Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Problemi z fotoradarami. Coraz więcej spraw dotyczących przekroczenia prędkości trafia do sądu

Hubert Bierndgarski
O ponad 100 procent w porównaniu do roku 2012 wzrosła liczba spraw za przekroczenie prędkości kierowanych do Sądu Rejonowego w Słupsku przez straże miejskie i gminne. Większość wykroczeń to pokłosie zdjęć pochodzących z fotoradarów.

Sędziowie nie mają już czasu na obsługiwanie całej procedury. Jak twierdzą, tracą na tym ważniejsze sprawy sądowe. Strażnicy miejscy zapewniają natomiast, że robią wszystko, aby ukarać osobę, która złamie prawo. Do sądu sprawę kierują dopiero, kiedy wyczerpią swoje możliwości.

W pierwszym kwartale 2012 r. do Sądu Rejonowego w Słupsku wpłynęło 1500 wniosków o ukaranie kierowców za wykroczenia drogowe. Do 19 marca br. wniosków było już ponad 100 procent więcej - 3024.

- Mamy świadomość tego, że strażnicy w określonym momencie muszą kierować sprawę do sądu, bo tak nakazuje im prawo - mówi Krzysztof Obst, wiceprezes Sądu Rejonowego w Słupsku. - Natomiast my nie możemy odmówić przyjęcia takiego wniosku o ukaranie. Dochodzi jednak do tego, że zarówno sędziowie, jak i pracownicy sekretariatów zajmują się tylko wnioskami o ukaranie kierowców. Brakuje nam już czasu i rąk do rozpatrywania tych wniosków. Najgorsze jest jednak to, że sędziowie, którzy analizują te wykroczenia, mają coraz mniej czasu na ważne sprawy, na przykład karne. To może się negatywnie odbijać na procesach sądowych.

Zwiększona liczba wniosków nie powoduje, że państwo zwiększa dotację na utrzymanie sądu. Większą pracę musi więc wykonać ta sama liczba ludzi. Sędzia Obst powiedział nam, że jego zdaniem rozwiązaniem byłoby zmniejszenie liczby fotoradarów. - Wiem, że to problemowa sprawa, ale może po prostu urządzeń rejestrujących prędkość powinno być mniej i tylko w miejscach, gdzie na serio jest zagrożenie - dodaje.

Inaczej sprawę widzą strażnicy gminni, choć - jak deklarują - też nie chcieliby obciążać sędziów zbyt dużą pracą.

- Generalnie liczba osób, które karzemy za przekroczenie prędkości, spada - mówi Janusz Kramek, szef Straży Gminnej w Kobylnicy. - W porównaniu pomiędzy rokiem 2011 a 2012 liczba ta spadła aż o połowę. Problemem jest jednak rosnąca liczba osób, które unikają karania lub których nie możemy zlokalizować. Jeżeli więc wyczerpiemy wszelkie możliwości prawne, jakie ma straż, musimy kierować sprawy do sądu.

Kramek dodaje, że bardzo często nie można na podstawie posiadanych ze zdjęcia danych zlokalizować właściciela pojazdu lub osoby, która nim kierowała. Ponieważ cała procedura prowadzona jest korespondencyjnie, czas jej załatwienia się wydłuża. A strażnicy nie chcą, aby sprawy się przedawniały. Dzieje się tak po 12 miesiącach od wykroczenia. To też powód kierowania spraw do sądu.

- Sąd ma kolejne 12 miesięcy na odnalezienie sprawcy, co zwiększa szansę na jego ukaranie. Zapewniam, że nam nie zależy na zasypywaniu sądów wnioskami, tym bardziej że wtedy pieniądze z kar idą do kasy Skarbu Państwa, a nie do nas - dodaje Kramek.

Problemem zajmuje się Ministerstwo Sprawiedliwości, które chce, aby takimi wnioskami zajmowali się referendarze sądowi, a nie sędziowie.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki