Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Próba porwania samolotu LOT do Szwecji. Czy była to prowokacja UB? Zagadka z 1951 roku

Dominik Radecki
Porwanie samolotu miało się odbyć 8 maja 1951 roku. Niedoszli porywacze kupili bilety na ten rejs, ale do maszyny nie wsiedli
Porwanie samolotu miało się odbyć 8 maja 1951 roku. Niedoszli porywacze kupili bilety na ten rejs, ale do maszyny nie wsiedli materiał IPN
Dwaj mężczyźni zostali skazani za próbę porwania samolotu. Chcieli lecieć do Szwecji. Operację miał im ułatwić rzekomy pilot tej maszyny. Jednak ktoś się pod niego podszył.

Ósmego maja 1951 r. przy wyjściu z jednego ze szczecińskich hoteli służba bezpieczeństwa dokonuje zatrzymania Bronisława Szczepskiego i Juliana Hawełki. Oboje mieli wykupione bilety lotnicze na trasie Szczecin - Poznań, posiadali też przy sobie broń. Udawali się na lotnisko. Podczas lotu mieli zamiar sterroryzować załogę samolotu LOT i skłonić ją do lądowania w Szwecji.

Szczepski (ur. w 1902 r.) przed wojną założył w Warszawie przedsiębiorstwo handlu maszynami dla przemysłu graficznego, prowadził również wiele przedstawicielstw firm zagranicznych sprzedaży maszyn i przyborów dla przemysłu graficznego pod nazwą Interprint. Wiosną 1950 roku władza ludowa cofnęła koncesje prywatnym przedsiębiorcom zajmującym się przemysłem graficznym. Szczepski musiał zamknąć swój zakład. Rozgoryczony tym faktem, czuje się bardzo pokrzywdzony niemożnością prowadzenia działalności prywatnej. Nie widząc dla siebie miejsca w ówczesnej Polsce, postanawia z niej wyjechać. Jest to bardzo problematyczne, gdyż ciężko jest zdobyć paszport i zgodę na wyjazd za granicę. Szuka innych możliwości. Jedyną drogą jest opuszczenie kraju w sposób nielegalny. W sierpniu udaje się na urlop do Jastarni z zamiarem ucieczki z kraju za granicą. Na miejscu w rozmowach z miejscowymi rybakami szuka możliwości ucieczki z kraju droga morską. Nie znalazłszy jednak okazji ucieczki, Szczepski rezygnuje z tej drogi.

W lutym 1951 r. w Warszawie nawiązał kontakt z mężczyzną nieustalonego nazwiska podającego się za Władysława Snackiego, pilota Polskich Linii Lotniczych "Lot", któremu to zwierza się ze swojego zamiaru, proponując, by ten jako pilot samolotu przewiózł go do Szwecji. Rzekomy Snacki po kilku dniach wyraził na to zgodę, żądając 4000 dolarów jako zapłatę za przerzut. W marcu 1951 r. Szczepski na spotkaniu z rzekomym pilotem Snackim opracował szczegóły przerzutu. Uzgodnił wówczas, że przerzut dokonany zostanie przez sterroryzowanie pilota, rzekomego kolegę Snackiego. Podczas lotu Snacki miał wysłać z kabiny radiotelegrafistę w celu sprawdzenia drzwi i w tym czasie do kabiny pilotów miała wejść osoba z pistoletem, zmuszając Snackiego i drugiego pilota do zmiany kierunku lotu do Szwecji.

W celu ustalenia, czy uda się przeprowadzić całą operację (chodziło m.in. o bezpieczne przewiezienie pistoletu i dolarów oraz upewnienie się, że bagaże pasażerów nie są rewidowane przez władze), 19 marca 1951 roku Szczepski przybył do Szczecina. Stamtąd dokonał przelotu obserwacyjnego samolotem PLL Lot do Poznania.

Z uwagi na to, że cena 4000 dolarów żądana przez Snackiego za pomoc w przerzucie go do Szwecji wydała się Szczepskiemu za wysoka, postanowił znaleźć osobę, która ten koszt pokryłaby wspólnie z nim. W marcu spotkał w Warszawie swojego znajomego - byłego udziałowca syndykatu papierniczego Malta w Poznaniu Juliana Hawełko (ur. 1893), któremu zaproponował ucieczkę za granicę. Przedstawił mu uzgodniony ze Snackim plan ucieczki. Wyjaśnia Hawełce, że potrzebny do tego pistolet jest w jego posiadaniu. Ten zgodził się na propozycję ucieczki za granicę, jak też na wspólne pokrycie kosztów operacji. Ma swój powód: 58-letni mężczyzna, z przeszłością byłego udziałowca syndykatu, nie może znaleźć w Polsce pracy, przez co nie jest w stanie zabezpieczyć swojego bytu na stare lata. Planuje dotrzeć do siostry mieszkającej w Buenos Aires w Argentynie. Ponadto w banku w Szwajcarii posiada 35 tys. dolarów, za które mógłby się urządzić za granicą.

Szczepski i Hawełko bezpośrednio nie chcieli podjąć się sterroryzowania załogi samolotu, co zakładał ich plan. Pierwszy z nich w kwietniu udał się do Katowic do swojego znajomego Juliana Dyji. Przy wódce zwierza mu się ze swego zamiaru ucieczki za granicę i proponuje mu współpracę. Pragnie, aby to on dokonał terroru na załodze samolotu. Dyja nie przystaje na jego pomysł. Twierdzi, że jego kolega pod wpływem alkoholu żartuje, a poza tym jest rozgoryczony, gdyż musiał zamknąć swoje przedsiębiorstwo.

Następnie Szczepski udaje się do Bydgoszczy do Karola Lesiowskiego i jemu również proponuje ucieczkę za granicę samolotem Lot i podjęcie dokonania aktu terroru. Ten także się nie zgadza.
W dniu 2 maja w Warszawie Szczepski na spotkaniu ze Snackim uzgodnił, że aktu terroru dokona na pilocie ten drugi. Miało się to odbyć w dniu 8 maja 1951 podczas lotu ze Szczecina. Snacki miał otrzymać pistolet Mauser Kliber 7,65, który Szczepski od 1944 r. nielegalnie przechowywał w parku w Miedzeszynie koło Warszawy.

7 maja 1951 Szczepski zabrawszy ze sobą pistolet, przybył wraz z Hawełkiem do Szczecina w celu dokonania zamierzonej ucieczki za granicę. Ustalili ostatecznie ze Snackim, że lot w kierunku Szwecji nastąpi we wspomnianym już dniu 8 maja 1951. Pistolet miał zostać wręczony pilotowi w czasie jazdy autobusem na lotnisku. Podczas spotkania otrzymał od niedoszłych porywaczy sześć dwudziestodolarówek w złocie oraz jeden banknot 20-dolarowy. Ustalili także, że sterroryzowanie będzie tak naprawdę fikcją, gdyż drugi pilot został przekupiony przez Snackiego, a chodzi tylko o resztę załogi.

Następnego dnia niedoszli porywacze zostają aresztowani. Podczas śledztwa przyznają się do próby porwania samolotu LOT i uprowadzenia go do Szwecji. Wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Szczecinie Szczepski został skazany na 12 lat pozbawienia wolności i utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na okres 3 lat. Hawełkę sąd skazał na 7 lat pozbawienia wolności i utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na okres 2 lat.

Niewyjaśnionym pozostaje jeszcze wątek, w jaki sposób funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego rozpracowali obu niedoszłych porywaczy. Przypuszczać można, że stało się to za sprawą tajemniczej osoby podającej się za pilota Władysława Snackiego. Podczas procesu sąd, a także śledczy nie starali się ustalić nazwiska rzekomego pilota, który kontaktował się ze Szczepskim. Sam oskarżony bronił się przed sądem, że padł ofiarą wyrafinowanego oszustwa. Władysław Snacki, który rzeczywiście był pilotem LOT-u i latał na trasach krajowych, podczas konfrontacji z obydwoma oskarżonymi nie poznał ich, i odwrotnie. Ktoś podszył się pod jego nazwisko.

Źródło - Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Szczecinie, Wojskowy Sąd Rejonowy w Szczecinie, sg. SZ 66/41 tom 1, SZ 66/41 tom 2.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki