Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces Grudnia '70. Sprawiedliwość dla katów, czyli historia trwającego 19 lat procesu

Barbara Madajczyk-Krasowska
Listopad 2008 r., jeszcze razem na ławie oskarżonych w procesie Grudnia '70. Od lewej: gen. Wojciech Jaruzelski, Stanisław Kania, gen. Tadeusz Tuczapski i gen. Florian Siwicki
Listopad 2008 r., jeszcze razem na ławie oskarżonych w procesie Grudnia '70. Od lewej: gen. Wojciech Jaruzelski, Stanisław Kania, gen. Tadeusz Tuczapski i gen. Florian Siwicki Wojciech Barczyński/ Polskapresse
Historia najdłuższego, trwającego 19 lat, procesu w sprawie Grudnia '70 pokazuje, że wymiar sprawiedliwości III RP jest łaskawy dla katów. A ich ofiary, te, które przeżyły, nie doczekały się sprawiedliwości.

Sprawiedliwość nie dosięgła państwowych terrorystów, którzy strzelali do robotników upominających się o godziwe życie. Podobnie dzieje się z procesami dotyczącymi zbrodni popełnionych w stanie wojennym. Za zamordowanie górników w kopalni Wujek po wielu latach skazano część zomowców, nie osądzono sprawców zza biurka. Sędziowie unikają spraw z przeszłości, a jak się już nimi zajmą, to wydają takie wyroki, które urągają poczuciu sprawiedliwości.

Czytaj też: Nie płaczcie, matki, to nie na darmo... - komentarz Bogdany Wachowskiej


Historia uników

Proces grudniowy jest równocześnie historią uników oskarżonych przed odpowiedzialnością. I kompromituje także sądownictwo III RP, bo prokuratura, dzięki prokuratorowi Bogdanowi Szegdzie, starała się doprowadzić do skazania oskarżonych.

W wolnej Polsce dość szybko upomniano się o osądzenie Grudnia '70, ale od początku starano się na różne sposoby spowalniać tempo przebiegu sprawy.
Do Prokuratury Marynarki Wojennej w Gdyni oddelegowano z Naczelnej Prokuratury Wojskowej prokuratora kmdr. Jana Siemianowskiego, który rozpoczął śledztwo 8 października 1990 r. Zarzuty otrzymało trzech generałów: Józef Kamiński, Tadeusz Tuczapski, Edward Łańcucki; dwaj pułkownicy: Władysław Łomot, Bolesław F., major Mirosław W., kapitan Marian Zatorski i Karol Kubalica, komendant słupskiej szkoły MO. Ale ich zwierzchnikom, ówczesnemu ministrowi obrony Wojciechowi Jaruzelskiemu i ministrowi spraw wewnętrznych Kazimierzowi Świtale i wicepremierowi Stanisławowi Kociołkowi, nie postawiono zarzutów. W końcu jednak po trwającym dwa i pół roku śledztwie w kwietniu 1993 r . zarzutami objęto inne osoby, wśród nich generała Jaruzelskiego i wicepremiera Kociołka. Prokuratura MW powołała jednak ogromną liczbę świadków, około trzech tysięcy, co także miało wpływ na opóźnienie śledztwa. Z czasem prokurator Szegda zredukował ją do około tysiąca.

We wrześniu 1993 r. prokurator Siemianowski umorzył śledztwo wobec dwunastu zmarłych dygnitarzy państwowych i partyjnych, m.in. wobec I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki i premiera Józefa Cyrankiewicza. A w październiku 1993 r. śledztwo z Prokuratury Marynarki Wojennej w Gdyni przekazano Prokuraturze Wojewódzkiej w Gdańsku.
W końcu doszło do przełomu. 7 kwietnia 1995 r. prokurator Bogdan Szegda skierował do Sądu Wojewódzkiego w Gdańsku akt oskarżenia. Oskarżeniem o "sprawstwo kierownicze" objętych zostało dwanaście osób: Jaruzelski, Świtała, Kociołek, Tuczapski (wiceminister obrony narodowej), Józef Kamiński (dowódca Pomorskiego Okręgu Wojskowego), Kruczek (dowódca 8 Dywizji Zmechanizowanej), Edward Łańcucki (dowódca 16 Dywizji Pancernej), Mirosław W. (dowódca 3 batalionu 55 Pułku Zmechanizowanego), Wiesław Gop (dowódca plutonu 2 kompanii szkolnej Podoficerskiej Szkoły Obrony Terytorialnej 10 Pułku Wojsk Obrony Wewnętrznej), Władysław Łomot (dowódca 32 Pułk Zmechanizowanego), Bolesław F. (z-ca ds. politycznych dowódcy 32 Pułku Zmechanizowanego), Kubalica (komendant Szkoły Podoficerskiej MO w Słupsku).

Uniki gdańskie
Jednak po trzech miesiącach skład sędziowski: Włodzimierz Brazewicz (przewodniczący), Tomasz Panasiuk i Ryszard Milewski, najpierw Sądu Wojewódzkiego, następnie Okręgowego w Gdańsku, zwrócił do uzupełnienia akta prokuraturze. Prokurator Szegda odwołał się do Sądu Apelacyjnego, który przyznał mu rację i w październiku 1995 akta wróciły do sądu. Ale już w listopadzie sąd podjął kuriozalną decyzję; postanowił zwrócić sprawę do Sądu Marynarki Wojennej. Sąd Apelacyjny i tę decyzję uchylił. Proces nie mógł się jednak rozpocząć, bo obrońcy Jaruzelskiego, Świtały i Kociołka argumentowali, że ich klienci nie podlegają orzecznictwu sądów karnych, tylko Trybunałowi Stanu. I sąd w kwietniu 1996 r. umorzył postępowanie wobec Jaruzelskiego i Świtały. Po czym Sąd Apelacyjny odrzucił umorzenie.
W końcu prokurator Szegda mógł przeczytać akt oskarżenia. Trwało to od czerwca do września 1998 r. Ale w listopadzie 1999 r. Sąd Najwyższy orzekł o przekazaniu sprawy do Sądu Okręgowego w Warszawie.

Uniki warszawskie
Przez dwa lata oskarżeni za pośrednictwem obrońców starali się nie dopuścić do rozpoczęcia procesu. Wreszcie 16 września 2001 r. odbyła się pierwsza rozprawa w Warszawie. Jednak przeniesienie sprawy do Warszawy nie usprawniło procesu, hamowały go choroby oskarżonych i sędziów.
W trakcie procesu generałowie pomniejszali swoją rolę. Głównym odpowiedzialnym za wydanie rozkazu użycia broni miał być nieżyjący I sekretarz KC PZPR Gomułka. Ale on oraz premier Cyrankiewicz podjęli przecież tylko decyzję polityczną. Natomiast wykonawcą, wydającym rozkazy podkomendnym, był minister obrony gen. Jaruzelski. Zresztą potrafił on dbać o swoją legendę. W PRL na przykład rozpowszechniano pogłoski, że podczas Grudnia minister Jaruzelski był w areszcie domowym. Dopiero proces odsłonił jego rzeczywistą rolę.

Oskarżeni mogą w swojej obronie kłamać, ale oni posuwali się dalej, obrażali ofiary. W 2001 r. Wojciech Jaruzelski mówił: "Uczestnicy protestów w Trójmieście to podpici awanturnicy, kryminaliści i złodzieje". W takim samym tonie wypowiadał się Stanisław Kociołek : "Do zamieszek przyłączyły się męty portowego miasta i młodzież szkolna". Jaruzelski zeznawał, że wojsko strzelało w obronie własnej i niszczonego mienia.

Powody obiektywne
Na opóźnienie procesu wpłynęły także powody obiektywne: umierali świadkowie (z 1091 świadków zmarło ponad 200) i oskarżeni (Kubalica, Tuczapski, Łomot), inni byli wyłączani ze względów zdrowotnych. Zmarł także ławnik i w maju 2011 r. proces w sprawie Grudnia musiał zacząć się od nowa. Ława oskarżonych została zredukowana do trzech osób: wicepremiera Kociołka oraz niższej rangi wojskowych dowódców: ppłk. Bolesława F. (oficera politycznego), którego rola ograniczyła się do udziału w wydarzeniach od godz. 6 do 9 rano 17 grudnia w Gdyni w rejonie wiaduktu w Gdyni Stoczni, ppłk. Mirosława W. (dowódca batalionu), który odpowiada za wydarzenia 16 grudnia przed bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej.

Wymiar sprawiedliwości III RP potrafił być też jednak sprawny i skuteczny i w sprawie Grudnia wydawać wyroki. Otóż w 1995 r. za obrazę sędziego Włodzimierza Brazewicza sąd skazał w zawieszeniu i na karę grzywny nieżyjącą dziś Wies-ławę Kwiatkowską, wtedy dziennikarkę "Dziennika Bałtyckiego", która zarzuciła sędziemu, że chciał z procesu wyłączyć dwóch głównych oskarżonych. Kim była Kwiatkowska? W 1980 r. z ramienia gdańskiej Solidarności gromadziła dokumenty i relacje dotyczące przebiegu wydarzeń w Gdyni w grudniu 1970 r. W lutym 1981 r. za zbieranie tych materiałów Sąd Marynarki Wojennej skazał ją na pięć lat więzienia (odsiedziała półtora roku). Po wyjściu z więzienia i właściwie do końca swoich dni zajmowała się Grudniem.

Kolejnym skazanym może stać się osoba, która zakłócała uroczystości pogrzebowe generała Jaruzelskiego. Warszawska prokuratura już postawiła jej zarzut "złośliwego przeszkadzania pogrzebowi". Jak to skomentować? Nie jestem za zakłócaniem pogrzebu kogokolwiek, ale nie jestem także za tak uroczystym pochówkiem takiej osoby jak generał Jaruzelski. Ofiary Grudnia chowano potajemnie nocą...

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki