Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent dostał "po łapkach"

Ryszarda Wojciechowska
Ostry policzek czy tylko drobne przesilenie w politycznej "rodzinie"? Jeszcze nie ostygła fala krytyki dotycząca organizacji jubileuszowego koncertu prezydenta Gdańska, a już w kuluarach pojawiła się teza, że Paweł Adamowicz ma poważny problem ze "swoimi" radnymi. Że staje się coraz bardziej osamotniony w Radzie Miasta, a także w Platformie Obywatelskiej.

Tę wersję lansuje opozycja, ale też nieoficjalnie przebąkują o tym radni z PO. Dla opozycji, czyli radnych PiS, ten ostatni policzek, czyli oświadczenie kilku radnych PO krytykujących prezydenta, to dopiero miłe złego początki.

Zdaniem Wiesława Kamińskiego (dzisiaj PiS, wcześniej PO), to nie był pierwszy policzek. Ostre sprzeciwy wobec Adamowicza pojawiały się już wcześniej. A na ostatniej sesji Rady Miasta można było obserwować, jego zdaniem, wyraźną manifestację. Pod obrady miał wejść wniosek klubu PO o podwyżce pensji dla prezydenta (około 300 zł).

I kilku "młodych" z PO nie poparło tego wniosku.
Kazimierz Koralewski z PiS przypomina z kolei ostrą dyskusję wokół projektu uchwały dotyczącego nagrody kulturalnej. Projekt zakładał, że to będzie nagroda prezydenta Gdańska. Tymczasem większość radnych, w tym także "młodzi" z PO, zaprotestowała, zarzucając prezydentowi personifikację wszystkiego. Dodając, że to powinna być nagroda miasta Gdańska. Projekt spadł z porządku obrad.

Większość radnych nie tylko z opozycji, ale też z koalicji mówi, że konflikt między prezydentem a radnymi z klubu PO nie przebiega jednak na styku liberałowie - konserwatyści, jak dowodzi sam prezydent. Tylko że jego osią jest grupa "młodych" w radzie, którzy są radnymi pierwszą albo najwyżej drugą kadencję.

Kamiński ma na to swoją teorię. Jego zdaniem, źródło tego konfliktu pojawiło się jeszcze przed ostatnimi wyborami. Do Rady Miasta weszli młodzi, którzy powoli przejmują ster, także w strukturach partyjnych PO. Dla Kamińskiego jednak ci "młodzi" nie działają autonomicznie. Są tylko pasem transmisyjnym ministra Sławomira Nowaka i posła Krzysztofa Liska. I realizują wszystko, co im minister i poseł każą.
Radni PO nieoficjalnie przyznają, że ostatnio zaiskrzyło między prezydentem a kilkoma z nich. Chodziło jednak raczej o brak pokory prezydenta. I o samoobronę radnych. O to, że prezydent rzeczywiście wszystko personifikuje. I że się odcina od reszty. Ich zdaniem, Adamowicz otacza się pochlebcami, nie widząc, że prawdziwy przyjaciel może go skrytykować w dobrej wierze - tłumaczą nieoficjalnie. Ale już oficjalnie łagodzą całą sprawę. A o rzekomym konflikcie mówią, że jest wydumany.

Marek Bumblis (PO) : - Nie nazwałbym tego dawaniem po łapkach prezydentowi. To raczej jak w małżeństwie. Zaiskrzyło, a potem się wyprostowało. Takie drobne przesilenia się zdarzają. Być może jest jakiś konflikt między prezydentem a "młodymi", ale tylko z powodu odmienności poglądów. Oni są niezwykle dynamiczni w działaniu, my bardziej stateczni - tłumaczy. On sam nie podpisał się pod oświadczeniem.

Podpisał się natomiast Jerzy Borowczak, niezaliczany jednak do "młodych", który mówi: - Podpisem zdenerwowaliśmy prezydenta. Ale zrobiliśmy to celowo. Bo uważamy, że sprawa zwyczajnie by przycichła. I obróciła się kiedyś przeciwko PO. Tutaj chodziło mi głównie o ten niezręczny sponsoring. Ja bym raczej zasponsorował głodne dzieci, a nie syty jubileusz - wyjaśnia.
Radna Małgorzata Chmiel uważa, że taka ostatnia szczera rozmowa między prezydentem a radnymi PO bardziej ich scementuje.

- Cieszę się, że pierwszy raz szczerze sobie z prezydentem porozmawialiśmy - kwituje sprawę.
Maciej Krupa - należący do "młodych" radnych, reaguje śmiechem na pytanie o konflikt z prezydentem. - Nie ma konfliktu. Są różnice zdań. I tyle. Nie ma też pasa transmisyjnego między nami a ministrem Nowakiem.

Jak mantrę powtarza, że minister ma inne sprawy na głowie niż zajmować się polityką lokalną. Kiedy głosowaliśmy wejście pod obrady podwyżki dla prezydenta, kilku naszych radnych nie wróciło z zarządzonej przerwy na czas. Nie zdążyli po prostu. I projekt nie wszedł pod obrady. Ale wróci. Nie ma więc mowy o ostrym konflikcie - tłumaczy.

Jego zdaniem, występują ostre różnice zdań. Ale czasem im udaje się przekonać prezydenta do swojego stanowiska, a czasem prezydent przekona ich. - Jeśli słyszę z ust opozycji, że "młodzi" dynamicznie działają, to tylko mogę się z tego cieszyć. Ale już dorabianie nam gęby, że próbujemy prezydenta Adamowicza wysadzić politycznie, jest absurdalne. Oni na tym jadą, bo to jest nośne hasło - kończy Maciej Krupa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Prezydent dostał "po łapkach" - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki