy by potwierdzili, że wyrządził krzywdę jakimś Polakom czy Kaszubom. Ja z takimi świadectwami dotyczącymi Albrechta się nie spotkałem.

Nie krzywdził, ale korzystał na rządach reżimu.
Gdybym miał jego postawę porównywać do powojennych realiów, zestawiłbym to ze wstąpieniem do partii komunistycznej przy braku identyfikacji z jej zasadami i założeniami ideowymi.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki