Gorącą wymianę zdań mieszkańcy nagrali na dyktafon. Potem przekazali materiał członkom grupy "Nic o nas bez nas", którzy opublikowali go na swojej stronie internetowej.
Na nagraniu słychać, jak prezydent podniesionym głosem poucza mieszkańców, żeby mu nie przerywali, gdy mówi.
- Pan uwielbia przerywać. Za chwilę nie będę przepraszał, tylko skończymy spotkanie. Ja jestem przyzwyczajony do pewnych form minimalnej kultury - Adamowicz podniesionym głosem zwraca się do jednej z osób.
Gdy tłumaczy, że podpis pod dokumentem z 1996 r., popierającym wniosek dotyczący wykupu mieszkań przy ul. Bałtyckiej, nie należy do niego, atmosfera się zagęszcza.
Mieszkańcy najpierw słyszą, że prezydent nie przypomina sobie, by coś takiego podpisywał. A później: - Podpisałem się pod tym pismem w sensie czysto protokolarnym. Poza tym, to nie jest mój podpis, tylko Tadeusza Glajnerta, wiceprzewodniczącego rady - tłumaczy Adamowicz. Jego cierpliwość kończy się, gdy na stole zauważa dyktafon. W stronę mieszkańców padają złośliwości, że to zachowania przypominające działania członków PiS. Dochodzi też do ostrej wymiany zdań.
- A czy pan wiedział, co pan robił 12 lat temu w piątek, 25 kwietnia o godz. 12?! No to jest tego typu rozmowa - odcina się mieszkańcowi Adamowicz. - Nie wiedziałem o tym podpisie, nie musiałem wiedzieć, bo jest podział pracy między przewodniczącymi i wiceprzewodniczącymi - wyjaśnia dalej.
Gdy mieszkańcy zarzucają mu, że w jego urzędzie każdy może pisać i podpisywać co chce, prezydent ucina. - To wniosek skrajnie fałszywy, amen, koniec.
Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta, staje w obronie swojego szefa.
- Nie odnoszę wrażenia, by prezydenta poniosły nerwy. Jeżeli mieszkańcy przychodzą na spotkanie z prezydentem, to obie strony muszą mieć szansę przedstawić swoje racje - mówi. - A jeden z dyskutantów bez przerwy prezydentowi przerywał, wchodził w zdanie, to nie jest rozmowa, to monolog.
Antoni Pawlak podkreśla, że praktycznie żadne spotkanie prezydenta z mieszkańcami nie kończy się ostrą wymianą zdań.
- Temperatura spotkań jest uzależniona od tego, jak zachowują się ich uczestnicy. Jeżeli są agresywni i nie chcą słuchać, atmosfera siłą rzeczy gęstnieje - wyjaśnia rzecznik. - Poza tym jeden z tych mieszkańców położył na stole dyktafon, ale nie poinformował, że będzie rozmowę nagrywał. To jest nie w porządku - wskazuje Pawlak.
Tomasz Pajdziński, autor nagrania, zapewnia, że prezydent wiedział, że jest nagrywany. - Nie zrobiłem nic niezgodnego z prawem, nie schowałem dyktafonu, położyłem go na stole - zaznacza.
Zdaniem Łukasza Muzioła z grupy NONBN, przebieg spotkania świadczy nie o braku kultury mieszkańców, a prezydenta.
- Szkoda, że książę Karol, u którego pan Adamowicz ostatnio gościł, nie nauczył go choć odrobiny savoir-vivre - komentuje Muzioł.
Władze miasta nie sprzedają mieszkań komunalnych w atrakcyjnych lokalizacjach. Do takich należy nie tylko Jelitkowo, ale i np. pl. Wałowy, Główne Miasto, wysepka we Wrzeszczu i Stary Rynek Oliwski.
- Od 2008 r. sprzedaży mieszkań odmówiliśmy tylko 127 razy, a rocznie sprzedajemy ich blisko dwa tys. Są miejsca, gdzie lokali pozbywać się nie chcemy - mówi Maciej Lisicki, wiceprezydent Gdańska. Jak podkreśla, Jelitkowo to obecnie najcenniejszy teren w mieście. - Patrząc z perspektywy czasu, to, że niektóre mieszkania tam sprzedaliśmy, było błędem - przyznaje.
Mieszkańcom dzielnicy proponuje, by złożyli wniosek o wymianę lokalu. - Nie oznacza to jednak, że damy im taki do wykupu. Mamy obowiązek dać tylko dach nad głową.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?