Jeszcze kilkanaście dni temu wydawało się, że najgłośniejszy proces dotyczący stwierdzenia odpowiedzialności za "kierownicze sprawstwo" śmierci 44 osób, zranienia prawie 1200 i represji wobec 3 tysięcy uczestników zajść w 1970 roku zbliża się ku końcowi. Na ławie oskarżonych na orzeczenie sądu oczekują prawie 88-letni generał Wojciech Jaruzelski , 77-letni wicepremier PRL Stanisław Kociołek oraz trzej dowódcy jednostek wojska, biorącego udział w masakrze. Wszyscy twierdzą, że są niewinni.
W listopadzie 2009 roku rozpoczęto tzw. zaliczanie materiału dowodowego - ostatnią czynność przed zamknięciem przewodu, mowami końcowymi stron i wyrokiem. Ostatnia rozprawa odbyła się na początku lutego.
- Bardzo się martwię, że ten proces nie może być kontynuowany, bo już stosunkowo niewiele zostało - twierdzi Wojciech Jaruzelski. - Chciałem doczekać końca tego procesu, a już czasu zostało mi bardzo niewiele. Chciałbym, żeby proces się skończył za mojego życia.
W marcu media podały, że u generała Wojciecha Jaruzelskiego zdiagnozowano chłoniaka. Przeszedł już chemioterapię. Nieco wcześniej generał trafił do szpitala, gdzie był leczony z powodu zapalenia płuc i zaostrzenia niewydolności serca.
- Zabrakło kilku, może kilkunastu rozpraw - mówi oskarżyciel, prokurator Bogdan Szegda. - Teraz trudno ocenić, kiedy to może się skończyć. Niestety, przy tym procesie mamy do czynienia z różnymi, stającymi na przeszkodach, chorobami i wypadkami. Ubolewam, że warszawski sąd, mimo naszych starań, nie wyznaczył zastępczego sędziego i zastępczych ławników.
Póki sprawa toczyła się w Gdańsku, w rezerwie czekał zapasowy sędzia. Po przeniesieniu postępowania sądowego w 1999 roku do Warszawy nie zgodzono się na gdańskie rozwiązanie. Trwający od 14 lat proces stanął w miejscu w 2006 roku, z powodu choroby sędziego Piotra Wachowicza, którego dopiero pod koniec 2009 roku zastąpiła sędzia Urszula Krzynówek. Nie wyznaczono także osoby, która mogłaby zastąpić zmarłego w ostatnim czasie ławnika.
Procedura przewiduje w takiej sytuacji rozpoczęcie sprawy od nowa. Gdyby sąd w Warszawie przyjął wniosek prokuratora o rejestrowanie procesu, nowy skład sędziowski miałby ułatwione zadanie. Jednak sprawy nie nagrywano i sędziowie muszą się przekopać przez 150 tomów akt. A to może potrwać.
- Myślę, że w tej sytuacji należy się zastanowić nad ograniczeniem materiału dowodowego - uważa prokurator Szegda.
W poprzednim procesie zeznawało ponad tysiąc świadków - sąd się nie zgodził na ograniczenie ich liczby.
Czytaj także:
Lech Wałęsa: Rozliczenie sprawców Grudnia 70 będzie przestrogą
Rocznica Grudnia '70. Gwizdy podczas wystąpienia Komorowskiego (ZDJĘCIA)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?