Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces rodziny zastępczej z Pucka. Szokujące ZEZNANIA Anny i Wiesława Cz.

Szymon Zięba
Proces rodziców zastępczych z Pucka rozpoczął się 12 kwietnia
Proces rodziców zastępczych z Pucka rozpoczął się 12 kwietnia Przemek Świderski
W ubiegły piątek przed gdańskim Sądem Okręgowym rozpoczął się proces rodziny zastępczej z Pucka, oskarżonej o zabójstwo dwójki dzieci. Publikujemy szczegóły zeznań Anny i Wiesława Cz., którzy według śledczych ponoszą odpowiedzialność za tragedię.

Piątka dzieci małżeństwa Elendów (od roku do sześciu lat) do rodziców zastępczych - Anny i Wiesława Cz. z Pucka - trafiła w styczniu ubiegłego roku. Cz. już wtedy wychowywali dwójkę własnych dzieci. Dziś Piotr Pawłowski, radca prawny i pełnomocnik reprezentujący rodziców biologicznych dzieci uważa, że Cz. zdecydowali się wtedy przyjąć rolę rodziny zastępczej dla celów materialnych.

Do pierwszej tragedii doszło w lipcu 2012 roku. Wtedy zginął trzyletni Kacper Elend, powierzony pieczy Cz. Wówczas pucka prokuratura, która tę sprawę badała, uwierzyła w zeznania Cz., którzy stwierdzili, że do śmierci chłopca doszło w wyniku nieszczęśliwego wypadku - miał on spaść ze schodów.

Do zatrzymania Cz. doszło dopiero po śmierci pięcioletniej Klaudii. Choć małżeństwo ponownie wyjaśniało, że tragedia to efekt wypadku, sekcja zwłok wykazała, że przyczyną zgonu pięciolatki było pobicie.

Obecnie prokuratorzy zarzucają Annie i Wiesławowi Cz. znęcanie się nad dziećmi (m.in. stosowanie terroru psychicznego) i pobicie ze skutkiem śmiertelnym trzyletniego Kacpra Elenda. Annie Cz. natomiast stawiane są zarzuty zabójstwa pięcioletniej Klaudii Elend.

Według śledczych rodzice zastępczy stosowali "kary cielesne w postaci: kopania nogami, przypalania zapalniczką, bicia rękoma, skórzanym paskiem, rurą od odkurzacza, metalowym pogrzebaczem, klapkami i innymi narzędziami, po całym ciele, czym spowodowali u pokrzywdzonych liczne obrażenia i urazy".

Anna Cz. na piątkowej rozprawie nie złożyła wyjaśnień. Nie odpowiadała także na pytania sądu. - Bardzo kocham moje dzieci, tęsknię za nimi, nie chciałam nikogo skrzywdzić - wyjaśniła tylko. Wcześniej nie przyznała się też do winy.

Wiesław Cz. odmówił składania wyjaśnień, zadecydował jednak, że odpowie na pytania sądu i adwokata. Przyznał, że bił dzieci. Zaprzeczył jednak, że ma związek ze śmiercią Kacpra.

Decyzją sądu zostały odczytane i odtworzone zeznania Anny Cz. złożone jeszcze podczas śledztwa. Wiesław Cz. będzie kontynuował wyjaśnienia na najbliższej rozprawie, zaplanowanej na 25 kwietnia.

Wiesław Cz.: "Żałuję, że nadużywałem przemocy"

Nie używałem innych przedmiotów poza pasem i ręką. Bicie ręką i pasem wykraczało - w mojej ocenie - to było za duże napięcie (...). Żona też biła dzieci, gdzieś też tak po dwóch, trzech miesiącach. Używała ręki, laczka. Żona biła Kacpra, Klaudię, D. (...) Nieraz się zdarzyło uderzyć dziecko klapkiem. Nie biłem dzieci z własnej inicjatywy, biłem z inicjatywy żony. Zawsze żona mówiła, żeby coś z dziećmi zrobić, żeby jakoś uspokoić i uciszyć. (...) Żałuję, że nadużywałem przemocy wobec dzieci.

Rozmawialiśmy z żoną o nadużywaniu przemocy, żeby z dziećmi więcej rozmawiać i wytłumaczyć, na czym to wszystko polega. Nieraz wyciągaliśmy jakieś wnioski, a nieraz nie, to zależy, w jakich sytuacjach.

Pamiętam zdarzenie z lipca 2012, kiedy śmierć poniósł małoletni Kacper Elend. Właśnie żona szykowała Kacpra do lekarza. Ja w tym momencie byłem u góry i zaścielałem łóżka po dzieciach. W jakimś momencie, nie wiem, czy żona czy córka zawołała, żebym zszedł na dół. Schodząc na dół, zobaczyłem Kacpra stojącego przed schodami. Dziwnie wyglądał, był taki blady.

Zapytałem się żony, co tam się stało, co mu zrobiła, nie dostałem odpowiedzi na to pytanie. Zauważyłem, że Kacper się zmoczył, więc go wziąłem do łazienki i zacząłem go rozbierać. Ja dziecko przeniosłem, Kacper się zataczał. Po rozebraniu wziąłem Kacpra do kabiny (...) i umyłem. Wyciągnąłem z kabiny, wysuszyłem ręcznikiem, posadziłem na pralkę, poprosiłem żonę, aby przyniosła rzeczy do przebrania. (...) [Kacper] Sam poszedł do salonu. Tam się zaczął przewracać. (...)

Widząc, że nie może utrzymać się na nogach, położyłem go na kanapę w salonie. Później poszedłem albo na piętro, albo do kotłowni, teraz nie pamiętam. Po jakimś czasie (...) Kacper miał lekko przymknięte oczy i były takie słabe oznaki życia. Powiedziałem do żony, że trzeba dzwonić na pogotowie. W międzyczasie (...) żona reanimowała Kacpra. W czasie czekania z żoną ustaliliśmy, że Kacper spadł ze schodów. Tak też podałem na zgłoszeniu. (...)

Nie topiłem Kacpra w łazience, ale kąpałem go tego dnia, możliwe, że może żonie zdawało się, że topię Kacpra, ale ja go w tym momencie kąpałem. Nie przypominam sobie, żebym mówił żonie, żeby uderzała w brzuch dzieci. (...)

Uderzałem ręką D. w głowę. (...) Po śmierci Kacpra nie stosowaliśmy już metod "cielesnych" tylko jak ktoś tam coś nabroił (...), to stawialiśmy do kąta. Znaczy się, nie stosowałem przemocy tak często, jak podawałem na początku. (...)

Raz było takie zdarzenie, że żona przypalała uda O. Nie pamiętam, dlaczego doszło do takiej sytuacji. Żona wzięła zapalniczkę i przypalała uda. (...) Ja to zauważyłem i zwróciłem żonie uwagę, żeby tego nie robiła. Na początku nie zwracała uwagi co do niej w ogóle mówię. Później to do niej dotarło i przestała to robić. Nie wiem, jak długo to mogło trwać - minuta, dwie. Na skutek tego ja widziałem na ciele takie plamy. (...)
Widziałem raz żonę, jak trzymała w ręku pogrzebacz i uderzała nim w D. Biła go w dolne części ciała. Nie jestem w stanie umiejscowić w czasie tego zdarzenia. Nie pamiętam, co było powodem zachowania się żony wobec D. Doszło do tego bodajże w kotłowni. (...) Nie jestem w stanie podać, jak doszło do tego, że żona znalazła się z D. w tym pomieszczeniu. (...)

Nieraz krzyczałem na dzieci, podnosiłem głos. Była taka sytuacja, że nie szło nad dziećmi zapanować. (...) Anna Cz. też wykrzykiwała na dzieci i podnosiła głos. (...) Jeżeli chodzi o to, żeby podjąć decyzję o tym, żeby być rodziną zastępczą, to była bardziej decyzja żony.

Ja nie byłem do tego do końca przekonany, czy damy sobie radę z innymi dziećmi. To była nie do końca decyzja z mojej strony, ale PCPR powiedział, że muszą być dwie osoby, które będą rodzinnym domem dziecka. Nie może być tylko żona i musi być dwoje. (...)
Oprac. SZ

Anna Cz.: "Nie mogłam sobie poradzić"

- Zdarzało się wcześniej, zanim wzięliśmy dzieci, że jak się zdenerwowałam, to wpadałam w szał. Jestem psychicznie zniszczona, przez to, co przeszłam jako dziecko, ojciec mnie bił, katował. (...) Zanim zostałam rodziną zastępczą, to byłam badana przez różnych psychologów. Ja się wstydziłam mówić o przemocy w moim domu rodzinnym. Nie przypominam sobie, abym wcześniej mówiła o tym psychologom. (...) Nie mogłam sobie poradzić sama ze sobą.

Pytanie prokuratora: Jaki był udział podejrzanego Wiesława Cz. w zdarzeniu, gdzie śmierć poniósł Kacper Elend.

Odpowiedź: - Był duży udział. Ja miałam iść z K. i Kacperkiem do lekarza. (...) Kacper się zsikał, ja nie wiem, czy on to zrobił specjalnie, ja już się zdenerwowałam, bo to było krótko przed zamknięciem przychodni. (...) Wołałam męża "weź coś zrób, bo ja się muszę ubrać".

Mąż wziął Kacperka do łazienki. (...) Ja szłam do góry po czyste ciuchy. Mąż umył Kacperka, ja weszłam do łazienki, aby zanieść mu majteczki, bo nie lubiłam, jak dzieci chodziły na golasa. Jak weszłam do łazienki, to mąż go topił. Mąż tak robił, jak ktoś krzyczał.

Kacperek był pod prysznicem w brodziku. Mąż trzymał go za głowę, szyję, trzymał go pod wodą. Jak weszłam, to go puścił. Zaczęłam krzyczeć na męża. Mąż wyjął Kacperka i posadził go na pralce, do wytarcia. Ja wyszłam z łazienki, słyszałam jak Kacperek płakał. To już było późno. Weszłam do łazienki, mówię "co ty robisz", on Kacperka bił. Otworzyłam drzwi, Kacperek miał tu siniaka (podejrzana wskazuje prawą skroń). Chciałam go szybko ubrać. Szarpanina. Też chyba go uderzyłam. Jak go brałam, uderzyłam go prawą ręką.

(...) Wiem, że on, Kacperek, potem leżał na podłodze w salonie. Ruszał się, oddychał, był blady. (...) Mąż siedział chyba w salonie, myśmy razem nie byli, byłam zła na niego. Mąż w salonie po tym bił Kacperka. Nie jestem w stanie tego dokładnie powiedzieć.
Pytanie prokuratora: Jaki był udział Wiesława Cz. w zdarzeniu, gdzie śmierć poniosła Klaudia Elend.

Odpowiedź: - Tyle co pamiętam, to mąż był u góry. Ten kontakt naprawiał. Jak wyszłam z łazienki, to nie mogę sobie przypomnieć. Mąż chodził raz na górę, raz na dół. Ja Klaudii nalałam do brodzika trochę wody. (...) Klaudia sama weszła do brodzika, po tym jak ja ją z kotłowni zawołałam, bo ona załatwiła się do umywalki w kotłowni. Klaudia ma tak, że kupę zjadała.

Mąż wyszedł z kotłowni - "co tam tak śmierdzi", zobaczył kupę w umywalce. Wtedy ja powiedziałam Klaudii "do mycia, do łazienki". Pytałam, czemu to zjadłaś, czemu tak się stało, patrzyła na mnie takim pustym wzrokiem, takie dzikie oczy miała. (...) Potem usłyszałam, że Klaudia chciała wejść po słuchawkę, aby głowę opłukać. (...) Słyszałam, że spadły kosmetyki w łazience. Klaudia stała w brodziku i trzymała tą słuchawkę, wzięłam jej tą słuchawkę, ona zaczęła się ze mną szarpać, zaczęła krzyczeć i mnie wyzywać, to było dziwne. (...)

Była szarpanina, ślisko, ona upadła i guza na czole sobie nabiła. Wstała ponownie i tą słuchawką dalej mnie szarpie. Zaczęła mnie okładać, chciałam ją przytrzymać za łokcie, ona znowu się przewróciła. Wołałam męża, aby mi pomógł, bo Klaudia szaleje. Wyszłam z łazienki, mąż stał w korytarzu, ja poszłam do pokoju, on wszedł do łazienki. (...)

Dalej pamiętam, jak Klaudia miała "na opa", tak na plecach, mówiłam "obudź się, co ci jest", położyłam ją na dywanie w salonie, mąż był przy mnie, w salonie, mówiłam, aby wezwał karetkę, ona była blada, mąż dzwonił przez telefon, ja robiłam reanimację, karetka długo nie przyjeżdżała. (...) Ja w łazience uderzyłam Klaudię w twarz, płaską ręką, za te ręce jak potem trzymałam.

Nie wiem, czy uderzyłam Klaudię w głowę, nie wiem, czy mąż bił Klaudię, ale mąż mówił mi, że mam bić dzieci w brzuch, bo wtedy nie widać i nie ma śladów. Może parę razy Klaudię w głowę uderzyłam. Nie pamiętam od momentu, jak wyszłam co się działo (...) nie mam tego w głowie. (...)

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki