Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces ws. zabójstwa 43-latki w Gdańsku Wrzeszczu. Nie ma mordercy, jest oskarżony

Jacek Wierciński
Makabryczna zagadka z Wrzeszcza doczeka się wyjaśnienia? Proces dopiero się rozpoczął, więc prokuratura nie wyłożyła jeszcze wszystkich kart
Makabryczna zagadka z Wrzeszcza doczeka się wyjaśnienia? Proces dopiero się rozpoczął, więc prokuratura nie wyłożyła jeszcze wszystkich kart Archiwum DB
Ciało, najpewniej uduszonej, 43-latki w piwnicy w Gdańsku Wrzeszczu znaleziono pół roku po jej śmierci. Dusiciela nie schwytano, prokurator twierdzi, że wie, kto ukrył zwłoki, a oskarżony, że jest niewinny.

- W okresie od maja do czerwca 2014 roku z piwnicy, w której znaleziono zwłoki, korzystał również mój znajomy Leszek, który założył kłódkę i posiadał do niej drugi klucz. Jeden klucz miałem ja, a drugi klucz miał on. Ten Leszek to bezdomny, jego nazwiska nie znam - zeznaje przed Sądem Rejonowym Gdańsk-Północ Bogdan A.

- Co pan wie o tym Leszku? - dopytuje sędzia Magdalena Fortuna.

Bogdan A.: - No, bezdomny, bo ja bezdomnym pomagałem.

Sędzia: - Ma pan telefon do Leszka? Kto zna Leszka?

Cisza.

Małomówny Bogdan A. zapowiada, że będzie odpowiadał wyłącznie na pytania obrony. Jako oskarżony o ukrycie ciała kobiety, czyli utrudnianie śledztwa, ma do tego pełne prawo.

Kto zabił 43-letnią Ewę, nie wiadomo...

Czytaj również: Ciało 43-latki pół roku leżało w piwnicy we Wrzeszczu. Wiadomo, kto mógł je ukryć. Ale kto zabił?

Piwnica nr 16

Późny listopad 2014 roku. Pracownica administracji w piwnicy numer 16 jednego z bloków przy al. Grunwaldzkiej w centrum Wrzeszcza pod kartonami po komputerach znajduje ludzkie zwłoki.

- Ciało jest w poważnym stanie rozkładu, śmierć nastąpiła ok. 6 miesięcy temu, najprawdopodobniej przyczyną zgonu było zadzierzgnięcie - orzekną eksperci.

Zadzierzgnięcie to uduszenie, ale upływ czasu sprawił, że trudno nawet na sto procent stwierdzić, że tak zginęła 43-letnia Ewa. Żmudna praca policyjnych techników niewiele daje.

Oskarżony nie jest święty

Łysiejący, 62-letni Bogdan A. to bezdzietny kawaler z wykształceniem średnim, ekonomicznym. Schorowany. - Choroba Parkinsona, drżenie rąk, cukrzyca, rak, arytmia serca, leczony psychiatrycznie - wymienia przed sądem. Do tego zaniki pamięci, dlatego na sali rozpraw posiłkuje się notatkami. Bez dochodu. Bez majątku. Spokojny i bardzo kulturalny. Inteligentne spojrzenie. Jak wyjaśnia, „pracuje społecznie, sprząta korytarze” w Areszcie Śledczym w Gdańsku.

Bogdan A. nie jest święty. Jak sam wylicza, za kratami pozostanie do 2019 roku skazany za rozbój i kradzież z włamaniem. Pięć lat więzienia to nie jest pierwszy prawomocny wyrok, jaki usłyszał. Przyznaje, że wcześniej karany był za drobne kradzieże czy niszczenie mienia. - To, że się włamałem do piwnic, to jest nieudowodnione - zastrzega jednak.

Śledczy zarzucają Bogdanowi A., że utrudniając postępowanie karne „pomógł sprawcy zabójstwa ukrywając zwłoki”. 62-latkowi grozi do 5 lat więzienia. Jak słyszymy, na jego winę wskazuje „powiązanie różnych faktów i okoliczności”, czyli zeznania świadków, zabezpieczone dowody i ślady biologiczne oraz wyniki badania z dziedziny mechanoskopii (czyli śladu pozostawionego przez narzędzie).

Proces dopiero się rozpoczął, więc prokuratura nie wyłożyła jeszcze wszystkich kart na stół. - To jest sprawa z kategorii trudnych - mówią śledczy.

Obrona: poszlaki są słabe

- To proces czysto poszlakowy, a poszlaki wskazujące na winę mojego klienta są wyjątkowo słabe - przekonuje mec. Łukasz Isenko, adwokat z wyboru Bogdana A., który wskazuje, że bezpośrednich dowodów winy 62-latka nie ma. Obrońca twierdzi, że „narzędzie”, o którym mówi prokuratura, to klucz do piwnicy nr 16, którym A. dysponował („kopii może być wiele”), zeznania świadków dotyczą wyłącznie okoliczności odkrycia zwłok - nie ich ukrycia, a ślady biologiczne - według biegłych - tylko „mogły należeć do Bogdana A.”, który nie ukrywa, że mógł je zostawić.

Leszek - zagadkowy bezdomny

- Jak byłem w piwnicy nr 16, to tam nie było zwłok. Znajdowały się kartony po komputerach, pędzle, łopaty i jakieś tam ciuchy były. No, rzeczy. I jak żeśmy tam siadali, to on pił wino, a ja piłem piwo. No, i nie było na czym usiąść, to kartony żeśmy sobie podkładali pod siedzenie. Jak żeśmy rozmawiali ,to wycieraliśmy o te rzeczy ręce z kurzu - to jedno z niewielu zdań wygłoszonych przed sądem przez Bogdana A.

Ten „on” od wina to Leszek - zagadkowy bezdomny, któremu 62-latek miał wynająć boks nr 16 w piwnicy do przechowywania przeznaczonych na sprzedaż cenniejszych rzeczy znajdowanych na śmietnikach. O Leszku nie wiadomo niczego więcej, bo oskarżony mówi o nim niewiele. Wycieranie rąk tłumaczyłoby ewentualne ślady biologiczne.

Bogdan A. do winy się nie przyznaje. - Treści zarzutu nie rozumiem - zastrzegł przed sądem.

Domniemanie niewinności

Czy Leszek w ogóle istnieje? Dlaczego Ewa Ł. musiała zginąć? I przede wszystkim: Czy jeśli 62-latek rzeczywiście zniósł ciało do piwnicy, może nie być zabójcą? To tylko niektóre z pytań, jakie nasuwają się same. Jednak sąd nie może wydać skazującego wyroku, uznając, że „wszystko wskazuje na Bogdana A.” albo: „na chłopski rozum, to musiał być on”.

„Niedające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego” - czytamy na wstępie kodeksu postępowania karnego, a zapis ten dotyczy jednej z fundamentalnych reguł wymiaru sprawiedliwości: zasady domniemania niewinności. Tak długo, jak prokurator bezsprzecznie nie udowodni, że zwłoki do piwnicy nr 16 zniósł 62-latek, a sąd nie potwierdzi tego prawomocnym wyrokiem, Bogdan A. pozostanie niewinny.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki